
Warren Buffett: „Nie wierzcie w te brednie”. Ujawnił strategię „mnożenia pieniędzy”? Wyrocznia z Omaha w akcji
W czasach, gdy miliony młodych ludzi łapią się kurczowo każdej recepty na sukces, a kult tzw. „reguły 10 000 godzin” zdaje się mieć status niemal religijny, Warren Buffett zrobił to, co umie najlepiej: rozbroił mit jednym zdaniem, zmusił do myślenia i przy okazji podał swoją własną, zaskakująco prostą receptę na mistrzostwo.
„Mógłbym spędzić 10 000 godzin na nauce stepowania — i i tak byście zwymiotowali, gdybyście to zobaczyli” – rzucił z uśmiechem Warren Buffett na dorocznym spotkaniu akcjonariuszy Berkshire Hathaway w maju 2025 roku. Sektor finansowy zamarł – nie tylko ze śmiechu. Zatem jaka jest opinia Buffetta?
Ważny jest czas, nie kierunek
94-letni miliarder nie neguje całkowicie wartości praktyki, ale ostro przeciwstawia się przekonaniu, że każda dziedzina może zostać opanowana jedynie przez żmudne wieloletnie ćwiczenia.
„To nie o czas chodzi (…) Chodzi o to, żeby robić to, w czym jesteś naprawdę dobry. I co cię autentycznie ciekawi”.
Wbrew popularnemu przekonaniu, Buffett nigdy nie próbował być „wszechstronnym geniuszem”. Jego droga opierała się na prostym założeniu: znajdź swoją naturalną przewagę i wykorzystaj ją do maksimum. A potem — pogłębiaj ją, ucząc się od najlepszych.
Szukałem ludzi, którzy chcieli mnie uczyć
Jednym z fundamentów jego sukcesu były relacje z mentorami. Buffett wspominał czasy studiów na Columbia University, gdzie trafił pod skrzydła Benjamina Grahama — ikony inwestowania wartościowego.
„Ludzie, którzy uczą, kochają studentów, którzy są naprawdę zainteresowani tematem. Dają ci czas, pomagają ci, bo widzą w tobie coś więcej” – mówił Buffett. „Ja nie udawałem kogoś innego. Byłem po prostu ciekawski”.
To podejście przyniosło wymierne efekty. Zamiast pędzić za modą czy tytułem, Buffett skupił się na tym, co kochał – analizie firm, liczeniu wartości, szukaniu okazji, których inni nie dostrzegali. Gdy inni marzyli o statusie eksperta, on po prostu codziennie siadał do książek Grahama i… mnożył pieniądze.
Ciekawość, czyli kapitał, którego nie da się przeliczyć
Wbrew pozorom, Buffett nie uczy technik inwestycyjnych, uczy raczej filozofii inwestowania. Która pomaga wejść w odpowiedni stan, umożliwiający czerpanie korzyści z identyfikacji długoterminowych trendów. Jego przekaz jest jednoznaczny: nie próbuj dopasować się do świata. Zrozum siebie i szukaj dziedzin, w których twoja ciekawość może się naturalnie rozwijać.
„Jeśli moim marzeniem byłoby zostanie brzuchomówcą – to niewiele by z tego wyszło. Ale akurat interesowały mnie rynki, więc spędzałem na tym godziny – i miałem przy tym frajdę” – mówił.
Droga Buffetta nie miała wiele wspólnego z drogą mnicha w klasztorze liczbowych analiz. Jednak była to droga człowieka, który naprawdę chciał wiedzieć, jak działa świat. I w zdobywaniu wiedzy odnalazł w tym pasję, która przyniosła mu 160 miliardów dolarów.
Przepis na sukces dla każdego?
Nie każdy zostanie Warrenem Buffettem. Ale jego recepta: znajdź, co cię fascynuje, ucz się od najlepszych i nie marnuj czasu na rzeczy, do których nie masz talentu — wydaje się bardziej aktualna niż kiedykolwiek. Czas w życiu człowieka jest zasobem ograniczonym, a reguła 10 000 godzin, sugeruje, że samo doświadczenie powinno przynosić owoce inwestowania.
Buffett słusznie wskazał, że od doświadczenia istotniejszy jest kierunek, w jakim inwestor podąża i zasady, które wyznaje. Jeśli od początku obrany kierunek jest błędny, nabywane doświadczenie może tylko oddalać cel, w podobny sposób, w jaki podążanie za błędnie obranym adresem w nawigacji oddala przybliżenie się do tego prawidłowego.
W świecie przesyconym szkoleniami, certyfikatami i poradnikami „jak zostać kimś”, Buffett przypomina o najstarszej (i najtańszej) metodzie wzrostu: naturalnej ciekawości i świadomym wyborze własnej ścieżki. Czy to strategia „mnożenia pieniędzy”? Być może. Ale z pewnością jest to strategia życia z głową. A w czasach chaosu, jaki przed nami, to może być najcenniejsza waluta.