Morze Czerwone będzie czerwone od ognia? Pierwsze strzały w ramach ogłoszonej operacji floty

Na wodach w pobliżu Jemenu doszło do pierwszych starć pomiędzy flotą amerykańską a jednostkami ruchu Hutich. Śmigłowce US Navy miały zniszczyć trzy szybkie łodzie, które usiłowały przejąć frachtowiec płynący w kierunku Kanału Sueskiego. Tym samym Morze Czerwone stało się areną aktywnych walk.

Doniesienia z okolic Jemenu, dotyczące ataków ruchu Ansar Allah, przestały mieć w związku z powyższym charakter jedynie gospodarczy. Nabrały z kolei kontekstu militarnego. Statek o którym mowa, Maersk Hangzhou, płynął z Singapuru do Rotterdamu. Własnie przechodził przez Morze Czerwone, gdy dziś nad ranem, znajdując się ok. 55 mil morskich od wybrzeża, został dwukrotnie zaatakowany.

Najpierw – gdy zignorował żądanie Hutich, by oddał się w ich ręce i zmienił kurs w stronę Jemenu – ostrzelano go pociskami przeciwokrętowymi. Skuteczność tego ostrzału pozostaje niewiadoma, na statku nie raportowano jednak ani ofiar, ani odczuwalnych uszkodzeń.

Statek kontynuował rejs, wysyłając uprzednio wezwanie o pomoc. Drugie wezwanie wysłał, gdy Huti podjęli próbę abordażu z wykorzystaniem łodzi. Próba także była nieudana (na co zapewne wpływ miała obecność ochrony na pokładzie Hangzhou). Spowodowała natomiast interwencję śmigłowców z grupy lotniskowca USS Eisenhower. Które, jak wspomniano, zatopiły trzy z czterech łodzi, zabijając ich załogi.

Jak podsumowuje amerykańskie dowództwo odpowiedzialne za operacje militarne w tej części świata:

Mimo skutecznej akcji antypirackiej, firma Maersk – do której, jak nazwa wskazuje, należy frachtowiec – ogłosiła, że opóźni o 48 godzin wszystkie zaplanowane rejsy przez Morze Czerwone.

Organizacja branżowa operatorów frachtu morskiego, BIMCO, potępiła atak i podziękowała amerykańskiej flocie. Mimo to, organizowana przez USA w ramach operacji „Prosperity Guardian” koalicja chętnych wydaje się, póki co, nastawiona mało entuzjastycznie w kontekście zaangażowania w faktyczne działania bojowe.

Warte odnotowania jest natomiast, ze nie spełniły się początkowe obawy niektórych obserwatorów. Obawiali się oni, że ograniczenia polityczne nie pozwolą jednostkom amerykańskim i sprzymierzonym otwierać ognia do Hutich.

Może Cię zainteresować:

Komentarze