USA uderzają w metale przemysłowe, raptowne załamanie niedawnych wzrostów

USA uderzają w metale przemysłowe, raptowne załamanie niedawnych wzrostów

Pentagon zdetonował bombę, którą uzbroił zaledwie kilka dni temu – tę rynkową, nie taką „fizyczną”, którą mógłby sugerować militarny profil działalności tę instytucji. Bomba ta została podłożona pod rynek metali ziem rzadkich – a zwłaszcza ich producentów. Na początku tego tygodnia ogłoszono bowiem szeroko zakrojone plany zakupowe w odniesieniu do zarówno tych metali, jak i podmiotów je dostarczających. Niestety (dla inwestorów) plany te zostały raptownie zweryfikowane.

Amerykański Departament Wojny, najczęściej odruchowo wciąż określany Departamentem Obrony (choć to ta pierwsza nazwa stanowi miano historyczne), zainteresowanie metalami ziem rzadkich wykazywał już od kilku miesięcy. Stanowiło to zresztą raptowny odwrót od polityki utrzymującej się przez ostatnie trzy dekady, od końca Zimnej Wojny, w ramach której zaopatrzenie w surowce i materiały niezbędne do produkcji zbrojeniowej, także tej „wrażliwej” i wymagającej, pozostawiano otwartemu rynkowi.

Jednak wraz ze wzrostem świadomości dominacji, jaką na polu wielu krytycznych minerałów przemysłowych wypracowały sobie Chiny – pośród których metale ziem rzadkich stanowią eksponowany, choć bynajmniej nie jedyny przykład – przyszła zmiana. Bez wątpienia przyczyniły się do tego kolejne wrogie kroki Pekinu w zakresie polityki surowcowej oraz nakładanych w tej dziedzinie restrykcji eksportowych, które miały miejsce w ostatnich latach.

Pentagon począł – zwłaszcza od tego roku, co zbiegło się też z objęciem władzy przez Donalda Trumpa, kładącego, jak wiadomo, ogromny nacisk na suwerenne zdolności produkcyjne USA – skupować rezerwy krytycznych pierwiastków przemysłowych. To oczywiście jedynie rozwiązanie krótkoterminowe, zwrócono jednak uwagę także na te bardziej perspektywiczne. Amerykański resort wojny zaczął zatem inwestować w startupy technologiczne rozwijające nowatorskie technologie obróbki metali ziem rzadkich. I innych także.

Pentagon na wojnie – tej surowcowej

Stąd też, gdy w zeszłym tygodniu światowym, a zwłaszcza amerykańskim rynkiem wstrząsnęła wiadomość, którą można przyrównać do „surowcowego Pearl Harbour”, przynajmniej z perspektywy samych USA – tj. że Chiny odcinają amerykańskiemu przemysłowi zbrojeniowemu i technologicznemu dostęp nie tylko do samych surowców, ale także do jakichkolwiek produktów, które zawierają choćby trochę tych pierwiastków – reakcja Waszyngtonu nie wzbudziła wielkiego zaskoczenia.

Donald Trump, w swoim stylu, sięgnął po swą ulubioną broń ekonomiczną, czyli zaporowe cła. Pentagon natomiast ogłosił zamiary dotyczące, jak to określano, szału zakupowego na rynku metali ziem rzadkich. Planowano przeznaczyć na ten cel około miliarda dolarów. Coś jednak musiało ulec raptownej zmianie. We czwartek bowiem Agencja Logistyki Obronnej (Defense Logistics Agency), reprezentująca departament w tej dziedzinie, poinformowała o zmianie planów.

Agencja anulowała bowiem przetarg na dostawy kobaltu, w ilościach mogących sięgnąć 7,5 tys. ton. Przetarg ten pierwotnie rozpisano jeszcze w sierpniu, potem kilkukrotnie przesuwano termin. Jak stwierdzono, w przetargu dostrzeżono „problemy”, które muszą zostać rozwiązane, nim ponownie zostanie on uruchomiony. Na ruch ten miały jednak gwałtownie zareagować kursy wyceny producentów metali przemysłowych, w tym oczywiście zwłaszcza kobaltu.

Nader niewykluczone, że powodem decyzji departamentu też są kursy – tyle, że ceny samego metalu. Od początku roku kobalt na rynkach światowych raptownie drożał (nie bez wpływu embarga nałożonego na jego eksport przez wiodącego producenta), teraz zaś do jego cenowej eksplozji dodatkowo przyczyniły się wieści o chińskim embargu. Najwyraźniej Pentagon chce tę zwyżkę cenową po prostu przeczekać.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.