Volkswagen w ogniu afery: menedżerowie koncernu skazani

Volkswagen w ogniu afery: menedżerowie koncernu skazani

Wysocy rangą menedżerowie koncernu Volkswagen usłyszeli dziś wyroki. Zostali oni uznani winnymi oszustw w związku z ich udziałem w słynnej aferze „Dieselgate”. Wstrząsnęła ona niemiecką publiką (a przynajmniej tym mniej cynicznym jej segmentem) ponad dekadę temu. Od tego czasu stanowi także ból głowy dla zamieszanych w nią niemieckich koncernów motoryzacyjnych.

Proces w tej akurat sprawie – daleko niejedynej związanej z „Dieselgate” – toczył się przed Izbą Karno-Gospodarczą sądu w Braunschweig. Oskarżeni byli w nim czterej byli menedżerowie koncernu Volkwagen, którzy zamieszani mieli być w praktyki, do których dochodziło w ramach tejże afery. Mieli oni bezpośrednio stać za „kreatywnymi” działaniami firmy w tym zakresie.

Gwoli przypomnienia, niemieccy producenci samochodowi okazali się oszukiwać klientów, fałszując wskazania emisji spalin, jakie wydzielać miały instalowane przez nich w autach silniki. Czynili to m.in. poprzez instalację specjalnego oprogramowania, które symulowało niższe niż w rzeczywistości wskazania urządzeń monitorujących.

Co znacznie gorsze z punktu widzenia organów ścigania (nie wiedzieć czemu, niektóre instytucje państwowe wydają się wychodzić z założenia, że oszustwo wobec nich jest w jakiś sposób bardziej godne potępienia niż podobne oszustwo wobec indywidualnych obywateli), Volkswagen i inne firmy fałszowały również w ten sposób wyniki oficjalnych testów.

Volkswagen z bólem głowy

Sprawa wydała się w 2014 r., kiedy amerykańska agencja EPA przeprowadziła własne testy. Od tego czasu niemieccy „czempioni” motoryzacyjni mierzą się z ciągłym bólem, o jaki przyprawie je ta sprawa i jej konsekwencje. Konsekwencje zarówno PR-owe (z oczywistych względów), finansowo-ekonomiczne (sam Volkswagen zdążył już zapłacić ponad 33 mld. euro kar i odszkodowań), jak i karne.

W ramach tych ostatnich – zarzuty usłyszeli b. szef działu rozwoju silników wysokoprężnych oraz b. szef działu elektronicznych układów napędowych. Otrzymali oni wyroki, odpowiednio, czterech i pół roku oraz dwóch lat i siedmiu miesięcy odsiadki. Dwóm innym b. pracownikom, ewidentnie niższym rangą i możliwościami, wymierzono łagodniejsze wyroki (piętnaście i dziesięć miesięcy więzienia w zawieszeniu).

Pierwotnie, na ławie oskarżonych miał im też towarzyszyć osobiście b. prezes grupy Volkswagen, Martin Winterkorn. Jednak, jak się okazało, jego sprawa musiała zostać wydzielona, albowiem akurat gdy miała trafić do sądu, Winterkorn dyplomatycznie zachorował (czyżby od wdychania emisji?). Tak ciężko, że – jak twierdzili jego adwokaci – niestety nie jest w stanie brać udziału w swojej obronie.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.