Prezes BlackRock, Fink: 'Tam popłyną bilion dolarów. Nie potrzebujemy już państw’. Co zauważył?

Na łamach telewizji Bloomberg, ukazał się szerszy wywiad z Larrym Finkiem, prezesem funduszu BlackRock, który zarządza blisko 11 bilionami dolarów. Wywiad odbył się z w Berlinie, gdzie BlackRock świętował 25-lecie powstania spółki, której kurs giełdowy wzrósł od 1999 roku o ok. 11,000%, bijąc wynik indeksu S&P 500 przeszło 20-krotnie.

W ocenie Finka, świat czekają duże inwestycje infrastrukturalne i cyfryzacja. To własnie w infrastrukturę wpłyną jego zdaniem biliony dolarów. W ocenie Finka, infrastruktura jest kluczowa dla rozwoju całego świata. Fink podkreślił, że świat, nie potrzebuje już pieniędzy podatników i bilionowych inwestycji fiskalnych.

W jego ocenie nadzieja tkwi w integracji budżetów i inwestycji globalnych, z rynkiem prywatnym… Do którego oczywiście dostęp ma BlackRock. Nic więc dziwnego, że Fink przemawia w interesie własnego przedsiębiorstwa.

Fink wskazał, że pieniądze będą nieustannie szukać nowych branż, które oferują potencjał wzrostu. Aktualnie BlackRock nie przejmuje się zmiennością nastrojów rynku i jako największy zarządzajcy funduszami emerytalnymi świata, szuka inwestycji, które będą opłacalne w kolejnych dekadach.

W ocenie Finka aktualnie ryzyko systemowa całego świata jest dużo niższe, niż kiedykolwiek było… Mimo geopolitycznych napięć. Podkreślił jednak, że kryzys nieruchomości komercyjnych jest widoczny… Choć kapitał ignoruje go i interesuje się alternatywami m.in. inwestycjami w centra danych.

BlackRock ocenił, że bardzo ciekawym punktem ekspansji jest budowa infrastruktury inwestycyjnej… Dla inwestycji infrastrukturalnych powiązanch także ze sztuczną inteligencją. Docelowo zwroty z tych inwestycji dla długoterminowych inwestorów pojawią się w jego ocenie za 10 do 20 lat.

Wybory i gospodarka USA

Fink ocenił, że fundusz nie dokona strategicznych inwestycji na podstawie tego, kto wygra wybory w USA. Według Finka, Stany Zjednoczone są wciąż świetnym miejsce, w które warto inwestować w horyzoncie 5 czy 10-letnim. Prezes największego funduszu na świecie podkreślił, że wszyscy sceptycy stracili olbrzymią szansę na pomnożenie majątku, na rynkach w ciągu ostatnich 20 lat. Za sukcesem USA stoi w jego ocenie technologia i Wall Street.

Larry Fink uważa, że wielki zastrzyki stymulacyjny w USA był możliwy do przewidzenia, ponieważ władza straciła poczucie stabilności i kontroli nad gospodarką. Prezes wskazał, że coraz więcej firm będzie nadal szukać dywersyfikacji poza Chinami m.in. w Meksyku, Wietnamie, czy Indiach. Łańcuchy dostaw zmieniły się w jego ocenie bezpowrotnie, i z pewnością wpłynie to na gospodarkę Chin, w długim terminie. Przekazał, że trudno powiedzieć mu, czy odbicie jest tylko tymczasowe.

Szef BlackRock podkreślił, że wojna w Ukrainie destabilizuje Europę i to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie – również. Rynki nie widzą jednak problemów z energią i są w stanie obejść tymczasowe czynniki ryzyka. Aktualnie Fink wskazał, że nie widzi teraz czynników ryzyka, które zdestabilizują świat; ocenił, że PKB USA w kolejnych latach będzie rosło.

Uniknął też odpowiedzi na pytanie, czy gospodarkę czeka miękkie, czy twarde lądowanie, ale zauważył, że… Na pytanie to nie ma sensu odpowiadać. Niektóre branże radzą sobie zadowalająco dobrze, inne bardzo słabo, natomiast nic nie wskazuje, by PKB USA nie wzrosło w kolejnych latach o 1 czy 2%. Według Finka, że rynek źle wycenia przyszłe obniżki stóp w USA. Będą one mniejsze, niż aktualnie oczekuje rynek.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!