Zakazane chipy: DeepSeek łamał i chińskie, i amerykańskie regulacje, używał formalnie „niedostępnych” urządzeń

Zakazane chipy: DeepSeek łamał i chińskie, i amerykańskie regulacje, używał formalnie „niedostępnych” urządzeń

DeepSeek, znany model AI, w ciągu ostatnich miesięcy rozwijał się iście bezkompromisowo. Na tyle bezkompromisowo, że w dążeniu do rozwoju ignorował szereg nieżyciowych ograniczeń regulacyjnych – to, co ciekawe, zarówno tych nakładanych przez rodzimych, chińskich regulatorów, jak i tych amerykańskich. Konkretnie chodzi o wykorzystanie przezeń chipów do treningu AI – co czynił wbrew nakazom z Pekinu i Waszyngtonu, choć naturalnie łamał je w różny sposób.

Jak informowano wcześniej w tym tygodniu, amerykański rząd zezwoli na eksport chipów produkcji Nvidii – konkretnie chodzi o jednostki H200 – do Chin. Taką deklarację złożyć miał Donald Trump, bez wątpienia w szerszym kontekście wojny handlowej z ChRL, i wynegocjowanego, lecz kruchego rozejmu w tej dziedzinie. Decyzja ta była w Stanach Zjednoczonych przedmiotem ogromnych kontrowersji, do tego stopnia, że amerykańskim Senacie pojawił się projekt ustawy, który zakazywałby rozluźnienia restrykcji.

Eksportować, czy nie eksportować, oto jest pytanie

Powody tego są od dawna szeroko znane – obawa przed wykradaniem własności intelektualnej i technologii przez Chiny, znane z tego typu działalności. Co prawda, w ostatnich latach ChRL rywalizują z USA także w dziedzinie własnych, oryginalnych rozwiązań technologicznych – nie sprawia to jednak, że tamtejsze podmioty wzdragają się przed bezlicencyjnym kopiowaniem zagranicznych rozwiązań, gdy te (tak jak choćby w przypadku omawianych chipów) przerastają rodzime.

Są jednak także kontrargumenty. Jak wskazują niektórzy, prosty zakaz eksportu jest po prostu nieskuteczny – choćby ze względu na fakt trudności wyegzekwowania go na otwartym rynku. I choć Nvidia, bez wątpienia pod wpływem amerykańskich władz, podejmuje wzmożone wysiłki w celu walki z przemytem do Chin, to mają one ograniczoną skuteczność. Skuteczniej jest, jak się wskazuje, dopuścić do eksportu, wykorzystując zyski zeń w celu utrzymania przewagi w wyścigu technologicznym.

Ciężkie brzemię regulacji

W każdym razie, decyzję o dopuszczeniu ogłoszono. Ma ona, jak wspomniano, dotyczyć chipów H200 – drugiego najlepszego takiego produktu Nvidii. I tym samym drugiego najlepszego na świecie, po chipach Grace Blackwell, których eksport nadal jest ściśle wzbroniony. Szereg chińskich firm rozwijających rozwiązania w zakresie AI, jak Alibaba czy ByteDance, już wykazał zainteresowanie i wysłał zapytania ofertowe do Nvidii – planując zamówienie, jak tylko chiński rząd na to zezwoli.

Ten ostatni jest jednak ku temu cokolwiek niechętny. Źródłem tej niechęci jest fakt, że Pekin w ostatnich miesiącach za wszelką cenę dążył do opracowania własnego chipu do obsługi AI, który przerastałby rozwiązania amerykańskie. I w tym celu dążył do eliminacji z rynku tych ostatnich. To jednak się nie udało – i szereg chińskich firm, które „zachęcano” (czytaj: nakazano im) do wykorzystania np. jednostek Ascend produkcji koncernu Huawei (skądinąd bardzo dobrych) mimo wszystko narzekało na gorsze osiągi.

DeepSeek robi po swojemu

To wszystko nie powstrzymało natomiast autorów największego chińskiego hitu w dziedzinie AI. Znany bot DeepSeek autorstwa nieco mniej znanej firmy Hangzhou DeepSeek Artificial Intelligence Basic Technology Research Co. (skądinąd oskarżany o to, że jego twórcy „zrzynali” rozwiązania OpenAI), w teorii również otrzymał polecenie przejścia na chińskie chipy. Efekty tego polecenia były jednak mniej niż zachęcające – co doprowadziło do opóźnień, komplikacji etc.

W tym kontekście być może nie będzie bardzo zaskakujące, że – jak właśnie ujawniono – firma Hangzhou DeepSeek po prostu „olała” zakazy – zarówno te amerykańskie, eksportowe, jak i chińskie, dotyczące użycia rodzimych rozwiązań, i po prostu wykorzystuje na pełną skalę chipy Blackwell. Firma ma ich używać tysiące, wchodząc w ich posiadanie za pomocą kompleksowej sieci podstawionych firm w krajach trzecich, dopuszczonych do ich zakupu. Tam zawierające je serwery są rozmontowywane, zaś same chipy szmuglowane do siedziby firmy w Chinach.

Skądinąd wątpliwe, by czyniono to bez wiedzy przynajmniej niektórych chińskich decydentów. Czyżby wyścig w dziedzinie AI był tak ważny, że Pekin godzi się na łamanie własnych przepisów, by go wygrać?

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!