Konkurent Nvidii wysyła swoje chipy do testów. Chce przejąć rynek
Koncern Huawei rozpoczął wysyłanie swoich chipów – w ramach testów – do znaczniejszych chińskich firm sektora informatycznego i technologicznego. Chodzi o chipy Ascend 910C – najnowsze osiągnięcie firmy, które ma jakoby pozwolić rywalizować jej z Nvidią.
Ascend 910C to, jak łatwo się domyślić, unowocześniona i poprawiona wersja chipu 910B. Została ona zaprojektowana z założeniem dostosowania do obsługi modeli AI i ich treningu. Procesy te, jak wiadomo, „zżerają” gigantyczne ilości danych, pochłaniając przy przy tym ogromne wolumeny energii.
Z tego względu wymagają do swej obsługi mocarnych podzespołów obliczeniowych. Jak najwydajniejszych i (zwłaszcza) jak najszybszych. Czy najnowszy produkt firmy Huawei te kryteria spełnia? Rzecz w tym, że w istocie ciężko powiedzieć.
Firma twierdzi, że dorównuje on, albo nawet przewyższa, rdzenie pamięci układów GPU Nvidia A100. Brak jednak obiektywnych porównań, zaś działy marketingu koncernów elektronicznych znane są z pewnej dozy literackiej fantazji w swoich komunikatach.
W testach prowadzonych przez samą firmę, niektóre porównania miały wykazać, że 910C ustępuje A100 o 20%. Inne, że o 20% je przewyższa. Naturalnie wiarygodność tych testów jawi się, by ująć rzecz uprzejmie, jako każąca zachować daleko posuniętą ostrożność.
Tym bardziej nie wiadomo, jak te osiągi mają się do parametrów najnowszych chipów Nvidii dedykowanych AI – Blackwell. A takie porównanie może mieć o tyle duże znaczenie, że sama firma Huawei swój program prowadzi właśnie bezpośrednio w nawiązaniu do Nvidii.
Huawei bowiem – przedmiot szeregu amerykańskich sankcji – chce skorzystać z faktu „osierocenia” chińskiego rynku zaawansowanych układów obliczeniowych. Ów seria sankcji zza Pacyfiku odcięła od najnowszych rozwiązań Nvidii.
I właśnie w szczególności tym podmiotom, które uprzednio były klientami tej ostatniej, Huawei wysyła próbki swoich najnowszych chipów. Reklamując je jako najlepsze na świecie – ale przecież nawet jeśli tak nie jest, to mogą okazać się „najlepszymi w chińskim świecie”.
I to może wystarczyć – szczególnie przy braku realnej alternatywy – na przejęcie ogromnego, suto dotowanego przez Pekin rynku.