Gdańsk. Tego w deweloperce jeszcze nie było. Co tym razem?

Temat pomysłów deweloperów zawsze budzi wiele emocji, od śmiechu, po łzy, zwłaszcza klientów. Dziś przedstawiamy kolejny geniusz budownictwa, czyli Gdańsk i interesujące schody…

Gdańsk przoduje w pomysłach

Nie tak dawno pisaliśmy o osiedlu baraków, które ma powstać w Gdańsku. Dziś przedstawiamy kolejny, nie do końca zrozumiały pomysł. Mowa o osiedlu Jasień. Jest to bardzo popularna lokalizacja, na której budynki rosną jak grzyby po deszczu. Trudno się dziwić, miejsce to jest oddalone od centrum, ale dzięki temu cena za metr jest odpowiednio niższa. Co więcej, dojazd do Gdańska jest znośny. Tam też, na jednym z nowo wybudowanych osiedli powstały schody… donikąd.

Zobacz też: Hongkong na Woli jednak w porządku. JW Construction wygrywa batalię

Dokąd te schody?

Rzecz przedstawia się następująco: deweloper wybudował, piękne, świeże, pachnące osiedle. Na tymże osiedlu powstały oczywiście wejścia i wyjścia, w tym właśnie jedno. Aby przejść do dolnej części okolicy, trzeba skorzystać ze schodów. Problem w tym, że nie prowadzą one donikąd. Na upartego dałoby się tędy dojść do przystanku, szkoły czy sklepu, ale, według relacji mieszkańców powodowało to nie tylko trudność, ale i wypadki przechodniów. Aby dostać się do celu bowiem, trzeba było pokonać strome, błotniste zbocze.

Zaradni mieszkańcy

Sprawę postanowili wziąć w swoje ręce sami mieszkańcy. Dosłownie, ulepili oni schody z ziemi, aby choć minimalnie zabezpieczyć się przed wypadkami. Niestety błotniste schody nie zawsze zdają egzamin, zwłaszcza gdy pada deszcz. Winą mieszkańcy obarczają sąsiednich deweloperów, którzy nie połączyli ze sobą osiedli. Kto wówczas ma zadbać o bezpieczeństwo? W rozmowie z Polsat News, Ewa Parafinowicz-Potuczko z gdańskiego magistratu, tłumaczy, że miasto w tym przypadku nie może pomóc, ponieważ jest to teren prywatny. Owy teren należy teraz do wspólnoty mieszkaniowej i to z jej inicjatywy można dalsze schody wybudować. To jednak oznacza dodatkowy koszt w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jak widać, wszystko w rękach mieszkańców, którzy kolejny raz z problemem zostali sami.

Może Cię zainteresować:

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!