Wymuszona przerwa w eksporcie ropy. Rynek naftowy – zakładnikiem walki o władzę

Libijska ropa naftowa przestanie płynąć do odbiorców. Rozmyślnie – tak postanowiła jedna z frakcji niekończącego się konfliktu wewnętrznego w Libii. Oświadczenie to zakołysało w poniedziałek rynkiem naftowym, podbijając cenę ropy o ponad 3,2%.

Decyzję o wstrzymaniu tłoczenia ropy z pól naftowych, jej tłoczenia do terminali eksportowych oraz pracy instalacji przetwórczych podjął rząd wschodniej Libii. Ten operujący pod auspicjami parlamentu w Tobruku (jednego z dwóch rywalizujących w Libii) oraz pod ochroną Libijskiej Armii Narodowej (LNA). A co za tym idzie – pod faktyczną władzą marszałka Halify Chartara.

Rząd LNA i Chaftara to ten stabilniejszy i silniejszy militarnie, choć pozbawiony międzynarodowego uznania z konkurencyjnych ośrodków władzy w Libii. Ani on, ani „Rząd Jedności Narodowej” (GNU) – oficjalnie uznany rząd Libii, który tworzy chwiejna koalicja rywalizujących ze sobą milicji – nie kontroluje jednak większości kraju. Ani też całości wpływów z eksportu ropy.

Ropa – która stanowi największe źródło dewiz dla Libii – zgodnie z obowiązującymi, nad wyraz kruchymi porozumieniami, gwarantować ma przychód wszystkim frakcjom. Rzecz w tym, że zyski z eksportu naftowego przechodzą przez Bank Centralny Libii. Czy też powinny przechodzić – ale w najbliższym czasie prawdopodobnie nie będą, bowiem strony skonfliktowały się (zbrojnie) o to, kto będzie jego prezesem.

Ropa nasza – albo niczyja

Bank nieco ponad tydzień temu ogłosił przerwany już strajk, po tym, jak uzbrojeni ludzie porwali jego dyrektora ds. IT. W tle tego widnieje próba usunięcia prezesa Banku, Sadika Ak-Kabira, przez premiera rządu GNU, Abd Al-Hamida Dbeibah’a. Decyzję w tej sprawie pod jego naciskiem podjęła Rada Prezydencka – formalnie organ reprezentujący wszystkie zwaśnione frakcje.

Bynajmniej jej jednak nie uznano. Al-Kabir decyzję zaskarżył. „Wschodni” parlament w Tobruku uznał ją zaś za przekroczenie uprawnień przez Radę. Natomiast urzędnikom rządu GNU, którzy próbowali wprowadzić nowe kierownictwo do Banku, uniemożliwił to fizyczny opór bankowej ochrony. Obserwatorzy spodziewali się fizycznego szturmu i zbrojnych walk o gmach Banku.

W efekcie tego rząd LNA, który kontroluje większość pól naftowych kraju, profilaktycznie wstrzymał eksport ropy – nie mając zamiaru kierować środków do banku centralnego zagrożonego przejęciem przez politycznych rywali. Oficjalnie powołano się przy tym na kontraktową klauzulę force majeure, która pozwolić ma na uniknięcie zapłaty kar.

Nie jest to bynajmniej pierwszy podobny przypadek. Na wiosnę tego roku również doszło do przestoju – wówczas wywołanego konfliktem społecznym, nie politycznym. Niestabilność Libii i ciągłe konflikty, które ją rozrywają, niestety czynią tę ewentualność realnym problemem w toku operacji. I sprawiają, że raczej nie należy spodziewać się szybkiego rozwiązania. Chyba że którejś ze stron nareszcie uda się wygrać tlącą się wojnę domową, i przejąć cały kraj. Do tego jednak daleko.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.