Koniec federalnych kontraktów SpaceX vs. odcięcie rządu USA od technologii. Kłótnia Trumpa z Muskiem zaora ambicje kosmiczne USA?
Zewnętrznemu obserwatorowi ciężko może być pojąć, jak w ciągu zaledwie kilku dni z politycznych sojuszników, a nawet, wedle doniesień, przyjaciół, Donald Trump i Elon Musk zamienili się w zażartych wrogów. I to w stopniu, który rzadko widuje się nawet w relacjach między konkurentami o stanowiska polityczne. Znaczna część tej gigantycznej eksplozji wrogości miała miejsce dzisiaj, na X/Twittere oraz Truth Social. Jej polityczne i finansowe konsekwencje mogą być zaś ogromne i długofalowe. Tak dla władz USA i jego służb, jak i firm Muska, jak SpaceX
By krótko zreasumować najważniejsze ciosy, które prezydent USA oraz najbogatszy człowiek świata w siebie dziś wymierzyli: Trump zasugerował zerwanie kontraktów federalnych dla firm Muska (zwł. SpaceX). Zażądał też od polityków Partii Republikańskiej na Kapitolu uchwalenia krytykowanej przez Muska giga-ustawy budżetowej bez żadnych poprawek żądanych przez tego ostatniego. Medialni dworzanie prezydenta zażądali zaś odebrania Muskowi dostępu do informacji niejawnych oraz deportowania go z USA.
Musk w rewanżu ujawnił, że powodem, dla którego rząd federalny, mimo zapowiedzi, wciąż nie ujawnił tzw. listy Epsteina jest fakt, że znajduje się na niej sam Donald Trump. Przypomniał też kongresmenom i senatorom Republikanów, że Trump będzie w polityce jeszcze maksymalnie kilka lat, on sam zaś (poprzez możliwość finansowania kampanii wyborczych) przez kolejne 40. Wreszcie – co najważniejsze dla niniejszego tekstu – zapowiedział, że SpaceX nie będzie czekać na zerwanie kontraktów przez rząd.
I w reakcji na słowa Trumpa firma sama rozpocznie proces wycofywania z użytku statku kosmicznego Dragon. Tego samego, za pomocą którego niedawno ściągnięto ze stacji kosmicznej ISS uwięzionych tam od 9 miesięcy astronautów. Wobec awarii Starlinera produkcji Boeinga, okazał się on jedynym takim wehikułem do tego zdolnym. Musk kpił zresztą, że zerwanie kontraktów agencji NASA ze SpaceX ugodziłoby tą pierwszą znacznie boleśniej. Bez SpaceX nie mogłaby ona bowiem obsługiwać bieżących operacji ISS.
Wojna polityka z miliarderem – w kosmosie
Alternatywą do tego byłoby (i tak zresztą planowane) deorbitowanie ISS – czego jednak bez SpaceX także agencje rządowe nie byłyby w stanie uczynić. A warto pamiętać, że SpaceX wykonuje ogromny zakres usług nie tylko na rzecz NASA, ale też np. U.S. Air Force, zabezpieczając wynoszenie krytycznie istotnych dla możliwości militarnych USA satelitów wojskowych. I choć dziś Donald Trump posunął się do tego, że dziwił się, czemu administracja Bidena nie zerwała tych kontraktów, odpowiedź przypuszczalnie jest prosta.
Po prostu nie była w stanie – mimo faktu, że próbowała. Przykładowo, w okresie kadencji Bidena NASA przyznała 4,2 miliarda dla koncernu Boeing na skonstruowanie i produkcję statku kosmicznego Starliner. Który okazał się widowiskową porażką. Dla porównania, SpaceX otrzymała raptem 2,6 miliarda dolarów na statek Dragon – i z sukcesem wprowadziła go do użytku A to tylko jeden z przykładów.
Innym są np. rakiety nośne. Wspierane przez administrację konsorcjum United Launch Alliance (tj. Boeing i Lockheed Martin), mimo znacznie większych środków, również pozostało daleko w tyle za SpaceX i jego serią rakiet Falcon. O projektowanej z założeniem wielorazowego użytku Super Heavy nawet nie wspominając. Blue Origin Jeffa Bezosa, mimo medialnych spektakli, jak np. lot wyłącznie kobiecej załogi w kosmos, dopiero niedawno postawiła pierwsze kroki w dziedzinie praktycznych rakiet kosmicznych.
SpaceX poleci na Marsa samodzielnie?
To natomiast, co w wyniku kłótni Trumpa z Muskiem SpaceX w istocie odczuła, to gwałtowne załamanie kursów akcji. W największym stopniu dotknęły one koncern Tesla, jednak również i inne firmy Muska nie były odporne na wstrząsy generowane przez trwający w Internecie pojedynek obelg i gróźb. Co jednak ciekawe – wcale nie musi przełożyć się to na efekt finansowy.
Większość dochodów SpaceX ma bowiem pochodzić z opłat za korzystanie z systemu Starlink. W sumie mają one wynosić 15,5 miliarda dolarów (to, jak nie bez złośliwości zaznaczył Musk, więcej niż cały budżet NASA). Utrata kontraktów i dotacji rządowych też nie jest pewna. Republikańskie kierownictwo w Izbie Reprezentantów stanowczo poparło Trumpa, atakujac Muska. Senatorowie jednak zareagowali wręcz ostentacyjną neutralnością. W zaistniałych warunkach, oznacza to wyraźny sygnał pod adresem Muska.
Wygląda na to, że ten ostatni swoje marzenie, lot na Marsa, będzie realizował własnymi siłami. Przynajmniej w tej kadencji. Biorąc jednak pod uwagę skuteczność rządowych przedsięwzięć – dla idei kolonizacji Marsa to może i lepiej.
