Epicki werdykt: Google przegrywa z Epic Games

Google przegrało sprawę antymonopolową, która wytyczyła jej firma Epic Games. W poniedziałek sąd federalny w San Francisco, w którym toczyło się postępowanie, po trzyletnim procesie przyznał słuszność twórcy gier. Zarzucał on gigantowi wymuszanie nienależnych profitów kosztem mniejszych deweloperów aplikacji, wykorzystując do tego swoją dominującą pozycję na rynku.

Epic Games pozwała Google’a w 2020 roku. Zarzewiem procesu, postrzeganego czasem jako walka Dawida z Goliatem, były praktyki, których ten drugi dopuszczał się w stosunku do twórców aplikacji.

Deweloperom, którzy chcieli oferować swoje aplikacje poprzez sklep Google Play – a którzy nie bardzo mieli alternatywę, biorąc pod uwagę quasi-monopolistyczną pozycję tegoż w dystrybucji aplikacji mobilnych – narzucał on szereg szykanujących wymogów i ciężarów.

Zobacz też: AI w okowach regulacji europejskich. Jest wyczekiwane porozumienie – i niepewna…

Zdzierstwo stosowane

Jednym z nich były absurdalnie wygórowane opłaty i inne haracze. Epic Games przedstawił w toku postępowania dowody wskazujące, że marże Google’a sięgały 70%. Ten ostatni kwestionował tę liczbę, twierdząc, że nie uwzględnia ona kosztów, jakie miał on jakoby ponieść na rozwój systemu operacyjnego Android oraz infrastruktury sklepu.

Ewidentnie nie zdołał jednak przekonać do tego przysięgłych. Tym bardziej, że według zeznań świadków, Google niszczyć miał dowody istotne dla sprawy (np. usuwając zapisy rozmów pracowników), które podważałyby jego linię. Ława została w związku z tym poinstruowana, aby założyć, że potwierdzały one wersję niekorzystną dla internetowego Behemota.

Zobacz też: Dom w krainie za morzem będzie droższy dla obcokrajowców. Trzykrotna podwyżka…

Monopol miły korporacji

Innym punktem zapalnym – i kolejnym polem zarzutów – były działania antykonkurencyjne. Epic argumentował (skutecznie, jak się okazało), że Google usiłował uniemożliwić użytkownikom urządzeń z Androidem korzystanie z jakichkolwiek innych sklepów z apkami niż Google Play. Co więcej, miał on także dopuszczać się wymuszania na twórcach niekorzystnych dla nich, ale korzystnych dla siebie rozwiązań w aplikacjach.

W szczególności chodziło o żądanie, aby wszelkie zakupy, transfery i inne elementy oferty danej aplikacji dostępne były wyłącznie przez sklep Google’a – blokując im możliwość sprzedaży bez swojego (doatkowo płatnego) pośrednictwa i kontroli. Spotkało to przykładowo sławną grę Epic Games, Fortnite – którą Google wyrzuciło ze sklepu Play za to, że umożliwiała graczom korzystanie z oferty bezpośrednio w aplikacji.

Zobacz też: Portfel krypto od założyciela Twittera. Self-custody i nowy pomysł na…

Jest epicko, a będzie jeszcze bardziej

Ława przysięgłych, po stosunkowo krótkich deliberacjach, jednomyślnie orzekła na korzyść Epica. W sentencji efektywnie potwierdziła, że Google w istocie zachowywał się jak monopolista i dopuszczał się nielegalnych, abuzywnych praktyk, aby tę monopolistyczną pozycję utrzymać. W perspektywie przyszłości wyrok ten może wywrzeć wpływ na inne toczące się w podobnych sprawach postępowania.

Werdykt łatwy, choć fundamentalnie istotny, nie przesądza jeszcze o szczegółach sprawy. Te ustali prowadzący proces sędzia, James Donato, na rozprawie w styczniu. Najważniejszą ich częścią będzie orzeczenie o remedium, jakie zgodnie z wolą ławy należy się Epic Games. Co ciekawe – ten nie domaga się pieniężnego odszkodowania, lecz zmuszenia Google’a do otwarcia systemu Android dla rynkowej konkurencji i zaprzestania działań naruszających tę ostatnią.

Zobacz też: Bank Centralny Nigerii „zachęca” do CBDC w mafijnym stylu

W okopach (prawnej) wojny

Nie jest to jedyny proces o praktyki monopolistyczne (anti-trust), w którym biorą udział obydwie ze stron. Epic Games pozwał także Apple’a (który również wyrzucił Fortnite ze swojego sklepu, i z tych samych przyczyn). Ten proces nie okazał się dla twórcy gier tak jednoznacznym zwycięstwem – wszystkie jego zarzuty z wyjątkiem jednego zostały oddalone. Jednakże ten jeden uznany za zasadny, dotyczący właśnie blokowania płatności w aplikacjach poza własnym sklepem Apple’a, sam w sobie stanowi znaczący krok.

Z kolei Google zmaga się z zarzutami o praktyki monopolistyczne ze strony federalnego Departamentu Sprawiedliwości. Sprawa ta dotyczy jego sztandarowego produktu – internetowej wyszukiwarki – która ma nieuczciwie faworyzować własne usługi Google’a. Przewiduje się, że wyrok tej sprawie zapadnie w maju 2024 roku. W odrębnym postępowaniu Departament pozwał także Google’a w sprawie jego oprogramowania ad-tech.

Może Cię zainteresować:

Komentarze