Imperium Warrena Buffetta się chwieje. Czy nowy prezes Berkshire da paliwo akcjom?

Imperium Warrena Buffetta się chwieje. Czy nowy prezes Berkshire da paliwo akcjom?

Moment przekazania sterów w Berkshire Hathaway to wydarzenie pokoleniowe. Przez dekady rynek przyzwyczaił się do myśli, że Warren Buffett jest nie tylko prezesem, ale żywą gwarancją stabilności całego imperium. Gdy zapowiedział, że z końcem roku odda fotel CEO, inwestorzy zareagowali instynktownie.

Kurs akcji spadł w trzy miesiące o 15 procent, zanim część tej straty została odrobiona. Oczywiste jest, że zmiana nazwiska na drzwiach gabinetu w Omaha wciąż ma znaczenie. Teraz pytanie brzmi, co zrobi Greg Abel, by przekonać Wall Street, że era po Buffecie nie musi być epilogiem. Przede wszystkim, jak pokaże inwestorom, że nie tylko 'da radę’, ale powiększy odziedziczone imperium?

Zaufanie rynku zaczyna się od własnych pieniędzy

Jedna z najczęściej powtarzanych rad pod adresem Abla jest zaskakująco prosta. Jeśli chce zdobyć pełne zaufanie inwestorów, powinien bardzo wyraźnie postawić na jedną kartę i kupić ogromny pakiet akcji Berkshire za własne pieniądze. Tak twierdzi Boyar Research. Nie symbolicznie, lecz w skali, która nie pozostawi wątpliwości co do jego wiary w przyszłość spółki.

Formalnie Abel już jest znaczącym akcjonariuszem. Według dokumentów z ostatniego walnego zgromadzenia jego udziały są warte około 171 mln dolarów. Problem w tym, że cały ten pakiet został zbudowany w czasach, gdy firmą wciąż zarządzał Buffett. Dla części rynku to za mało, by uznać, że nowy lider faktycznie ma własną skórę w grze, w warunkach nowej rzeczywistości.

Koniec epoki pełnej decentralizacji

Jedną z największych niewiadomych pozostaje styl zarządzania. Buffett przez lata słynął z niemal całkowitego oddania kontroli menedżerom spółek zależnych. Berkshire było konglomeratem, w którym centrala pełniła rolę alokatora kapitału, a nie aktywnego nadzorcy operacyjnego.

Abel ma być inny. Oczekuje się po nim znacznie większego zaangażowania w bieżące funkcjonowanie grupy. Taki zwrot oznacza potencjalnie bolesne decyzje. Konsolidacje, redukcje kosztów, likwidacja dublujących się struktur. W niektórych segmentach konglomeratu od lat mówi się o nadmiarze tłuszczu, który Buffett świadomie zostawiał w spokoju. Nie dlatego, że go nie widział, ale dlatego, że nie uważał zarządzania operacyjnego za swoją najmocniejszą stronę.

W tym sensie Abel może zrobić rzeczy, których Buffett nie chciał lub nie musiał robić. Buffett pozostanie w historii jako najwybitniejszy alokator kapitału i inwestor. Nie jako mistrz restrukturyzacji.

Rynek testuje nową narrację

Reakcja giełdy po ogłoszeniu sukcesji była brutalnie szczera. Spadek kursu o 15 procent w krótkim czasie pokazał, jak duża część wyceny Berkshire opierała się na „premii Buffetta”. Fakt, że strata stopniała do około 8,4 procent, sugeruje, że rynek powoli oswaja się z nową rzeczywistością, ale wciąż pozostaje ostrożny.

Część analityków uważa jednak, że Berkshire miało więcej czasu niż jakakolwiek inna spółka na przygotowanie tej zmiany. Abel nie pojawił się znikąd, a jego droga do fotela CEO była czytelna od lat. Jego strategia prawdopodobnie nie będzie rewolucyjna, ale nie oznacza to braku zmian.

Jednym z sygnałów nowej epoki może być ewolucja portfela inwestycyjnego. Wejście Berkshire w akcje Alphabetu w trzecim kwartale zostało przez wielu odebrane jako zapowiedź większej otwartości na duże spółki technologiczne. To kontrast wobec bardziej zachowawnych, wolno rosnących pozycji, takich jak Kraft Heinz, które przez lata ciążyły stopom zwrotu.

Prawdopodobnie pod rządami Abla konglomerat zacznie stopniowo przesuwać akcent w stronę spółek wzrostowych, nie rezygnując przy tym z fundamentów, które uczyniły Berkshire tym, czym jest dziś.

Koleje kontra „premia Buffetta”

Z punktu widzenia długoterminowych inwestorów argumenty na rzecz Berkshire pozostają mocne. Zróżnicowany zestaw spółek operacyjnych daje grupie coś w rodzaju „all-weather portfolio”, zdolnego przetrwać różne fazy cyklu gospodarczego. Dla wielu to wręcz alternatywa o niższym ryzyku wobec szerokiego rynku akcji, zwłaszcza w czasie, gdy wyceny amerykańskich gigantów są napięte.

Jednocześnie pojawia się realne ryzyko utraty części inwestorów, którzy nie tyle kupowali fundamenty Berkshire, co samego Buffetta. Jeśli ta grupa zacznie się wycofywać, presja na kurs może się utrzymać, niezależnie od wyników operacyjnych.

Pierwsze poważne wyzwania pojawiają się także na poziomie spółek zależnych. BNSF, kolejowe ramię Berkshire, otwarcie sprzeciwia się planowanej fuzji Union Pacific i Norfolk Southern. W ocenie zarządu BNSF powstanie pierwszego w historii transkontynentalnego przewoźnika towarowego ograniczy konkurencję i podniesie koszty dla całej gospodarki.

Z drugiej strony inicjatorzy fuzji przekonują regulatorów, że bez takiego ruchu amerykańskie koleje stracą konkurencyjność. Buffett już wcześniej sygnalizował, że Berkshire nie zamierza odpowiadać na tę ofensywę własną megafuzją, choć BNSF i CSX zapowiedziały współpracę, która ma zapewnić sprawniejsze połączenia między Wschodem a Zachodem USA.

Greg Abel obejmuje stery w momencie trudnym, ale też pełnym możliwości. Musi pogodzić dwie sprzeczne oczekiwania: zachować DNA Berkshire i jednocześnie udowodnić, że potrafi zrobić coś więcej niż tylko strzec spuścizny Buffetta, legendy całego Wall Street. Abel prawdopodobnie zrezygnuje z wielu defensywnych ruchów, które inwestorzy mogą postrzegać jako 'pomyłkę” oraz problem z wyjściem z cienia twórci imperium.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!