Z ostatniej chwili: Zaskakujące dane PCE z USA. Wall Street w strachu, popyt się kruszy. Bitcoin walczy o przetrwanie?
Dzisiejsze publikacje danych makro z USA nie zdołały napędzić odreagowania na rynkach… Choć okazały się dla Wall Street dużo lepsze, niż oczekiwano. Oczekiwania co do wzrostu cen wg. danych PCE okazały się zgodne z prognozą, a dochody i wydatki konsumentów wzrosły. Wall Street obawia się kilku rzeczy. Po pierwsze zamknięcia rządu, po drugie geopolityki, po trzecie… Bardzo napiętych wycen. Poniżej przedstawiamy dane, które poznaliśmy dziś.
Dane z USA
Indeks Uniwersytetu Michigan – wrzesień 2025 (finalny):
- Sentiment: 55,1 (prognoza 55,4; poprzednio 55,4)
- Oczekiwania: 51,7 (prognoza 52; poprzednio 51,8)
- Bieżące warunki: 60,4 (prognoza 61,3; poprzednio 61,2)
- Inflacja 1-roczna: 4,7% (prognoza 4,8%; poprzednio 4,8%)
- Inflacja 5-letnia: 3,7% (prognoza 3,9%; poprzednio 3,9%)
Raport o dochodach i wydatkach osobistych – sierpień 2025:
- Dochody osobiste m/m: +0,4% (prognoza +0,3%; poprzednio +0,4%)
- Wydatki konsumpcyjne m/m: +0,6% (prognoza +0,5%; poprzednio +0,5%)
- Realne wydatki konsumpcyjne m/m: +0,4% (prognoza +0,2%; poprzednio +0,3%; rewizja do +0,4%)
- Indeks cen PCE m/m: +0,3% (prognoza +0,3%; poprzednio +0,2%)
- Indeks cen PCE r/r: +2,7% (prognoza +2,7%; poprzednio +2,6%)
- Bazowy indeks cen PCE m/m: +0,2% (prognoza +0,2%; poprzednio +0,3%; rewizja do +0,2%)
- Bazowy indeks cen PCE r/r: +2,9% (prognoza +2,9%; poprzednio +2,9%)
Rezerwy bankowe w USA: spadły poniżej 3 bln USD po raz pierwszy od 1 stycznia.
Konsumpcja trzyma gospodarkę na powierzchni
Amerykańscy konsumenci nie spuszczają z tonu. W sierpniu wydatki gospodarstw domowych wzrosły o 0,6%, co w ujęciu nominalnym oznacza dodatkowe 129 miliardów dolarów wpompowanych w gospodarkę. To przyzwoity wynik, zważywszy, że realne dochody do dyspozycji podniosły się „jedynie” o 0,4%. Amerykanie wydają więc szybciej, niż rosną ich pensje i świadczenia, co zwykle zwiastuje stopniowe zużywanie poduszki oszczędnościowej. Ta zresztą już teraz wygląda skromnie – stopa oszczędności spadła do 4,6%, poziomu raczej niskiego jak na czasy niepewności.
Struktura wydatków pokazuje dobrze, skąd bierze się ta odporność popytu. Najwięcej pochłonęły usługi – od transportu po zdrowie – ale także zakupy dóbr konsumpcyjnych trzymają tempo. Inflacja liczona wskaźnikiem PCE wzrosła w sierpniu o 0,3% w skali miesiąca, co oznacza roczną dynamikę 2,7%. W wersji bazowej, bez żywności i energii, ceny urosły o 0,2% m/m i 2,9% r/r. To poziomy dalekie od dramatów sprzed roku, ale wciąż powyżej celu Rezerwy Federalnej. Innymi słowy, gospodarka płynie dalej, lecz nurt inflacyjny nie znika.
Nastroje Amerykanów – co pokazały dane Uniwersytetu Michigan?
Jeśli spojrzeć na drugą stronę bilansu – psychologię gospodarstw domowych – obraz staje się mniej różowy. Wrześniowy indeks nastrojów konsumenckich Uniwersytetu Michigan spadł o 5% wobec sierpnia. Wskaźnik końcowy zatrzymał się na poziomie 55,1 pkt, co nadal jest wyżej niż w dołkach z wiosny, ale sygnał trendu jest jasny: społeczeństwo zaczyna się obawiać.
Co ciekawe, spadek optymizmu objął praktycznie wszystkie grupy – niezależnie od wieku, wykształcenia czy dochodów. Wyjątek stanowili ci, którzy posiadają większe portfele akcji – giełdowy kapitał najwyraźniej działa jak amortyzator nastrojów. Polityczne preferencje także odgrywają rolę: wśród republikanów i niezależnych wskaźniki spadły wyraźniej, podczas gdy wśród demokratów lekko się poprawiły.
Największym ciężarem dla Amerykanów pozostają ceny – aż 44% ankietowanych spontanicznie wskazało, że wysokie koszty życia realnie pogarszają ich finanse. To najwyższy odsetek od roku. Oczekiwania inflacyjne krótkoterminowe lekko spadły do 4,7% z 4,8%, ale w horyzoncie pięcioletnim podskoczyły do 3,7%. To nadal poniżej paniki z kwietnia, lecz wystarczająco wysoko, by ekonomistom i Fedowi utrudniać spokojny sen.
Warto pamiętać, że nastroje konsumentów bywają kapryśne…. Wczoraj pesymizm, jutro odbicie. Ale to właśnie one często pierwsze sygnalizują zmiany w realnej gospodarce. Jeśli Amerykanie faktycznie zaczną obawiać się utraty pracy i jeszcze mocniej odczują presję cen, popyt konsumpcyjny (główna lokomotywa gospodarki USA) może w końcu zwolnić.
