Warren Buffett zdradza tajemnicę i dają złotą radę. Chcesz zarabiać na giełdzie? To kluczowe
Cena ma znaczenie i to nawet w przypadku pereł inwestycyjnych. Buffett i współcześni eksperci przypominają o starej prawdzie rynku Tak często pomijanej obecnie, gdy indeksy giełdowe święcą triumfy i biją rekordy niemal co sesję. Tak łatwo zachłysnąć się nazwami, które budzą podziw. Nvidia, Apple, Microsoft, czy Amazon. Wydaje się, że kupując udziały w takiej firmie, trudno popełnić błąd i stracić. Ale Warren Buffett od ponad czterech dekad powtarza, że można. Wtóruje mu znany pisarz finansowy, Morgan Housel.
Lekcja historii
Już w liście do akcjonariuszy z 1982 roku zwrócił uwagę na pułapkę, w którą wpadli niejedni doświadczeni gracze: zapłacenie zbyt wysokiej ceny za nawet najlepszy biznes potrafi zniweczyć całe lata korzystnych warunków rynkowych. Innymi słowy … Wartość i jakość biznesu danej firmy to jedno, ale cena, jaką płacą inwestorzy, jest równie ważna.
Buffett przez lata trzymał się zasady wyuczonej od swojego mentora, Benjamina Grahama. Jakiej? Kupuj solidne, rentowne biznesy o trwałej przewadze konkurencyjnej, ale tylko wtedy, gdy wycena jest rozsądna. Brzmi banalnie, ale historia giełdy jest pełna przykładów odwrotnej logiki.
Od bańki internetowej z lat 90., po pandemiczne szaleństwo inwestycyjne i obecny trend sztucznej inteligencji. Wiele z tych firm nadal radzi sobie świetnie operacyjnie, lecz inwestorzy, którzy weszli na górce, przez dekady liczyli straty, a niektórzy do dziś notują mizerne zyski. Przykład to Intel.
Tu dochodzimy do drugiego, często ignorowanego filaru sukcesu. Czyli do prostoty. Morgan Housel, autor The Psychology of Money, zwraca uwagę, że szczególnie „inwestorzy z wysokim IQ” mają skłonność do komplikowania spraw. Szukają skomplikowanych algorytmów, egzotycznych instrumentów czy magicznych momentów wejścia i wyjścia z rynku.
Tymczasem statystyki są bezlitosne: im bardziej wyrafinowana strategia, tym częściej kończy się przeciętnym wynikiem lub gorzej. Housel stawia sprawę jasno. Jeśli przez 20 czy 50 lat potrafisz osiągać średnią rynkową, wygrasz z większością próbujących „przechytrzyć” rynek.
Nic nie robić?
A najlepszym narzędziem do tego są tanie fundusze indeksowe, które w długim terminie biją na głowę większość aktywnie zarządzanych portfeli. Dane Morningstar mówią wprost. Otóż w ostatniej dekadzie jedynie 7% aktywnych funduszy pobiło swoje pasywne odpowiedniki. Alternatywą (lub raczej uzupełnieniem) dla takiego podejścia jest rownież 'hodlowanie’ Bitcoina.
Buffett również od lat promuje ten sposób myślenia. W 1993 roku pisał, że „niewiedzący inwestor” może przewyższyć profesjonalistów, jeśli konsekwentnie inwestuje w indeks. W 2017 r. na antenie CNBC powtórzył, że dla większości lepsze będzie systematyczne kupowanie szerokiego rynku w możliwie najtańszy sposób, niż szukanie pojedynczych „złotych strzałów”.
Cała ta filozofia sprowadza się do dwóch słów: cierpliwość i dyscyplina. Cierpliwość, by nie wchodzić w inwestycję, gdy cena jest zbyt wysoka, nawet jeśli firma jest marzeniem każdego analityka. Dyscyplina, by trzymać się prostej strategii i nie ulegać pokusie ciągłych zmian, które zwykle kosztują więcej, niż przynoszą korzyści.
Rynki uwielbiają kusić nas historiami o szybkim zysku i „okazjach życia”. Ale jak mawia Buffett inwestowanie to proces, w którym niewielka liczba dobrych decyzji, podejmowanych we właściwej cenie i konsekwentnie utrzymywanych przez dekady, robi całą różnicę. Reszta? To szum. Podsumowując, inwestor długoterminowy nie powinien komplikować procesów decyzyjnych i zaufać… Upływowi czasu bardziej, niż swojej 'intuicji’.
