ChatGPT na intelektualnych sterydach. OpenAI pracuje nad nową generacją AI
OpenAI, firma odpowiedzialna za stworzenie najsłynniejszego obecnie narzędzia AI, bota ChatGPT, ma ambicje stworzyć także jego następcę. Który przyćmi możliwościami zarówno jego, jak i rozwiązania konkurencji. Informacje na ten temat niedawno ujrzały światło dzienne.
Prace w firmie nad projektem, który określa się jako „Strawberry” mają trwać – w najgłębszej tajemnicy – od wielu miesięcy. Naturalnie tajemnica ta nie jest aż taka najgłębsza, skoro informacja ta pojawia się w niniejszym tekście. Zaangażowani weń pracownicy mieli jednak tzw. puścić farbę agencji Reutersa w maju. Która z kolei, po przeanalizowaniu, opublikowała te informacje wczoraj.
W ostatnich tygodniach OpenAI miała ujawnić nieco więcej o istnieniu projektu „Strawberry” na wewnętrznych spotkaniach z pracownikami. W dalszym ciągu jednakże rzecznik firmy ma nie komentować kierowanych doń indagacji i zapytań prasowych.
Głównym założeniem, którym cechować ma się nowa AI opracowana w ramach „Strawberry”, jest autonomiczna zdolność do uczenia się oraz pozyskiwania informacji, na podstawie których będzie realizować swój trening.
Bot ten ma być zdolny do samodzielnego przeglądania zasobów Internetu. Czyniąc to, ma również autonomicznie dokonywać klasyfikacji pod względem jakości i oceny przydatności napotkanych zasobów informacyjnych.
W relacjach z użytkownikiem, „Strawberry” miałaby być zdolna nie tylko do odpowiedzi na pytania, ale też rozwiązywania skomplikowanych i złożonych zadań. Kreatywność w takich kwestiach jest dotąd właśnie tym, co umykało obecnie istniejącym botom AI.
I najnowsze dzieło OpenAI miałoby to zmienić, wnosząc do świata AI zdolność autonomicznego rozumowania. „Strawberry” miał być wcześniej znany jako projekt Q*. Który, wedle dostępnych doniesień medialnych, miał przedstawiać obiecujące rezultaty.
Oczywiście określenie „obiecujące” zależy od punktu widzenia. Dla rzekomo owładniętego pasją stworzenia prawdziwej inteligencji Sama Altmana – z pewnością tak. Dla krytyków, coraz mocniej obawiających się wirtualnego panoptykonu – tak jakby nie do końca…