
Spitznagel z funduszu Black Swan: 'Zarobiłem fortunę. Wierzcie mi, 80% krach jest przed nami’. Co prognozuje weteran Wall Street?
W świecie, w którym większość inwestorów panicznie reaguje na szaloną zmienność rynków, Mark Spitznagel widzi okazję. I – jak pokazują najnowsze wyniki jego funduszu Universa Investments – po raz kolejny miał rację. Fundusz, specjalizujący się w tzw. tail-risk hedgingu, czyli zabezpieczaniu portfeli przed rzadkimi, ale katastrofalnymi wydarzeniami, odnotował 100% zwrot z kapitału w zaledwie jednym miesiącu, w kwietniu 2025 r.
Wszystko to w cieniu nowej wojny handlowej wywołanej serią ceł ogłoszonych przez administrację Donalda Trumpa.Dla Spitznagela, to nie był przypadek. To był plan. „Zarobiliśmy, bo byliśmy przygotowani. Rynek tylko chwilowo się potknął. Prawdziwe trzęsienie ziemi dopiero przed nami” – mówi z zimną pewnością w głosie. Podobnie, świat w zimnych barwach widzi też Robert Kiyosaki.
Tail-risk, czyli filozofia inwestycyjna
Universa to nie jest zwykły hedge fund. Z około 20 miliardami dolarów aktywów pod zarządzaniem, działa bardziej niczym system ostrzegania przed tsunami, niż klasyczny zarządca pieniędzy. Strategia opiera się na wykorzystaniu dźwigni poprzez instrumenty pochodne, głównie opcje. Takie, które zyskują na wartości, gdy rynki doświadczają ekstremalnych wahań.
W czasach rynkowej euforii, takie podejście wygląda na kosztowne ubezpieczenie. Wówczas Unviersa ponosi regularnie niewielkie straty. Natomiast w momentach paniki, staje się złotym standardem w zarządzaniu ryzykiem. W marcu 2020 r. Universa osiągnęła niesamowity zysk rzędu 4 000%.
Za kulisami Universy działa również nie kto inny jak Nassim Nicholas Taleb, autor bestselleru The Black Swan i mentor Spitznagela. To on dostarcza funduszowi intelektualnego kręgosłupa i filozoficznej głębi, której brakuje wielu graczom z Wall Street. Spitznagel zakłada, że krach jest kwestią czasu, ale jest nieprzewidywalny. Strategia Universy podporządkowana jest temu założeniu. Jest odpowiedzią na tzw. 'ryzyko ogona’ – gdy mało prawdopodobne zdarzenia materializują się i trzęsą rynkiem.
Prognoza: najpierw euforia, potem apokalipsa
Paradoksalnie, mimo ostatnich zysków funduszu, Spitznagel nie jest dziś pesymistą — przynajmniej nie jeszcze. Twierdzi, że przed nami jeszcze ostatni akt „bańkowego spektaklu”. „Spodziewam się euforycznego szczytu, takiego naprawdę szaleńczego momentu. A potem… potem przyjdzie największy krach, jaki nasze pokolenie kiedykolwiek widziało” – ostrzega. Jak duża może być ta katastrofa? Według niego, indeksy mogą spaść nawet o 80%, a dzisiejsza zmienność to jedynie preludium do większego załamania.
Spitznagel krytycznie ocenia także politykę Rezerwy Federalnej, która – jego zdaniem – „została daleko w tyle za krzywą”. Choć wzrost gospodarczy wyraźnie zwalnia, Jerome Powell nie decyduje się na obniżki stóp procentowych, które wciąż pozostają w przedziale 4,25–4,50%. Dla Universy to dobra wiadomość. Wysokie stopy przy duszącej gospodarce to mieszanka wybuchowa. A fundusz Spitznagela – jak zwykle – czeka na wybuch.
W czasach, gdy indeksy biją rekordy, a rynki zdają się ignorować ryzyka geopolityczne, inflacyjne i strukturalne, inwestorzy mogą zadać sobie pytanie: czy nie jesteśmy właśnie przed burzą? Dla większości — odpowiedź będzie przyjściem „po fakcie”. Dla Universy — to już dziś. Spitznagel reklamuje Universę tak, jakby sprzedawał bezpieczenie. Jak pokazują liczby — w świecie czarnych łabędzi, warto je mieć. Minimalna kwota inwestycju 'u Marka’? To 50 milionów dolarów. Czy naprawdę rynki czeka bezprecedensowy krach?