„Nie wtrącajcie się”. Apple niedopuszczone do procesu antymonopolowego przeciw Google
Koncern Apple nie ma podstaw prawnych, aby stać się stroną postępowania w toczącej się sprawie sądowej przeciwko Google. Sprawa ma charakter antytrustowy i dotyczy zarzutów o faktyczny monopol, jaki wypracować sobie miała – nie zawsze uczciwie – eponimiczna wyszukiwarka Google’a.
Apple chciało prawnie interweniować w tym procesie, ponieważ firma jest ekonomicznie powiązana z całą sytuacją. Chodzi o porozumienie, jakie zawarła z Google’m w odniesieniu do swojej przeglądarki Safari. W myśl umowy między gigantami, wyszukiwarka Google jest w przeglądarce Apple’a – zarówno w wersji desktopowej, jak i mobilnej – preinstalowana jako domyślna. Użytkownicy mogą to zmienić w ustawieniach – daleko, daleko nie wszyscy jednak to czynili.
Praktyka taka była właśnie jednym z fundamentów nieomal-monopolu, jakim od dłuższego czasu cieszył się znany każdemu Google Search Engine. Oczywiście wszystko to nie odbywało się za darmo. Apple inkasowało od Google’a olbrzymie sumy za utrzymywanie preferencyjnych ustawień dla jego przeglądarki. Każdego roku firma z nadgryzionym jabłkiem w logo miała otrzymywać kwoty rzędu 20 miliardów dolarów. I właśnie w tej sprawie chciała interweniować – po stronie Google’a.
Apple się obejdzie
Rzecz bowiem w tym, że schemat ten uznano za działania o charakterze monopolistycznym. W sierpniu zeszłego roku sąd federalny dla Dystryktu Kolumbii (czyli amerykańskiego stołecznego miasta Waszyngton), zapadł w tej sprawie wyrok. I choć obwinionym w tej sprawie była nie firma Apple, a Google, to ta pierwsza bynajmniej nie uważa sprawy za obojętnej dla siebie. Jej wstrzymanie z nakazu sądu oznacza bowiem kres owych 20 miliardów rocznie, które otrzymywała.
Jednak sąd apelacyjny Dystryktu Kolumbii wydał właśnie decyzję, w której odmawia zgody na to, by Apple dołączyła do procesu. Sędzia odnotował, że firma najpierw złożyła stosowny wniosek – potem jednak miała w „trudny do usprawiedliwienia sposób” ociągać się z odpowiedziami na pytania sądu oraz dalszą korespondencją prawną. Miało to rodzić podejrzenia grania na zwłokę i przeciągania postępowania. W efekcie czego – koncern nie zostanie stroną.
Nie znaczy to, że będzie zupełnie wyłączony z postępowania. Może bowiem, jak to jest w amerykańskim zwyczaju, złożyć pisemne oświadczenia oraz wnioski amicus brief. To jednak, czego nie będzie w stanie – a przypuszczalnie na tym jej właśnie zależało – będzie możliwość skonfrontowania świadków przez adwokatów Apple’a oraz dostęp do całości materiału dowodowego, jaki przysługuje stronom.