Wielka ucieczka: co siódma firma rozważa przeprowadzę w przypadku podwyżki podatków
Jak wynika z badań, które opublikowała pracownia Savanta, jeden na siedmiu przedsiębiorców lub dyrektorów firm, których rynkiem działalności jest Wielka Brytania, poważnie zastanowiłoby się nad opuszczeniem kraju, jeśli sprawdzą się pogłoski o planach budżetowych Laburzystów.
Te ostatnie mają miejsce głównie w kontekście dziury budżetowej i szeregu głębokich, strukturalnych problemów, z jakimi zmaga się brytyjska gospodarka. Co więcej, rząd premiera Keira Starmera, który objął władzę zaledwie w czerwcu, po wyborczym zwycięstwie Partii Pracy, nie tylko nie radzi sobie z rozwiązywaniem tych problemów. Wręcz je zaostrza, a nawet dodaje nowe.
Do tych ostatnich należą m.in. obietnice przedwyborcze poczynione związkom zawodowym, a dotyczącym kosztownych subwencji dla niektórych branż. Czy samobójcza wręcz polityka energetyczna – której głównym wyznacznikiem jest ideologiczny dogmat „net zero”. A oczywistym skutkiem – ostry wzrost cen energii.
W tym kontekście obserwatorzy spodziewają się kolejne podwyżki podatków. Dziura budżetowa bowiem nie znika. Poddani brytyjskiej Korony natomiast, prócz istniejącego długu i zobowiązań państwa, będą mieli dodatkowo zaszczyt finansowania ideologicznych preferencji rządu oraz jego zobowiązań politycznych, z których ekipa rządząca bynajmniej nie zamierza rezygnować.
Do tych należą podwyżki i inne fawory dla „sektora publicznego”, inwestycje w „usługi publiczne” czy reformę systemu sprawiedliwości (jak ów system działa pod rządami Laburzystów, można było się przekonać przy okazji sierpniowych zamieszek, wywołanych imigrancką przestępczością). Rząd Partii Pracy obiecał także miliardy na finansowanie studni bez dna, jaką jest Narodowa Służba Zdrowia (NHS).
Już wiadomo, że gabinet chce sięgnąć po oszczędności emerytów. W teorii – tylko „tych bogatszych”. Powszechne są jednak obawy, że za „bogatszych” rząd uzna wszystkich, którzy zgromadzili trochę więcej niż minimum. To jednak może nie wystarczyć, zaś Rachel Reeves, kanclerz skarbu (Chancellor of the Exchequer, czyli dosł. Kanclerz Izby Szachownicy) ma szukać „dodatkowych źródeł dochodu”.
Jak deklarowała pani kanclerz, Wielka Brytania stoi przed „trudnymi decyzjami”. Co to oznacza – żaden podatnik nie wie. Ale, jak chce klasyk, się domyśla.