Te dane mogą zmienić wszystko. Cała giełda wstrzyma oddech. Hossa wróci? Oto data!
Na Wall Street niedługo zapanuje ten rodzaj napięcia, który zwykle towarzyszy decyzjom Fedu albo nerwowym weekendom w bankowości. Tym razem jednak na horyzoncie nie mamy Powella, tylko jednego CEO, który wyprzedza własną epokę. Mianowicie Jensena Huanga z Nvidia. Spółka to absolutny lider dotychczasowej rewolucji AI. W przyszłym tygodniu, 19 listopada pokaże wyniki za trzeci kwartał fiskalny. Dla rynku ten raport może być ostatnią deską ratunku przed bessą.
Oczekiwania szybują, akcje spadają?
W ostatnich tygodniach akcje spółek AI dostały bardzo bolesnej zadyszki. Przyszło lekkie otrzeźwienie po miesiącach euforii. Czy to już bańka, czy tylko korekta przed kolejnym zrywem? Nvidia, choć wciąż królująca w segmencie układów AI, nie uniknęła spadków. Od rekordu z końca października jej notowania cofnęły się o kilkanaście procent. Notowania spółek jak AMD, Broadcom czy Astera Labs poszły za nią jak po sznurku. Ale Morgan Stanley pozostaje optymistą w odniesieniu do nadchodzącego raportu. Dlacezgo?
Wśród dużych banków niemal co tydzień trwa festiwal rewizji cen docelowych. Morgan Stanley nie owija w bawełnę. Ich zdaniem Nvidia zbliża się do jednego z najmocniejszych kwartałów ostatnich lat, a kluczowy w tym wszystkim jest jeden element: Blackwell. Nowa generacja chipów, jeszcze kilka miesięcy była ograniczona z powodu problemów produkcyjnych.
Ale zaczyna nabierać rozpędu szybciej, niż zakładano. Szczególnie imponuje popyt na systemy Vera Rubin tj. na konstrukcję stworzoną do najbardziej wymagających modeli AI. W efekcie Morgan Stanley podniósł cenę docelową do 220 dolarów i zasugerował, że rynek przesadził ze spadkami. Akcje Nvidii wciąż są niżej niż w chwili, gdy sam Huang zasugerował, iż konsensus przychodowy należy podnieść o jakieś 70–80 miliardów.
Analitycy z Susquehanna widzą na horyzoncie jeszcze więcej, bo aż 230 dolarów, a nieustannie optymistyczny względem technologii Oppenheimer aż 265 USD za walor. Oczywiście akcje spadają, bo mamy nie tylko siłę popytu, lecz również rosnące obawy. Od mocy obliczeniowej centrów danych po limity energetyczne, które mogą zacząć doskwierać branży jeszcze przed końcem dekady.
Oczekiwania to wzrost o ponad 50% r/r
Nie sposób nie przyznać im racji. Jeśli AI rzeczywiście zmieni świat tak gruntownie, jak obiecuje, to ktoś w końcu będzie musiał zbudować nowe elektrownie. Ale dla Nvidii zmienia to dziś niewiele. Cały rynek AI patrzy na jedną liczbę: sprzedaż w za III kwartał.
Z prognoz analityków wynika, że w zakończonym 26 października kwartale Nvidia powinna pokazać:
- 54,8 mld dol. przychodów — wzrost o 56% r/r,
- 1,25 dol. zysku na akcję (non-GAAP) — wzrost o 54% r/r.
Pamiętajmy jednak, że by akcje wzrosły, wyniki powinny być dużo wyższe; najlepiej w okolicach dynamiki 60% r/r. Realny znak zapytania dotyczy podaży. Huang od miesięcy naciska na TSMC, by rozbudowywało moce produkcyjne. Słynne wąskie gardła, które zatrzymały momentami poprzednie generacje chipów, najwyraźniej zaczynają ustępować. Pytanie, czy potrzeby nadal rosną tak dynamicznie? Rynek chce wiedzieć: czy zamówienia nadal przychodzą falami, czy zaczynają powoli się spłaszczać?
Mizuho Securities uważa, że obecnie wręcz cały handel związany z AI zależy od tej spółki. Może to brzmieć jak przesada, ale w tym przypadku trudno się spierać. Nvidia jest dziś dla rynku czymś w rodzaju wskaźnika ciśnienia. Jeśli jej wyniki będą zaskakująco mocne, inwestorzy wrócą do AI lotem błyskawicy. Jeśli pojawi się słabość, fala sceptycyzmu może zalać nawet najgorętsze firmy w sektorze infrastrukturalnej AI. Wszystkie oczy na 19 listopada. Odpowiedź po znamy po sesji giełdowej w USA.
