Jeszcze niedawno to była gwiazda GPW. W tym roku kurs spadł o ponad 70 proc.
Największa gwiazda polskiego sektora gamingowego notowanego na GPW, czyli CD Projekt, w tym roku dała akcjonariuszom powody do zadowolenia: do dzisiaj wzrosty przekroczyły 60 proc. W przyrodzie musi być jednak równowaga, co doskonale widać po kursie 11 bit studios – w tym przypadku można pisać o dramacie inwestorów.
Kurs 11 bit studios szuka nowego dna
Dzisiaj o poranku za jedną akcję 11 bit studios trzeba zapłacić niespełna 160 zł. Nie jest do jednak minimum z ostatnich dni – w tym tygodniu inwestorzy mogli kupić papier producenta gier za mniej niż 150 zł (takie wartości ostatni raz notowano głęboko w poprzedniej dekadzie). Spadek kursu był reakcją na kolejny komunikat firmy.
Możliwy odpis stał się odpisem
Przypomnę, że jeszcze w pierwszej połowie grudnia podmiot informował o możliwym odpisie za niezakończone prace rozwojowe. Mowa była o kwocie niemal 50 mln zł na dzień 30 września br. To uruchomiło wyprzedaż, akcje potaniały szybko z prawie 260 zł do około 170 zł. Ten poziom utrzymywał się przez kilka kolejnych dni, ale w końcu nadszedł czas kolejnych zrzutów. Powód? Następny komunikat.
To, co przeszło tydzień temu było możliwym odpisem, stało się po prostu odpisem. Projekt o nazwie kodowej „Projekt 8” uśmiercono z uwagi „na brak perspektyw osiągnięcia satysfakcjonującej przez spółkę stopy zwrotu”. Zaznaczono, że ostateczna wysokość odpisu będzie znana po przeglądzie wytworzonych aktywów. Nie powinno też dziwić, że efektem decyzji jest redukcja zespołu. Na koniec września przy grze pracowało 37 osób. Prace nad grą trwały od 2018 roku. Co poszło nie tak?
Przemysław Marszał, prezes spółki, tak tłumaczył podjętą decyzję:
Idea 'Projektu 8′, który miał być naszym pierwszym tytułem dedykowanym dla graczy konsolowych, była bardzo ambitna i obiecująca, ale powstała w zupełnie innych realiach rynkowych, gdy tytuły z mocnym naciskiem na scenariusz i opowiadanie historii były popularniejsze.
Przechodziliśmy z 'P8′ wzloty i upadki. Mieliśmy, szczególnie w okresie pandemii Covid-19 problemy z ustabilizowaniem zespołu deweloperskiego, ale prace szły cały czas do przodu. Widzieliśmy skok jakościowy w wielu miejscach, ale część prac rozwojowych i aspektów gry nadal stwarzała problemy po kolejnych iteracjach. Równocześnie łapaliśmy opóźnienia. To z milestone’u na milestone zwiększało budżet projektu.
Finalnie czarę goryczy miał jednak przelać fakt, że części problemów z grą nie rozwiązano i konieczne było dalsze wydłużanie harmonogramu produkcji. A to wiązało się z dodatkowymi kosztami. Zdecydowano się zatem na szybkie cięcie. Firma nie wyklucza jednak, że to, co już powstało w ramach Projektu 8, uda się wykorzystać w innych tytułach.
Grudniowe spadki kursu 11 bit studios to dodatek do… wrześniowych spadków
Z jedne strony rynek przyjął to oczywiście negatywnie, z drugiej pewnie była świadomość, że zapaść może tylko taka decyzja. Spadki po tym komunikacie, choć wysokie, stanowiły raczej kropkę nad i. Zwłaszcza dla osób, które od dłuższego czasu obserwują tego producenta. Warto przypomnieć, że jeszcze w połowie br. za jedną akcję 11 bit studios trzeba było zapłacić nawet powyżej 700 zł. To niewiele mniej od rekordów notowanych rok wcześniej.
Sytuacja zmieniła się wraz z końcem września br., o czym mogliście przeczytać w serwisie bithub.pl. W zaledwie kilka dni akcje producenta gier potaniały wówczas o połowę. Owe spadki towarzyszyły premierze gry Frostpunk 2 – długo wyczekiwanej kontynuacji hitu z końca poprzedniej dekady. Co ciekawe, jeszcze przed wprowadzeniem produktu do sprzedaży, pojawiły się głównie pozytywne opinie recenzentów.
Można zatem było oczekiwać pozytywnej reakcji rynku. Zwłaszcza, że studio szybko poinformowało, iż sprzedaż nowego tytułu przekroczyła 350 tys. sztuk, a szacowane przychody przekroczyły koszty produkcji oraz marketingu gry. Kursowi to nie pomogło. Niestety dla firmy, pojawiły się sygnały, że sprzedaż nie spełni oczekiwań, a gracze nie są tak przychylni w ocenach, jak branżowi recenzenci.
Główny akcjonariusz kupuje akcje spółki
Koniec historii? Nie do końca. Parę dni temu kurs wyraźnie odbił od uklepanego (chyba?) dna. Wszystko za sprawą kolejnego komunikatu. Spółka informowała w nim, że na zakup akcji 11 bit studios zdecydował się Grzegorz Miechowski (konkretnie Fundacja Rodzinna Miechowskich). To członek zarządu spółki, ale też jej główny akcjonariusz. W sumie Miechowski kupił w dołku 2 tys. akcji za niewiele ponad 300 tys. zł. Dla innych udziałowców to może być dobra informacja: zarząd kupuje, czyli nie jest tak źle. Trzeba jednak mieć na uwadze, że te 2 tys. akcji to relatywnie niewiele wobec ponad 170 tys., które Miechowski miał już w swoim portfelu. Być może dlatego entuzjazm szybko opadł.
O ile akcjonariusze wspomnianego we wstępie CD Projekt są w tym roku do przodu o ponad 60 proc., o tyle posiadacze papierów 11 bit studios zaliczyli od stycznia zjazd przekraczający już 70 proc. Ciekawe, czy na tym się skończy?