Inflacja? Ludzie biednieją – on zarabia. LVMH i król luksusu, zdetronizował Elona Muska

Akcje koncernu marek modowych LVMH szalały dziś na paryskiej giełdzie, wspinając się na nowe, historyczne maksima. Tym samym dołączyły do 10 najwyżej wycenianych spółek giełdowych świata, jako jedyna europejska firma. Rzecz jasna wraz z nimi wzrosła też wycena fortuny Bernarda Arnaulta. W rękach jego i jego Rodziny znajduje się wyceniane na astronomiczną kwotę 486 mld USD królestwo złożone z marek takich jak Louis Vuitton, Dior, Tiffany, Loewe, Sephora, Bulgari, Moet, Hennessy czy TAG Heuer. Perfumy, ubrania, drogie alkohole i zegarki. Wszystko to, za co ludzie od wieków chcą przepłacać.

By podkreślić postrzeganie przez samych siebie i innych swojej społeczej pozycji, ale nie tylko. Marki koncernu LVMH charakteryzuje zazwyczaj wysoka jakość, dbałość o szczegóły i długa historia. Ciężko wyobrazić sobie, by miało się to zmienić. Fortuna Arnaulta wyceniana jest na 224 mld USD wobec 189 mld USD majątku Elona Muska. Dorobek Billa Gatesa nie stanowi nawet połowy wyceny udziałów Arnaulta w globalnym rynku dórb luksusowych.

Azja napędza Europę?

Prezes Arnault w wywiadzie z The Wall Street Journal wskazał, że chińscy konsumenci masowo wracają do sklepów stacjonarnych i ecommerce napędzając wyniki sprzedażowe firmy. Oczywiście nie sama Azja przyczyniła się do wzrostu fortuny Arnaulta. Dobrze prowadzony biznes i presja na wysokie marże, poparte wysokimi nakładami na marketing i reklamę procentują przez dekady. Firma weszła w posiadanie niemal kryzysoodpornych, luksusowych marek. Tak długo, jak długo istnieją ludzie bogaci, popyt na dobra luksusowe będzie wysoki.

Przypadek Azji pokazał także, że drugie LVMH prawdopodobnie powstanie w Azji, Indiach, na Sri Lance czy w Brazylii. Cały świat widzi, docenia a nawet przecenia piękno szwajcarskich luksusowych zegarków i wyszukanych marek. Wobec tego LVMH może korzystać z ogólnego bogacenia się ludzi – nie tylko w Azji. Za dekadę lub dwie możemy spodziewać się wzrosty popytu w Afryce i Ameryce Południowej. Wszędzie tam, w miarę bogacenia się ludzie prawdopodobnie zechcą podkreślić swoją majętność drogimi prezentami i kreacjami złożonymi z marek Arnaulta. Ot magia luksusowych i modowych marek. Moda na manifestowanie bogactwa trwa od tysiącleci.

Kult 'luksusu’

Rosnąca popularność portali społecznościowych sprawia, że ludzie mogą chwalić się tym, co posiadają przed całym światem. Reklamy oraz trendy napędzane przez tzw. 'celebrytów’ powodują, że ludzie są skłonni przepłacać za markowe rzeczy. Kultura masowa sprawia, że coraz więcej ludzi młodych uznaje posiadanie takich przedmiotów za rzecz istotną, mogącą wpływać m.in. na postrzeganą atrakcyjność i ogólny poziom życia. Istnieje szansa, że marki LVMH będą rosły nawet jeśli społeczeństwo dotykać będzie inflacja.

Społeczeństwo lubi stwarzać choćby pozory majętności, a Bernard Arnault zdaje sobie z tego bardzo dobrze sprawę. Świetnym przykładem mogą być wymienione wyżej Chiny. Popyt na szwajcarskie zegarki i europejskie marki luksusowe w Hongkongu bije na głowę niemal cały świat. LVMH nie jest jedyną marką, która się o tym przekonała. Fakt ten zadaje kłam teorii wg. której to chińskie firmy docelowo zdominują świat. Stary Kontynent może nie tylko utrzymać swój status globalnego 'skansenu’ ale jak się okazuje także świetnie na nim zarobić. Nie tylko bogacze są klientami LVMH. Część stanowi klasa średnia. W tym przypadku transfer majątku odbywa się z przysłowiowo biednych, do bogatych rąk.

Chleba i igrzysk

W tym samym czasie trwają protesty we Francji, znów doszło do starć z policją. Francuskim kolejarzom nie podoba się reforma emerytalna. Okolice siedziby LVMH odwiedzili protestujący. W czasie, gdy notowania LVMH rosły jak na drożdżach, tłum wykrzykiwał antykapitalistyczne hasła. Przywódca francuskich związkowców, Villedieu przekazał telewizji BFMTV, że jeśi prezydent Macron chce znaleźć pieniądze by finansować system emerytalny powinien przyjść do LVMH, by je znaleźć. Nie był jednak w stanie rozwinąć tej głębokiej myśli – być może miał na myśli konfiskatę prywatnego majątku Arnaulta, który w ten sposób miałby dołożyć się do francuskich programów socjalnych i zapewnić Francuzom obiecane, wcześniejsze emerytury? Kilka dni temu zawitali także do paryskiego biura funduszu inwestycyjnego BlackRock.

Może Cię zainteresuje:

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.