Miliarder z Wall Street sprzedał akcje tych 3 spółek. Niebawem zanurkują na giełdzie?
Stanley Druckenmiller należy niemal mitycznej kategorii inwestorów. Przez ponad 30 lat w Duquesne Capital wykręcał średnioroczne stopy zwrotu przekraczające 30 proc., bez jednej czerwonej kreski w rocznym zestawieniu. To nie jest kwestia szczęścia, tylko brutalnej dyscypliny i bardzo specyficznego sposobu myślenia o ryzyku. Dlatego gdy ktoś taki sprzedaje Nvidię, Palantira i Eli Lilly, nie robi tego dlatego, że „nie wierzy w AI” albo „nie rozumie historii”. Przeciwnie, raczej sprzedaje wtedy, gdy historia jest już powszechnie znana, wyceniona i opowiedziana na wszystkie możliwe sposoby.
Druckenmiller poluje na asymetrię
Wbrew temu, co lubi opowiadać finansowy Twitter, Druckenmiller nigdy nie był inwestorem narracyjnym. On nie kupuje dlatego, że coś „zmienia świat”. Robi to raczej, gdy relacja ryzyka do potencjalnego zysku jest atrakcyjna, by ryzykować. I wychodzi, gdy ta relacja się odwraca. Robi to często, nawet jeśli kurs dalej rośnie.
To widać jak na dłoni w jego podejściu do Nvidii. Zaczął budować pozycję bardzo wcześnie, jeszcze pod koniec 2022 roku, tuż po eksplozji zainteresowania ChatGPT. Dokupował w kolejnych kwartałach 2023 roku, zanim temat AI stał się religią inwestycyjną. A potem, od trzeciego kwartału 2023, zaczął sprzedawać. Systematycznie. Bez emocji. Przez pięć kolejnych kwartałów.
Ostatnia akcja Nvidii opuściła jego portfel w trzecim kwartale 2024 roku, przy cenach w okolicach 135 dolarów. Dziś kurs jest znacznie wyżej i dla wielu to wystarczający dowód, że „wyszedł za wcześnie”. Problem w tym, że to kompletnie nie jest jego kategoria myślenia. Druckenmiller nie mierzy sukcesu tym, czy sprzedał na absolutnym szczycie. Mierzy go tym, czy kapitał po sprzedaży pracuje lepiej gdzie indziej. A jego trzy największe pozycje od tamtej pory pobiły Nvidię bez większego wysiłku.
Palantir, czyli szalona wycena
Z Palantirem relacja była jeszcze bardziej dynamiczna. Kupował, sprzedawał, wracał i znów wychodził. Ale kluczowy moment nastąpił w 2024 roku. Druckenmiller wszedł w akcje na początku roku, kupując około 770 tysięcy akcji. Gdy rajd nabrał tempa, w trzecim kwartale sprzedał niemal wszystko, a resztę domknął w pierwszym kwartale 2025 roku, przy cenach oscylujących wokół 120 dolarów.
Od tamtej pory Palantir niemal podwoił notowania, co znowu prowokuje pytania o „błąd”. Tylko że z perspektywy strategii Druckenmillera to ruch książkowy. On po prostu nie płaci wielokrotności zysków idących w głębokie trzycyfrowe poziomy. Nieważne, jak piękna jest opowieść. Jeśli wycena przestaje oferować margines bezpieczeństwa, spółka wypada z portfela.
I znów, kluczowy szczegół umyka komentatorom. Największe pozycje Druckenmillera w ostatnich sześciu miesiącach poradziły sobie równie dobrze lub lepiej niż Palantir. Jedna z nich dała ponad dwukrotnie lepszy wynik, inna wzrosła o około 100 proc. To nie jest defensywa. To aktywna rotacja kapitału.
Eli Lilly i cierpliwość, która ma swoje granice
Historia z Eli Lilly pokazuje jeszcze jeden element jego charakteru. Cierpliwość, ale nie bez końca. Druckenmiller zarabiał na LLY przez lata, sprzedając akcje stopniowo w trakcie potężnego rajdu, który wyniósł kurs z kilkuset do niemal 900 dolarów. Gdy spółka skorygowała się do okolic 700 dolarów, wrócił. Dokupował przez trzy kolejne kwartały.
I znów, w trzecim kwartale 2025 roku wyszedł całkowicie, sprzedając około 101 tysięcy akcji przy średnich cenach w rejonie 745 dolarów. Kurs później odbił powyżej 1000 dolarów, ale w międzyczasie pojawił się czynnik, którego Druckenmiller nie lubi najbardziej: niepewność regulacyjna. Presja polityczna na ceny leków i coraz większa ingerencja rządu to sygnały, które dla niego zawsze były czerwonym światłem.
Portfel bez AI, który bije rynek
Najbardziej przewrotne w całej historii jest to, że obecny portfel Druckenmillera niemal nie zawiera spółek stricte software’owych związanych z AI. Jedyną wyraźną ekspozycją na ten temat pozostaje Taiwan Semiconductor. I mimo to jego portfel wzrósł o ponad 9 proc. tylko w trzecim kwartale 2025 roku.
To kwintesencja jego filozofii. Nie trzeba być w każdej modnej spółce, żeby zarabiać. Trzeba być we właściwych aktywach, we właściwym momencie, z właściwą wyceną. Reszta to hałas.
Druckenmiller nie sprzedaje dlatego, że przestaje wierzyć w przyszłość Nvidii, Palantira czy Eli Lilly. Sprzedaje dlatego, że rynek już w tę przyszłość uwierzył aż za bardzo. A on przez trzy dekady udowodnił, że właśnie wtedy najlepiej jest wstać od stołu, zabrać żetony i poszukać kolejnej asymetrii.
