Google jednak nie zapłaci grzywny wyższej niż PKB całego świata

Google jednak nie zapłaci grzywny wyższej niż PKB całego świata

Koncern Google jednak nie będzie musiał płacić absurdalnie wysokiej grzywny. Ta groziła mu – przynajmniej w teorii – w wyniku orzeczenia rosyjskiego sądu. Określenie jej mianem wysokiej należy tu przy tym uznać za eufemizm, dalece nie oddający skali absurdu sytuacji.

Orzeczenie w tej sprawie wydał właśnie londyński Wysoki Trybunał. Brytyjscy sędziowie stwierdzili, co dla wielu obserwatorów było oczywiste. Mianowicie, że rosyjskie firmy i podmioty nie mogą, wbrew swoim staraniom, egzekwować „orzeczeń” rosyjskich sądów w Wielkiej Brytanii. I w innych krajach też. Sędzia Andrew Henshaw wydał zabezpieczenie blokujące podobne próby.

Co, *naszych* blokują?!?

Cała sprawa wynikła z banów, jakie Google nałożyło na konta i kanały w serwisie YouTube związane z rosyjskimi mediami i ośrodkami propagandowymi. Chodziło m.in. o telewizję RT (dawniej Russia Today) kanały Tsargrad TV czy Spas TV, a także niektórych funkcjonariuszy rosyjskiego establishmentu medialnego, popularnie i nieprzychylnie określanego mianem agitpropu.

Zainteresowani, czując silne poparcie Kremla, poczęli kierować przeciwko firmie pozwy – w Rosji. Google jest co prawda firmą amerykańską, nie rosyjską – rosyjski sąd „uznał” jednak, że ma wobec niej kompetencje. Biorąc pod uwagę całkowitą zależność rosyjskiego sądownictwa od woli władz, nie będzie wielkim zaskoczeniem jego orzeczenie w sprawie.

Sąd bezkrytycznie przychylił się bowiem do wszelkich żądań i postulatów skarżących. Nakazał firmie odblokowanie wszystkich kont i nienaruszanie ich „interesów”. Jednocześnie groził jej absurdalnymi karami w przypadku nieposłuszeństwa. Absurdalnymi zarówno jeśli chodzi o warunki (tj. kary za każdy dzień blokowania rosyjskich treści propagandowych), jak i wysokość rzeczonych grzywien.

Google nie zapłaci

Chodziło bowiem o kwoty, które – w wyniku ich demonstracyjnej represyjności, a także nagromadzenia się ich z czasem do gargantuicznych rozmiarów – określane są w j. angielskim mianem undecillion, czyli po polsku sekstylion. To 1036. Kwota ta przerasta wielokrotnie ilość wszystkich pieniędzy w światowym obiegu. Jest też 20 bilionów razy większa niż globalny PKB.

Oczywiście Google, nie będąca firmą rosyjską ani też podmiotem rosyjskiej jurysdykcji, nie myślała się tym nakazom podporządkowywać. Nie wiadomo zresztą, na jakiej zasadzie Rosjanie uważają, że firmy z obcych krajów są im winne posłuszeństwo. W istocie zaś jedynym realnym argumentem rosyjskiego sądu była tutaj groźba represji.

Rosjanie usiłowali „egzekwować” swoje undecylionowe żądania w licznych krajach, w tym w Algierii, Egipcie, na Węgrzech, w Kirgistanie, Serbii, RPA, Hiszpanii, Turcji i Wietnamie. Oczywiście zamiast niemożliwej do zapłaty, wziętej z kapelusza kwoty chcieli przejąć wszelkie możliwe aktywa firmy Google. A także, jeśli by się udało, nawet ją samą.

Ale się nie uda – przynajmniej w sensie prawnym.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.