Z ostatniej chwili: Niepokojący raport JOLTS z USA. Wall Street i Bitcoin reagują. Cisza przed burzą?

Z ostatniej chwili: Niepokojący raport JOLTS z USA. Wall Street i Bitcoin reagują. Cisza przed burzą?

Rynki finansowe, choć napięte, próbują odbijać po publikowanych dziś danych, z amerykańskiego rynku pracy. Co pokazał raport JOLTS i dlaczego wzrósł po jego publikacji Bitcoin, indeksy, a dolar się osłabił? Sprawdźmy.

Dane z USA

Dane JOLTS (wakaty): 7,18 mln vs 7,38 mln wobec 7,43 mln w czerwcu

Zamówienia fabryczne w sierpniu: -1,3% m/m vs -1,3% oczekiwań i -4,8% w lipcu

Rewizja zamówień na środki trwałe: 1% m/m vs 1.1% oczekiwań i 1.1% w lipcu

Dane nie wróżą dobrze piątkowemu odczytowi raportu NFP ze Stanów Zjednoczonych, który 'kompleksowo’ pokaże kondycję zatrudnienia w kraju. Początkowo akcje wzrosły, biorąc to za dobrą monetę dzięki 'pewniejszej’ obniżce stóp Fed we wrześniu… Ale czy naprawdę jest pewna?

Co pokazał JOLTS?

Lipiec na amerykańskim rynku pracy przebiegł słabiej, ale bez większych niespodzianek. Liczba wolnych etatów utrzymała się w okolicach 7,2 miliona, a tempo zarówno zatrudniania, jak i rozstań z pracodawcami pozostało stabilne na poziomie 5,3 miliona. Gospodarka wciąż ma siłę, ale już nie pędzi. Raczej sunie równym, spokojnym krokiem.

Wakaty spadały szczególnie w sektorze zdrowotnym i opiece społecznej (o 181 tys. miejsc), a także w kulturze i rozrywce. Niektóre branże, które w poprzednich latach przeżywały boom rekrutacyjny, zaczynają hamować. Wyjątkiem pozostają tzw. „inne usługi”, gdzie odnotowano wzrost zatrudnienia o 86 tys. osób. To jednak raczej kosmetyczna korekta niż trend, który miałby zmienić obraz całego rynku.

Warto zwrócić uwagę na dynamikę odejść z pracy. Amerykanie nie rzucają już tak chętnie swoich posad jak w czasach „Wielkiej Rezygnacji” sprzed dwóch lat, ale w usługach profesjonalnych i biznesowych liczba dobrowolnych odejść podskoczyła aż o 197 tys.

To sygnał, że pewna część wykwalifikowanych pracowników wciąż czuje się na tyle pewnie, by szukać lepszych warunków. Zupełnie odwrotnie wygląda to w budownictwie czy transporcie. Tam odejść jest mniej. Widać rosnącą ostrożność i mniejszą wiarę w szybkie znalezienie nowego zatrudnienia.

Usługi mocniej, budżetówka pod presją

Zwolnienia i redukcje etatów utrzymały się na poziomie 1,8 mln. Ciekawy szczegół: w sektorze usług biznesowych liczba przymusowych rozstań spadła, natomiast w administracji federalnej minimalnie wzrosła. To raczej techniczne przesunięcia niż sygnał szerszego trendu, ale pokazują, że rynek nie jest jednorodny.

Z perspektywy makroekonomicznej ten lipcowy „bezruch” ma dwa oblicza. Widzimybrak gwałtownych cięć i spowolnienia zatrudniania może być odczytywany jako dowód na to, że amerykańska gospodarka nadal stoi na solidnych fundamentach. Z drugiej – utrzymujące się wakaty i umiarkowana skłonność pracowników do zmiany pracy sugerują, że rynek stopniowo się równoważy.

Rewizje danych za czerwiec tylko to potwierdzają: liczba wolnych miejsc pracy została skorygowana w dół, podczas gdy zarówno zatrudnienie, jak i zwolnienia – w górę. To przypomnienie, że obraz rynku pracy w USA jest ruchomy, a pierwsze odczyty często wymagają doprecyzowania.

W praktyce oznacza to, że Fed dostaje argumenty zarówno dla „gołębi”, jak i dla „jastrzębi”. Ci pierwsi mogą powiedzieć: presja płacowa słabnie, rynek pracy ochładza się powoli, więc nie trzeba utrzymywać restrykcyjnej polityki monetarnej zbyt długo. Ci drudzy będą ostrzegać: 7,2 mln wakatów to wciąż dużo, pracownicy nadal mają pewną siłę negocjacyjną, a więc inflacja usługowa może okazać się bardziej lepka, niż byśmy chcieli. Czy lipcowe dane to tylko letni marazm, czy zapowiedź nowego trendu? Na razie trudno przesądzić.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.