Gigantyczna fuzja warta 60 miliardów na horyzoncie? Shell i BP w centrum gorących spekulacji

Gigantyczna fuzja warta 60 miliardów na horyzoncie? Shell i BP w centrum gorących spekulacji

Dwaj paliwowi giganci pod jedną banderą? W ostatnich dniach, głównie za sprawą amerykańskiej gazety „Wall Street Journal” pojawiły się plotki, jakoby Shell i BP prowadziły rozmowy nad potężnym przejęciem. Ci pierwsi mieliby wchłonąć tych drugich, płacąc 60 miliardów funtów. To naturalnie stworzyłoby jedną z najpotężniejszych firm paliwowych na świecie. Co na to sami zainteresowani? Shell stanowczo zaprzecza. Rzecznik firmy nazwał te rewelacje kolejną spekulacją rynkową i oznajmił wprost: „nie toczą się żadne rozmowy”. Jednocześnie jednak firma nie potwierdziła (ani nie zaprzeczyła), czy taki pomysł w ogóle powstał.

Shell dementuje plotki: „Żadnych rozmów o przejęciu BP”. Prawda czy medialny czy blef?

Shell, mimo rekordowych zysków, według własnych szefów, wcale nie pali się, by przejmować BP. Wael Sawan, dyrektor generalny, powtarza, że firma skupia się raczej na wykupie własnych akcji i optymalizacji działań. „Celemn jest umacnianie Shell, a nie kupowanie innej firmy” – mówił niedawno na łamach „Financial Time”.

W międzyczasie analitycy zauważają, że BP, w przeciwieństwie do Shella, ma za sobą bardzo ciężki rok. Jego wycena spadła o niemal jedną trzecią i teraz firma warta jest około 58 mld funtów. Kłopoty wynikają z kompletnej klapy strategii niskoemisyjnej (z której rakiem się wycofali), słabych wyników finansowych, ale i napięć wewnątrz zarządu.

Po fiasku swojego zielonego planu, BP znalazło się pod ostrzałem inwestorów. Głośno o problemach zrobiło się, gdy hedge fund Elliott Management zajął znaczącą pozycję i zaczął atakować firmę, domagając się gruntownej zmiany kursu. To wymusiło czystkę wśród najważniejszych postaci spółki. Z firmy wyleciał chociażby Bernard Looney, który zapowiadał redukcję wydobycia, ale ostatecznie musiał się wycofać w związku z aferą osobistą.

BP pod presją od środka i z zewnątrz

Następnie rada powołała nowego lidera, Murray’a Auchinclossa, który postanowił jednak kompletnie porzucić „zielone” ambicje. Zamiast tego ogłosił powrót do produkcji ropy i gazu oraz redukcję inwestycji ekologicznych o ponad 4 miliardy funtów. Decyzje te spotkały się z ostrą krytyką. Plan zakłada też zwolnienie 5% kadry BP, co rodzi napięcia w firmie i wywołuje oburzenie wśród ekologów.

Shell, mając aktywa o wartości ponad 150 mld funtów i rekordowe zyski, deklaruje raczej wewnętrzny wzrost niż zakup konkurenta. Tymczasem BP, z problemami wizerunkowymi i finansowymi, stało się atrakcyjnym celem przejęcia. Nic dziwnego, że w kuluarach huczy od plotek.

Blockchain

Co z tego wszystkiego wynika?

Choć zdaniem WSJ negocjacje mają się toczyć, to ich postępy są powolne. Zgodnie z doniesieniami, nic jeszcze nie jest przesądzone i decyzja wciąż przed nimi. Shell najwyraźniej jednak nie chce ryzykować i grać va banque. Zamiast fuzji, woli wykupić własne udziały, uprościć strukturę i śrubować wyniki. To według nich najbardziej logiczny ruch, bez porywania się z motyką na słońce.

Tylko czas pokaże, czy rewelacje „Wall Street Journal” okażą się prawdą, choć w ułamku. Chociaż zwykle w takiej sytuacji podobne doniesienia są choćby półprawdą. „Umowa stulecia”, jak nazwali potencjalny deal amerykańscy eksperci, nie została jeszcze podpisana. Tyle, wiemy na pewno. Jeszcze.


Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.