Niebezpieczne transfery grożące bankructwem. Czy Arabia Saudyjska zmierza ku przepaści ścieżką, którą wydeptali Chińczycy?

Rzadko podejmujemy na łamach naszego portalu tematy sportowe, ale tym razem sprawa jest naprawdę istotna i może skutkować poważnymi konsekwencjami. Chodzi o duże pieniądze oraz schemat, który już raz mogliśmy zaobserwować w Chinach. Schemat ten skończył się upadkiem kilku dużych klubów piłkarskich, a ich sponsorów doprowadził do kłopotów finansowych. Ostatnie transfery topowych piłkarzy do Arabii Saudyjskiej skłaniają do refleksji, czy Arabowie nie podzielą losu Chińczyków

Głośne transfery gwiazd, które zniszczyły chińską piłkę

Chinese Super League była swego czasu niezwykle ambitnym projektem, który zakładał stworzenie silnej i atrakcyjnej ligi, która popularnością mogłaby konkurować z topowymi rozgrywkami europejskimi. Pomysł na osiągnięcie tego celu był dość prosty. Chińczycy zaczęli kusić topowe gwiazdy z Europy ogromnymi zarobkami, luksusowymi warunkami życia i nowoczesnymi obiektami sportowymi. Jednocześnie ich dotychczasowym klubom oferowali potężne pieniądze za transfer, niejednokrotnie znacznie większe, niż faktyczna wartość rynkowa danego piłkarza. Na bajeczną ofertę zdecydował się między innymi Brazylijczyk Hulk, za którego w 2016 roku Shanghai SIPG zapłacił Zenitowi Sankt Petersburg 55 mln euro. Sam piłkarz za jeden sezon miał dostawać aż 20 mln euro. Na podobny ruch zdecydował się też Brazylijczyk Oscar, którego ten sam klub wykupił z Chelsea Londyn za prawie 52 mln funtów. Zawodnik za tydzień gry w Chinach inkasował 400 tys. funtów. W tym gronie moglibyśmy jeszcze wymienić takie gwiazdy jak Alex Teixeira, Ezequiel Lavezzi, Carlos Tevez, Axel Witsel, czy Yannick Carrasco. Jak skończyła się ta rozrzutność?

Zobacz też: Nici z głośnego debiutu na GPW. Dr Irena Eris odpuszcza giełdę. Co się stało?

Chińska piłka ligowa i sponsorzy zrujnowani

Piłka nożna, ale i sport w ogóle, wielokrotnie udowadniał, że pieniądze nie załatwiają sukcesów. Owszem na poziomie organizacyjnym można zapewnić sobie przyznanie jakiejś dużej imprezy. Jednak sukcesu czysto sportowego i popularności już nie da się po prostu kupić. Okazało się, że liga chińska swoimi głośnymi transferami zyskała chwilową popularność, stając się jedynie sezonową ciekawostką. Sprowadzone gwiazdy, na które wydano fortunę, wcale nie wywindowały popularności chińskiej ligi. Piłkarze zarobili ogromne pieniądze i odeszli, a klub wpadły w ogromne tarapaty. W ostatnich czterech latach upadł czołowe kluby takie jak Tianjin Tianhai, Jiangsu FC i Chongqing Liangjiang Athletic. Na początku roku do tego grona dołączył Wuhan Yangtze RIver. W potężnym dołku jest ośmiokrtony mistrz kraju Guangzhou, który spadł do drugiej ligi, a w jego składzie zostali tylko młodzieżowcy. W tarapaty wpadł też deweloper Evergrande, który sponsorował drużynę. Firma wielokrotnie balansowałą na granicy bankructwa.

Arabia Saudyjska powtórzy błąd Chińczyków?

Życie nie znosi próżni. Chiński projekt upadł, ale zdaje się, że w jego miejsce powstaje inny, łudząco podobny. Nowym rajem finansowym dla piłkarzy jest Arabia Saudyjska. Pierwszą gwiazdą, która wybrała ten kierunek był Christiano Ronaldo. Portugalczyk przeszedł do Al-Nassr za darmo, ale rocznie za grę dostaje 200 mln euro. Do Ronaldo tego lata dołączyli już między innymi Karim Benzema (pensa 100 mln euro rocznie), N`Golo Kante (pensja 25 mln euro rocznie) i Kalidou Koulibaly (pensja 30 mln euro rocznie). Kuszony był również Robert Lewandowski, któremu Saudyjczycy oferowali 150 mln euro rocznego wynagrodzenia. Jak skończy się ta rozrzutność dla ligi arabskiej? Wydaje się, że pomimo tak potężnych pieniędzy inwestowanych w piłkę, Saudyjczykom trudniej będzie zbankrutować. Arabscy szejkowie dysponują jednak znacznie większymi fortunami od Chińczyków i prędzej można się spodziewać, że „piłkarskie zabawki” mogą im się w pewnym momencie po prostu znudzić. Z drugiej strony, gdyby te transfery został przeprowadzone przed mundialem, można by uznać je za formę promocji. Faktycznie ofensywa transferowa ruszyła już po mistrzostwach. Może to zwiastuje jednak jakieś większe ambicje szejków?

Może Cię zainteresować:

Komentarze