Bliski Wschód stanie w ogniu? Iran: będziemy atakować bazy wojskowe innych państw

Bliski Wschód stanie w ogniu? Iran: będziemy atakować bazy wojskowe innych państw

Konflikt między Teheranem a Jerozolimą nie słabnie, strony wymieniają się ciosami. Na ataki rakietowe Iranu państwo żydowskie odpowiada nalotami i niszczeniem infrastruktury – nie tylko tej militarnej. Świat przygląda się temu z niesłabnącą uwagą, bo sytuacja na Bliskim Wschodzie może zauważalnie wpłynąć na cały glob. Zwłaszcza, gdy Iran zaatakuje kolejne kraje.

Iran wystrzeliwuje rakiety, Izrael niszczy lotniska

Niewiele wskazuje obecnie na to, by ataki jednej lub drugiej strony miały się szybko zakończyć. W nocy z piątku na sobotę kilkadziesiąt izraelskich myśliwców przeprowadziło serię nalotów na okolice Teheranu, atakowano irańską obronę przeciwlotniczą, a także lotnisko Mehrabad. Armia Izraela przekazała też, że zbombardowała bazy irańskich sił lotniczych w miastach Hamadan i Tebriz.

Jednocześnie na terytorium Izraela spadają drony i rakiety wysyłane z Iranu. Służby państwa żydowskiego informują o zabitych i rannych. Eksplozje słychać było w Tel Awiwie i Jerozolimie, ale możliwe, że były to odgłosy obrony przeciwlotniczej. Iran zagroził, że jego celem staną się regionalne bazy państw wpierających Izrael w obronie. A takim krajem są np. Stany Zjednoczone. Wciągnięcie ich do konfliktu oznaczałoby znaczącą eskalację konfliktu.

Teheran zaatakuje bazy USA? Konsekwencje mają być „straszne”

Amerykanie przekazali za pośrednictwem m.in. swojego przedstawiciela w ONZ McCoya Pitta, że zostali poinformowani o izraelskim ataku na Iran, ale nie brali w nim udziału militarnie. Dyplomata dodał, że prezydent Donald Trump przekonuje, iż „przemoc powinna ustać”, a Ameryka będzie dążyć do dyplomatycznego rozwiązania sporu. Miałoby ono polegać na tym, że Iran zrezygnuje z dążenia do posiadania broni jądrowej i nie będzie zagrażać stabilności w regionie. Ostrzegł przy tym, że atak na amerykańskich żołnierzy będzie miał „straszne konsekwencje”.

Pierwotnie na niedzielę planowano w Omanie spotkanie wysłannika USA Steve’a Witkoffa i szefa MSZ Iranu. Nie wiadomo jednak, czy dojdzie ono do skutku. Rzecznik irańskiego resortu spraw zagranicznych stwierdził w sobotę, że w obecnej sytuacji rozmowy z USA dotyczące irańskiego programu nuklearnego są „bez sensu”.

Świat wzywa do deeskalacji. I dzieli się w poparciu

Jak świat reaguje na trwające walki? Działania Izraela potępił m.in. szereg państw arabskich. Chiny za pośrednictwem swojego przedstawiciela przy ONZ oznajmiły, że bez względu na pretekst, zabijanie cywilów nie stanie się sprawiedliwe i szlachetne. Wezwały też do przestrzegania prawa międzynarodowego. Rosja natomiast za współwinne ataku na Iran uznała państwa europejskie, np. Wielką Brytanię, która miała pomóc w przeprowadzeniu nalotów. Brytyjczycy temu zaprzeczają.

Z kolei przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen jeszcze w piątek rozmawiała z prezydentem Izraela Icchakiem Hercogiem i wezwała strony do deeskalacji. Przekonywała przy tym, że konieczne jest zachowanie stabilności w regionie. O deeskalację apelował też na platformie X sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. Stwierdził on m.in., że „Pokój i dyplomacja muszą zwyciężyć”.

W tym samym serwisie społecznościowym wpis umieścił Donald Tusk. Premier Polski napisał, że „Konfrontacja między Izraelem a Iranem zmierza w kierunku regularnej wojny w regionie, która może zdestabilizować cały świat. Od czasów II wojny światowej nie byliśmy tak blisko globalnego konfliktu”. Polityk zaapelował też o zjednoczenie wysiłków Europy i USA w celu powstrzymania dalszej eskalacji i zaznaczył, że wciąż nie jest za późno.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.