Polski potentat z rynku gier na łopatkach. Kurs spadł o ponad 90 proc. Dobry czas na zakupy czy sygnał do całkowitej ewakuacji?
Czwartkowa sesja na GPW okazała się pomyślna m.in. dla akcjonariuszy PCF Group. Kurs tej spółki poszedł do góry o ponad 4,8 proc., podczas gdy indeks WIG wzrósł o przeszło 1 proc. Na inwestorów mobilizująco mógł podziałać komunikat dot. daty rozpoczęcia sprzedaży nowej gry. Trafi ona na rynek już za kilka tygodni. Niektórzy stwierdzą jednak, że to informacja na otarcie łez, bo sytuacja spółki jest nie do pozazdroszczenia.
PCF Group, czyli jeden z największych polskich producentów gier
PCF Group to stary wyjadacz na rynku cyfrowej rozrywki, jego korzenie sięgają początków stulecia. Ta nazwa może mówić niewiele, ale wystarczy dodać, że chodzi o studio produkcyjne People Can Fly i zaraz zrobi się jaśniej. Firma specjalizuje się w produkcji gier wysokobudżetowych, głównie strzelanek. Są to zarówno własne projekty, jak i gry tworzone na zlecenie. Grupa posiada kilka oddziałów, nie tylko w Polsce. Na GPW spółka zadebiutowała pod koniec 2020 roku. Tyle słowem wprowadzenia.
Akcje spółki podrożały po… latach spadków
Wspomniany już dzisiejszy wzrost kursu zapewne był efektem komunikatu spółki. Poinformowała ona, że 25 września br. w formule wczesnego dostępu rozpocznie się na platformie Steam sprzedaż gry „Lost Rift” (wcześniej funkcjonowała pod nazwą kodową „Victoria”). Zapowiedź sprawiła, że podczas dzisiejszej sesji notowania PCF Group wzrosły z 4,99 zł do 5,23 zł za akcję. Momentami było to nawet 5,37 zł. Zadowoleni mogą być ci inwestorzy, którzy jeszcze w pierwszej połowie sierpnia kupowali papier za 4,6 zł. To był historyczny dołek.

Notowania PCF Group / Źródło: Stooq
Na początku 2021 roku, a zatem krótko po wprowadzeniu spółki na GPW, za jedną akcję PCF Group trzeba było zapłacić niemal 87 zł. Potem było już tylko gorzej. Jeszcze pod koniec 2021 roku za jeden papier płacono około 40 zł. Co prawda wiosną kolejnego roku kurs wzrósł do 64 zł, ale jesienią papier ponownie był za 40 zł. Pod koniec ubiegłego roku notowania zjechały pod próg 10 zł za akcję. Notowania zaliczyły jeszcze wspinaczkę w marcu br., gdy udało się nawet przekroczyć granicę 23 zł, ale potem ponownie dominowały spadki. Co je spowodowało? Wystarczy przytoczyć doniesienia z kilku ostatnich miesięcy.
PCF Group w tarapatach. Co dalej z dużymi produkcjami?
W czerwcu firma informowała, że wstrzymuje prace nad projektem Gemini oraz zawiesza prace nad projektem Bifrost. Ten pierwszy był realizowany na rzecz japońskiego podmiotu Square Enix. Czas obowiązywania jednej umowy upłynął, a kolejnej nie podpisano. To wpłynęło na finanse spółki na tyle mocno, że musiała też zawiesić prace nad własną grą, czyli wspomnianym już projektem Bifrost. Konsekwencją tych działań była redukcja zatrudnienia o ponad 100 osób.
Kiepskie wyniki i emisja nowych akcji
Pod koniec maja PCF Group pochwaliło się wynikami z I kwartału br. W tym czasie firma zanotowała 3,75 mln zł straty netto oraz niemal 63 mln zł przychodów. Dla porównania rok wcześniej było to odpowiednio 0,7 mln zł straty i prawie 57 mln zł przychodów. Z kolei pod koniec kwietnia spółka podała, że w sprawozdaniu za 2024 rok ujmie odpisy o wartości 173 mln zł. Największa część tej kwoty dotyczyła wspomnianego już projektu Bifrost. Trudno uznać to za pozytywne informacje.
Ostatecznie zarząd zdecydował w sierpniu o emisji ponad 6,6 mln akcji serii H. Podano, że cena emisyjna wyniesie 3 zł za akcję i będzie jednakowa dla wszystkich inwestorów. Firma chciała w ten sposób pozyskać 20 mln zł. Dodatkowe pieniądze, ale też działania restrukturyzacyjne i zawarte kontrakty mają ustabilizować sytuację finansową podmiotu.
Biorąc to wszystko pod uwagę, dzisiejszy wzrost kursu jest wciąż bladym światełkiem w tunelu.
