Nasdaq bije rekord – technologiczne akcje triumfują. Fed podsyci euforię do granic?
Piątkowa sesja w Nowym Jorku pokazała, że inwestorzy wciąż mają apetyt na ryzyko… O ile stoi za nim solidny zysk z Big Techów i perspektywa tańszego pieniądza. Szeroki benchmark Nasdaq Composite wspiął się na historyczny szczyt przy poziomie 21 464 punktów. To już 18. rekord zamknięcia w tym roku. Co więcej, szerszy indeks S&P 500 otarł się o swój własny rekord i wspiął się do blisko 6390 punktów. Wzrosty wydają się nie mieć końca. Dlaczego?
Motor napędowy
Motor napędowy? Apple i to w tempie przypominającym pandemiczne rajdy z 2020 roku. Producent iPhone’ów zakończył tydzień ponad 13,3% wzrostem, najlepszym od czterech lat. Technologia i komunikacja były liderami w S&P 500. Akcje giganta Gilead Sciences wzrosły o 8,3% po podniesieniu prognoz finansowych na cały rok, a Expedia zyskała ponad 4% po rewizji w górę prognoz przychodów i rezerwacji.
To nie tylko jednorazowy wyskok – tygodniowe wyniki mówią same za siebie. Nasdaq wzrósł prawie 4%, S&P 500 o 2,5% a DJIA o 1,3%. Te zwyżki odbywają się przy narastającym przekonaniu, że Fed już we wrześniu zetnie stopy o co najmniej 25 pb. Prawdopodobieństwo w CME FedWatch sięga blisko 90%.
Rynek wycenia dwa cięcia stóp do końca roku. Wybór Stephena Mirana przez Donalda Trumpa na tymczasowego członka zarządu Fed, znanego z krytyki powolnego łagodzenia polityki przez Powella, dodatkowo podsyca te oczekiwania. Ale nie wszystko jest tak kolorowe.
Dla inwestorów jest jasne, że jeśli stopy w USA spadną… Wycenowa bańka na Wall Street sięgnie olbrzymich rozmiarów. Obligacje USA stają się coraz bardziej ryzykowne, a luzowanie polityki jeszcze mocniej obniży ich rentowności. Wzrosty odbywać się mogą w znanym od kryzysu 2008 schemacie TINA 'There Is No Alternative’, ponieważ kapitał szuka stopy zwrotu. W każdych warunkach rynkowych. A tym bardziej, w warunkach niskich stóp, które wspierają sytuację firm i zakupy konsumentów.
Wielka niewiadoma nie martwi rynku
Taryfy celne Trumpa na import z dziesiątek państw od Indii po Laos już weszły w życie, a gospodarcze skutki pozostają wielką niewiadomą. Historia uczy, że agresywne wojny handlowe potrafią szybko zburzyć rynkowy optymizm.
W kwietniu, po pierwszej serii zapowiedzi ceł, S&P 500 wpadł w korektę, zaliczając najgorszy dzień od 2020 roku. Teraz inwestorzy zdają się grać w kotka i myszkę z Białym Domem – licząc, że ostre deklaracje skończą się umiarkowanymi działaniami.
W przyszłym tygodniu testem nastrojów będzie raport CPI. Jeśli inflacja pokaże twardą stronę, obecna euforia może się szybko ulotnić. Na razie jednak parkiet żyje w rytmie „don’t fight the Fed”. Przy perspektywie niższych stóp i rekordach w technologii, wielu inwestorów nie ma ochoty opuszczać parkietu. Indeks S&P 500 zamknął właśnie najlepszy tydzień od końca czerwca.
