Rynek akcji wpadł w sidła, Fed zatopi Wall Street? Oto prognoza
Jak głosi cyniczna obserwacja, przygotowywanie się do wycieczki w oparciu o prognozę pogody kończy się przedzieraniem się przez zaspy śniegu w klapkach plażowych lub też siedzeniem na plaży w kurce puchowej. Na przekór tej konkluzji, właśnie o sformułowanie prognozy — z tą różnicą, że rynku, nie pogody — można pokusić się, obserwują działania (tudzież ich brak) ze strony Rezerwy Federalnej, znanej wszem jako Fed.
Jak wiadomo, instytucja pełniąca rolę banku centralnego USA oraz głównego tkacza pajęczyny, która łączy światowy handel obiegiem dolara, znajduje się od dłuższego czasu w epicentrum kontrowersji. Ich źródłem jest zatarg zarządu Fed na czele z Jerome Powellem z administracją Donalda Trumpa. Ta ostatnia domaga się obniżek stóp procentowych.
Tariffs tariffs everywhere
Że amerykańska gospodarka potrzebuje impulsów rozwojowych, najpewniej trudno się spierać, szczególnie biorąc pod uwagę działania Trumpa w celu reshoringu łańcuchów produkcyjnych. Z drugiej wszakże strony, trudno się także dziwić działaniom Powella nastawionym na obronę dolara. Pozycję tego podkopuje, prócz innych rzeczy, zwłaszcza rosnący dług publiczny USA — a ten przecież ostatnio po raz kolejny zwiększono.
Na dodatek do tego wszystkiego, z początkiem tego tygodnia Biały Dom opublikował zapowiedziane przez siebie listy adresowane do partnerów USA, a w których informuje ich o znów zwiększonych, nowych stawkach celnych. Czy też nowych–starych, w większości bowiem wracają one do poziomu z 2. kwietnia, kiedy w ramach słynnego „Liberation Day” Trump ogłosił szereg protekcyjnych barier celnych.
Krótko potem zawiesił je jednak na trzy miesiące, aby pozwolić na wynegocjowanie nowych umów handlowych. W niektórych przypadkach — jak porozumienia z Wielką Brytanią czy Wietnamem — faktycznie do tego doszło. Większość jednak krajów, jak się wydaje, albo nie była w stanie porozumieć się z prezentującym ekspansywne oczekiwania Trumpem, albo też interpretowała groźbę przywrócenia wysokich ceł jako zagrywkę negocjacyjną z jego strony.
Jakoś to będzie
Rynki akcji zareagowały, w spodziewany sposób, spadkami — przykładowo, indeks S&P 500 utracił 0,8% na wycenie, podczas gdy Dow Jones Industrial Average spadł o 0,9%. Podmioty notujące spadki na NYSE czterokrotnie przewyższyły liczebnie te, które odnotowały zyski. Zauważa się jednak przy tym także to, że sytuacja jest podobna do tej z początku kwietnia (wówczas giełdy również zareagowały ponownie).
Co bowiem ważne — pomimo dość raptownych spadków, które miały miejsce również i wtedy, równie szybko straty odrobiono, zaś sytuacja wróciła do względnej normy. Zupełnie jakby „nową celną normalność” rynki kapitałowe miały już wkalkulowaną w przewidywania. To sugeruje (choć bynajmniej nie gwarantuje), ze teraz może być podobnie, i cła Trumpa nie „zatopią” giełd.
Takie turbulencje jak nowe ciężary celne czy kryzysy militarno-polityczne (vide ostatnia wojna izraelsko-irańska), jakkolwiek potrafią w silny sposób wpłynąć na notowania, mają bowiem charakter wstrząsów tymczasowych. Zupełnie inny charakter ma mieć natomiast sentyment, który zdaje się kierować długofalowymi oczekiwaniami rynku.
Ten sentyment jest zaś dziełem nie Trumpa, lecz wspomnianego Fed.
Fed pompuje balonik oczekiwań?
Chodzi bowiem o to, że w kolejnym roku finansowym (w Ameryce zaczyna się on 1. października) na giełdach szeroko oczekuje się od dawna odwlekanych — jak zarzucał Trump — cieć stóp procentowych. I to nie incydentalnego. Wedle doniesień prasowych, analitycy banku Morgan Stanley mają spodziewać się w 2026 aż siedmiu decyzji o obniżkach stóp.
Historycznie zaś obniżki tychże stymulują dobre wyniki rynku akcji, nawet w nie do końca sprzyjających okolicznościach polityczno-ekonomicznych. Co natomiast, jeśli Fed te oczekiwania zawiedzie i wbrew oczekiwaniom obserwatorów stopy pozostaną niezmienione — albo nawet, w sposób przymuszony inflacją, stymulowaną przez wydatki budżetu federalnego, pójdą w górę?
Wówczas Wall Street może doznać raptownego rozczarowania, i zorientować się, że kreślone przez nią całymi miesiącami kalkulacje oparto na błędnym założeniu. Efekty mogą być wówczas wybuchowe.
