Z ostatniej chwili: Fatalne dane Dallas Fed. Bitcoin reaguje, euforia cen złota. Dolar upada?

Z ostatniej chwili: Fatalne dane Dallas Fed. Bitcoin reaguje, euforia cen złota. Dolar upada?

Końcówka września przyniosła inwestorom na Wall Street oddech ulgi. Po trzech dniach spadków indeks S&P 500 odbił. Głównie za sprawą piątkowych danych PCE o inflacji, które – choć wciąż powyżej celu Rezerwy Federalnej – okazały się zgodne z oczekiwaniami. Dziś widzimy, że wzrostowy trend wraca i rozszerza się także na kryptowaluty. Dolar słabnie, a Bitcoin rośnie do blisko 114 tys. USD.

Przypomnijmy, że wskaźnik PCE (bez żywności i energii) wzrósł w sierpniu o 0,2%, po 0,3% w lipcu; pisaliśmy o tym tutaj. W skali roku utrzymał się na poziomie 2,9%. To wciąż więcej, niż Fed chciałby widzieć, ale rynek odczytał ten rezultat jako sygnał, że bank centralny zyskał nieco przestrzeni do reagowania na schładzający się rynek pracy.

Rentowności obligacji zareagowały bez większych fajerwerków, dolar osłabł, a traderzy wciąż wyceniają około 40 punktów bazowych cięć stóp przed końcem 2025 roku. To pokazuje, że rynek stara się patrzeć w przyszłość z ostrożnym optymizmem, na czym traci najmocniej amerykański dolar … I choć nie brakuje powodów do niepokoju, inwestor nadal wybiera ryzykowne aktywa. Dzisiejsze dane Dallas Fed tylko wzmacniają 'antydolarową narrację’.

Fed tonuje euforię, konsumenci nadal wydają

Thomas Barkin, szef Fed z Richmond, próbował studzić atmosferę, przypominając, że zarówno bezrobocie, jak i inflacja pozostają poniżej celów. Ale jednocześnie zapewniał, że ryzyko poważniejszego pogorszenia sytuacji jest ograniczone.

Co ciekawe, mimo spadku nastrojów konsumenckich, Amerykanie nadal wydają więcej, niż oczekiwano. Wydatki osobiste w sierpniu znów wzrosły, pokazując, że konsument – ten odwieczny motor amerykańskiej gospodarki – nie poddaje się łatwo.

Nieco inne emocje budzi wieść o tym, że administracja Donalda Trumpa rozważa wprowadzenie nowych ceł na urządzenia elektroniczne. Tym razem kluczem miałaby być liczba chipów w produkcie. Pomysł brzmi futurystycznie, ale może dotknąć wszystkiego… Od elektrycznych szczoteczek do zębów po komputery.

Jeśli plan wejdzie w życie, efekt będzie dwojaki. Z jednej strony nacisk na firmy, by przenosiły produkcję półprzewodników i elektroniki do USA. Z drugiej wyższe ceny dla konsumentów i potencjalny wzrost inflacji. Wyższe koszty życia przeciętny Amerykanin odczuje szybciej, niż korporacyjne zarządy.

Nieruchomości w górę

Na rynku nieruchomości pojawił się promyk nadziei. Niezrealizowane umowy sprzedaży domów w sierpniu wzrosły o 4% miesiąc do miesiąca, wyraźnie przebijając skromne prognozy. Indeks osiągnął 74,7 punktu wobec 71,7 wcześniej. W ujęciu rocznym wzrosty widoczne są we wszystkich regionach. Konsument ruszył na zakupy wobec oczekiwanej zmiany polityki Fed

Lawrence Yun, główny ekonomista NAR, wskazuje, że niższe stopy hipoteczne zaczynają działać jak magnes na kupujących. Widać to szczególnie na Środkowym Zachodzie, gdzie dostępność mieszkań i stosunkowo niskie koszty życia dają przewagę nad innymi regionami.

Nie wszystko jednak maluje się w różowych barwach. Indeks aktywności przemysłowej Dallas Fed spadł do -8,7, wyraźnie gorzej niż oczekiwano. To przypomnienie, że amerykańska gospodarka nie jest jednorodna – jedne segmenty dostają wiatru w żagle, inne wciąż walczą z przeciwnym nurtem.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.