Fundusze hedgingowe utopią Wall Street? Nadchodzi fala sprzedaży w CTA

Fundusze hedgingowe utopią Wall Street? Nadchodzi fala sprzedaży w CTA

Rynki akcji znów znalazły się w punkcie, w którym matematyka systemów może przeważyć nad ludzką logiką. Bank of America sygnalizuje, że wystarczy zaledwie jeden procent dalszego spadku Nasdaq-100, by uruchomić mechanizm, którego nie da się łatwo zatrzymać. Czyli falę wymuszonej sprzedaży w funduszach trend-following, tzw. CTA.

To brzmi jak deja vu ze spadków z 2018 czy 2022 roku. To były okresy, gdy „maszyny” zderzały się z rynkową rzeczywistością, a techniczne sygnały przekształcały się w emocjonalne tsunami na Wall Street. Można powiedzieć wręcz, że CTA będą sprzedawać akcje w praktycznie każdym przypadku.

CTA na granicy

Jak tłumaczą analitycy Bank of America, kontrakty na Nasdaq-100 są już niebezpiecznie blisko poziomów, które uruchomiłyby automatyczne zlecenia sprzedaży. Ich model pokazuje, że wystarczy ruch w dół o ok. 60 punktów bazowych, by zaczął się proces tzw. 'unwindingu’ czyli zjawiska kuli śnieżnej.

Sprzedaż, według banku, mogłaby sięgnąć nawet 3,5% wartości indeksu, jeśli kolejne algorytmy – różnie skalibrowane – zaczną reagować kaskadowo. Innymi słowy: jeśli rynek jeszcze lekko osłabnie, może to nie być „zwykła korekta”, lecz początek wymuszonego odwrotu dużych graczy systemowych.

Analiza BofA

Nie jest to zresztą tylko problem amerykańskich indeksów. W ujęciu globalnym, Bank of America szacuje, że fundusze oparte na strategiach systematycznych mogłyby w scenariuszu spadkowym sprzedać akcje warte nawet 185 miliardów dolarów. Same CTAs odpowiadałyby za blisko 148 miliardów.

Bank of America wskazuje trzy „strefy alarmowe”, które warto mieć dziś na radarze:

  • krótkoterminowy pivot znalazł się w okolicach 6579 punktów,
  • średnioterminowy poziom obrony znajduje się na poziomie 6293 punktów
  • długoterminowy wskaźnik trendu to okolice 5877 punktów

W praktyce oznacza to, że każdy kolejny spadek może pogłębiać presję na fundusze trend-following, które – choć przez większość roku płynęły z falą wzrostów – teraz zaczynają balansować na granicy technicznej wytrzymałości swoich modeli.

I tu pojawia się pytanie, które na Wall Street lubią najbardziej: czy to jeszcze korekta, czy już początek „mechanicznego odwrotu”? Dla wielu strategów to różnica nie tylko semantyczna – to różnica pomiędzy zarobkiem a przymusową kapitulacją.

Źródło: X

Kiedy trend przestaje być przyjacielem

To paradoks rynku XXI wieku: fundusze, które zarabiają na trendach, często stają się ich ofiarami, gdy trend zaczyna gasnąć. Według BofA, modele o szybszym rytmie reagowania już pokazują, że dotychczasowy impet wzrostowy słabnie. Innymi słowy – „sygnały kupna” zaczynają migotać.

Nieco bardziej stabilne indeksy, takie jak S&P 500 czy Russell 2000, mają stop-lossy ustawione dalej, ale jeśli nastroje się pogorszą, również one znajdą się w strefie ryzyka. Warto przypomnieć, że Nasdaq-100 ma za sobą najgorszy tydzień od kwietniowego „Dnia Wyzwolenia”, gdy rynek otrząsał się po serii gwałtownych ruchów.

W tle dzieje się też wiele na rynkach dłużnych. Trend followers zaczęli ograniczać długie pozycje w amerykańskich obligacjach, zwłaszcza 30-letnich, które ucierpiały po wzroście rentowności. Część modeli została już „wycięta” przez własne stop-lossy, co zwiększa presję na sprzedaż wzdłuż całej krzywej.

Nieco inaczej wygląda sytuacja w Azji. CTAs podobno zwiększają krótkie pozycje na obligacjach koreańskich. Za to chętniej kupują chińskie papiery skarbowe. Na rynku walutowym dolar pozostaje królem. Mimo krótkoterminowego osłabienia strukturalny trend jego siły wobec funta brytyjskiego utrzymuje się i jak wskazuje BofA … Prawdopodobnie będzie kontynuowany.

Pozycjonowanie CTA w amerykańskich indeksach. Źródło: BofA Global Research

Napięcie rośnie

Również w segmencie surowców systematyczne fundusze mogą w najbliższym tygodniu zwiększyć ekspozycję na ropę, soję i śrutę sojową. Na razie jednak pozycjonowanie nie jest przesadnie rozciągnięte. Raczej to raczej przygotowań, niż kulminacji. Złoto, przeciwnie, wciąż pozostaje „odstawione na bok”. Większość modeli CTA została z niego wybita po ostatnich spadkach. To sprawia, że pozycje na kruszcu są dziś jednymi z najniższych od roku.

Ciekawie wygląda sytuacja z tzw. pozycjonowaniem gamma w S&P 500 tj. miernikiem, który pokazuje, jak dealerzy opcyjni dostosowują zabezpieczenia w zależności od ruchu rynku. Obecne poziomy średnio ok. 3,9 miliarda dolarów w tym tygodniu wskazują, że rynek pozostaje raczej spokojny, ale nieprzygotowany na gwałtowne skoki zmienności. Dopiero gdy indeksy ustabilizują się i ruszą ponownie w górę, gamma może zacząć się odbudowywać, łagodząc dzienną amplitudę wahań.

To, co dziś dzieje się w przestrzeni CTA, przypomina nieco momenty przed słynnymi „flash crashami”. Nie chodzi o panikę. Raczej o zimną logikę algorytmów, które widzą rynek w kategoriach sygnałów, nie emocji. Ale właśnie dlatego inwestorzy powinni pamiętać, że za tą logiką stoją ogromne ilości kapitału. Gdy maszyny ruszają w jednym kierunku, mało kto jest w stanie stanąć im na drodze.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.