
„Alligator Alcatraz”. Stara nieruchomość w najgorszej możliwej lokalizacji — na wagę złota
Zaledwie kilka temu pojawiły się informacje, że władze Florydy zaoferowały amerykańskiej administracji federalnej nader nietypową nieruchomość do wykorzystania. Posesja owa stoi od lat nieużywana i zapuszczona, w dodatku znajduje się ona w chyba najgorszej do wyobrażenia z punktu widzenia komercyjnego lokalizacji. Mimo to, z miejsca zyskała akceptację Waszyngtonu — zaś jej wady okazały się tutaj zaletami. O co chodzi?
Nieruchomość, o której mowa, to dawne lotnicze centrum szkoleniowe nieopodal Miami — chodzi o Miami-Dade Collier Training Facility. Rzecz w tym, że to, esencjonalnie, opuszczone lotnisko z nieużywaną od dekad infrastrukturą znajduje się pośrodku gigantycznego kompleksu bagien i mokradeł Everglades. Słynącego z obecności aligatorów, węży oraz innej fauny niestroniącej od uczynienia z człowieka swojego posiłku — lub przynajmniej toksycznego ukąszenia.
Z tego właśnie względu prokurator generalny Florydy, James Uthmeier, zaproponował ową nieruchomość rządowi federalnemu z przeznaczeniem na utworzenie tam ośrodka deportacyjnego dla nielegalnych imigrantów. Nazwa, którą projektowi nadano, „Alligator Alcatraz” w pełni wyjaśnia logikę pomysłu, która w istocie eliminuje konieczność stawiania zapór lub ścisłego strzeżenia ośrodka. Dzięki sympatycznym aligatorom dookoła ten „pilnować” się bowiem będzie sam.

Nieruchomość z widokiem na park narodowy…
I pomysł z miejsca zyskał uznanie. Dzisiaj federalny Departament Bezpieczeństwa Krajowego (DHS) poinformował, że zatwierdza projekt do realizacji. Po prawdzie, niewiele tam trzeba będzie realizować w sposób budowlany. Zakłada się bowiem, że zamiast budynków mieszkalnych stanąć tam bowiem mają namioty. Ogrodzenia i mury zaś, jak wspomniano, są w dużej mierze niepotrzebne, i najprawdopodobniej będą mogły zostać ograniczone do minimum (czyli zapewne zwykłego płotu).
Na przewidywany koszt utrzymania ośrodka, mający opiewać na około 450 milionów dolarów rocznie, złożą się zatem najpewniej szeroko pojęte koszty ludzkie oraz operacyjne. To i tak znacznie taniej, niż kosztowałaby wersja postawiona gdzie indziej. Koszt ten częściowo poniesie Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego (FEMA), częściowo zaś natomiast sama Floryda. Stan ten bowiem, na mocy umów z administracją Trumpa, we własnym zakresie ściga zjawisko nielegalnej imigracji i deportuje osoby znajdujące się tam bezprawnie.
„Alligator Alcatraz” nie byłby jedynym podobnie medialnym projektem ekipy Trumpa. Nie tak dawno pojawiły się doniesienia, że jego administracja chce wykorzystać także oryginalne, eponimiczne więzienie Alcatraz, leżące w zatoce San Francisco. Wersja z Florydy, czyli ledwie zagospodarowana nieruchomość pośrodku bezkresnych bagien, choć będzie zapewne mniej atrakcyjna wizualnie, może okazać się daleko efektywniejsza.