
Kto zainwestował w te akcje kilkadziesiąt tys. zł, mógł w krótkim czasie wyciągnąć okrągły milion. Teraz przyszedł krach. Czas zakupów?
Synektik to jedna ze spółek z GPW, którym ostatnio poświęca się sporo uwagi. Dzieje się tak m.in. za sprawą ostrego spadku kursu giełdowego firmy. Po medialnych doniesieniach część inwestorów ewakuowała się z tego biznesu w trybie pilnym. Są i tacy, którzy upatrują w tym szansy na zakup akcji w atrakcyjnej cenie.
Polski dystrybutor robotów da Vinci
Zarejestrowana w Warszawie spółka działa w sektorze biotechnologii. Podmiot zajmuje się np. produkcją i dystrybucją radiofarmaceutyków, wykorzystywanych w diagnostyce onkologicznej, kardiologicznej i neurologicznej. Firma posiada też rozwiązania informatyczne do archiwizacji, dystrybucji, prezentacji i przetwarzania obrazów radiologicznych oraz danych administracyjnych. W ofercie znaleźć można też usługi z zakresu serwisowania aparatury obrazowej czy laboratorium badawcze.
W portfolio znajduje się jeszcze jeden ważny element. Synektik jest wyłącznym dystrybutorem systemów robotycznych da Vinci. Nie tylko na Polskę, ale też Czechy, Słowację i kraje bałtyckie. Maszyny wykorzystuje się do przeprowadzania zabiegów chirurgii małoinwazyjnej m.in. w obszarze urologii, ginekologii i chirurgii ogólnej. Sprzęt odznacza się wysoką precyzją, co skutkuje np. ograniczeniem ryzyka powikłań pooperacyjnych.
Znana na całym świecie maszyna trafia też do polskich szpitali
Robot chirurgiczny da Vinci pojawił się na rynku jeszcze pod koniec ubiegłego wieku i szybko zyskiwał popularność w szpitalach na całym świecie. Zaawansowane urządzenie zbudowała amerykańska firma Intuitive Surgical i łatwo się domyślić, że nie jest to tani sprzęt. Dla firmy Synektik wyłączność na dystrybucję robota była (i jest) istotną częścią biznesu.

Wystarczy wspomnieć, że na początku czerwca pojawiły się doniesienia o umowie firmy z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie na dostawę, montaż, instalację i uruchomienie systemu da Vinci za 12,13 mln zł. Z kolei pod koniec poprzedniego miesiąca podobną umowę zawarto z Białostockim Centrum Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie. Tym razem jej wartość wyniosła ponad 15 mln zł.
Synektik dobrze zarabia i dzieli się zyskiem
W czerwcu Synektik podzielił się też informacjami dot. wyników finansowych w I półroczu 2024 roku finansowego (październik 2024 – marzec 2025). Okazało się, że przychody wyniosły w tym czasie 327,8 mln zł (wobec 359 mln zł rok wcześniej), a zysk netto przekroczył 47 mln zł (podobny wynik odnotowano rok wcześniej). Firma dzieli się zarobionymi pieniędzmi z akcjonariuszami. Na początku tego roku walne zgromadzenie spółki zdecydowało o przeznaczeniu na dywidendę ponad 70 mln zł.
Robot da Vinci ma konkurencję z Chin. Tańszą
Ktoś zapyta: skoro jest tak dobrze, to skąd te spadki? O jakich medialnych doniesieniach mowa? Otóż okazało się, że robot da Vinci może mieć w Polsce mocną konkurencję. Firma Meden-Inmed, polski dystrybutor chińskiego podmiotu Edge Medical, będzie dostarczać rodzimym szpitalom robota MP1000. I zamierza to robić znacznie taniej. Dla placówek medycznych to dobra wiadomość. Dla spółki Synektik już mniej. Jeśli okaże się, że szpitale są zainteresowane robotem z Chin, a ten spełnia ich wymagania, firma będzie musiała jakoś powalczyć o klientów. Może się to wiązać z obniżeniem zysków.
Akcje Synektik mocno potaniały. Ale wcześniej zaliczyły rajd na północ
Nie powinno dziwić, że te doniesienia uderzyły w notowania firmy. Jednego dnia spadły one o ponad 16 proc. Sygnał do opuszczenia okrętu? Niekoniecznie – niektórzy uznali, że to dobry czas na zakupy, bo dalej wierzą w potencjał firmy. A ta pokazała w ostatnich latach sporą moc na GPW. Wypada napisać, że przez lata kurs spółki utrzymywał się pod progiem 50 zł za akcję (mowa raczej o kilkunastu czy nawet kilku zł). Jeszcze trzy lata temu jeden papier można było kupić za mniej niż 25 zł.

Notowania Synektik/Źródło: Stooq
Potem jednak rozpoczął się prawdziwy rajd na północ. Całkiem niedawno, w maju, jedna akcja kosztowała już… 235 zł. Łatwo policzyć, że wystarczyło zainwestować kilkadziesiąt tysięcy złotych, by w relatywnie krótkim czasie wyciągnąć z inwestycji okrągły milion zł. Część inwestorów liczy pewnie na to, że ostatnie załamanie to jedynie lekka zadyszka, a wspinaczka będzie kontynuowana.