Z ostatniej chwili: Zaskakujące dane PCE z USA. Bitcoin tonie, spadki na Wall Street. Inflacja zatopi giełdy?

Z ostatniej chwili: Zaskakujące dane PCE z USA. Bitcoin tonie, spadki na Wall Street. Inflacja zatopi giełdy?

Dane z amerykańskiej gospodarki nie wsparły dziś nastrojów na rynkach. W efekcie obserwujemy dziś spadki na giełdzie w Stanach Zjednoczonych, a cena Bitcoina spadła poniżej 110 tys. dolarów. Choć inflacja okazała się relatywnie niska, momentum wyparowuje przede wszystkim ze spółek technologicznych.

Dochody Amerykanów rosły w dość solidnym tempie, ale nawet to nie wystarczyło, by utrzymać wzrosty. Spadki przyspieszyły po otwarciu rynku. Jeśli uznać, że źródłem spadku nie był ponad 3,5% wzrost cen usług r/r, a sam raport nie był bezpośrednim katalizatorem, możemy szukać przyczyny w 'mechanice’ rynku tj. zachowaniach spekulacyjnych i pozycjonowania dealerów.

Dane z USA za lipiec

Indeks cen PCE (r/r): 2,6% (prognoza 2,6%, poprzednio 2,6%)

Indeks cen PCE (m/m): 0,2% (prognoza 0,2%, poprzednio 0,3%)

Bazowy indeks PCE (r/r): 2,9% (prognoza 2,9%, poprzednio 2,8%)

Bazowy indeks PCE (m/m): 0,3% (prognoza 0,3%, poprzednio 0,3%)

Dochody osobiste (m/m): 0,4% (prognoza 0,4%, poprzednio 0,3%)

Realna konsumpcja osobista (m/m): 0,3% (prognoza 0,3%, poprzednio 0,1%)

Wydatki konsumpcyjne (m/m): 0,5% (prognoza 0,5%, poprzednio 0,3%, rewizja 0,4%)

Zapasy detaliczne bez samochodów – wstępne: 0,1% (poprzednio –0,1%)

Zapasy hurtowe (m/m, wstępne): 0,2% (prognoza 0,1%, poprzednio 0,1%)

Lipiec 2025 okazał się kolejnym miesiącem, w którym amerykańska gospodarka pokazała swoją dwuznaczną twarz. Z jednej strony dane o wydatkach konsumenckich i dochodach wskazują na niegasnącą siłę portfela Amerykanów, z drugiej – wskaźniki inflacyjne pozostają powyżej tego, co Rezerwa Federalna uznaje za komfortowy poziom.

Zródło: US Bureau of Economic Analysis
Zródło: US Bureau of Economic Analysis

Dochody, konsumpcja, oszczędności

Dochód osobisty Amerykanów wzrósł o 0,4% (112 mld dolarów), a po odjęciu podatków rozporządzalny dochód zwiększył się o niemal 94 mld. Równocześnie wydatki konsumpcyjne podskoczyły o 0,5%, czyli o 109 mld dolarów. Innymi słowy, Amerykanie wydają więcej niż miesiąc wcześniej – i to zarówno na usługi, jak i na dobra materialne. Usługi tradycyjnie ciągną wynik w górę (+60 mld), ale tym razem solidny udział miały też towary (+49 mld).

Na tle tej aktywności poziom oszczędności wygląda raczej skromnie. Stopa oszczędności spadła do 4,4% – poziomu, który w długiej perspektywie trudno uznać za bezpieczny. To znak, że konsumpcja opiera się w coraz większym stopniu na optymizmie i sile bieżących dochodów, a nie na odkładaniu na przyszłość.

Inflacja wciąż za wysoko

Preferowany przez Fed wskaźnik inflacji, indeks PCE, wzrósł w lipcu o 0,2% miesiąc do miesiąca i utrzymał tempo 2,6% rok do roku. W ujęciu bazowym, czyli po wyłączeniu żywności i energii, PCE wyniósł 2,9% r/r to najwyższy poziom od lutego. W skali miesiąca bazowa inflacja sięgnęła 0,3%.

Tu właśnie tkwi największy dylemat banku centralnego. Cel inflacyjny to 2%, tymczasem ceny utrzymują się wyraźnie wyżej, a struktura zmian pokazuje, że problem nie leży w ropie czy warzywach, lecz w usługach. Koszty usług rosną aż o 3,6% rok do roku, podczas gdy ceny dóbr zaledwie o 0,5%.

Na Wall Street dane zostały przyjęte bez euforii – indeksy pozostawały lekko pod kreską, rentowności obligacji nieco wzrosły, a dolar utrzymał siłę. Inwestorzy czytają te liczby przede wszystkim przez pryzmat wrześniowego posiedzenia Fed. Coraz głośniej mówi się o możliwej obniżce stóp procentowych, choć raport lipcowy raczej nie ułatwia zadania zwolennikom cięcia.

Christopher Waller, jeden z gubernatorów Fed, zasygnalizował ostatnio otwartość na taki krok, ale pod warunkiem, że dane z rynku pracy będą pogarszać się szybciej, niż inflacja okaże się uporczywa. Na to nakłada się czynnik polityczny. Prezydent Donald Trump od kilku miesięcy prowadzi agresywną politykę celną. Cła obejmują już praktycznie wszystkie importowane towary, co w krótkim terminie dodaje presji inflacyjnej. O ile w sektorze energii widać spadek cen, to w wielu innych kategoriach bariery celne zaczynają windować koszty.

Strategiczne spojrzenie

Patrząc szerzej: lipiec przyniósł odbicie po słabszych miesiącach wiosennych, kiedy niepewność związana z taryfami i obawami o recesję mocno ostudziła nastroje. Widać, że gospodarka amerykańska wciąż ma silne fundamenty: rynek pracy, konsumpcja, dochody. Ale równocześnie rośnie ryzyko, że inflacja zakotwiczy się powyżej celu.

Fed stoi więc przed klasycznym dylematem późnego cyklu: czy ratować wzrost, czy walczyć z inflacją. A może – jak sugeruje część ekonomistów – próbować balansować między jednym a drugim, mając świadomość, że żadna decyzja nie będzie idealna.

Jedno jest pewne – amerykańska gospodarka nie daje się łatwo wpisać w schemat „spowolnienie–recesja”. Lipcowe dane pokazują, że cykl ma jeszcze sporo życia, choć polityka i geopolityka mogą je łatwo skrócić.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.