BlackRock, Vanguard, State Street sztucznie kreowały deficyt na rynku energii. Śledczy chcą pozbawić je praw akcjonariuszy
Trzy największe fundusze inwestycyjne, BlackRock, State Street oraz Vanguard, zostały oskarżone o sztuczne niszczenie rynku węgla. W tym celu miały wejść w zmowę, łamiąc przepisy antytrustowe. Uczynić zaś to miały ze względów ideologicznych, próbując wymusić na innych uczestnikach rynku poglądy kierownictwa tych podmiotów.
Pozew w tej sprawie wniosło przeciw nim grono dziesięciu stanów, z prokuratorem generalnym Teksasu, Kenem Paxtonem, na czele. Wpłynęło ono do sądu w mieście Tyler, również w Teksasie. Prokuratorzy zarzucają im zmowę monopolistyczną. Ale w szczególnej formie – konspiracja ta bowiem miała na celu nie przejęcie kontroli nad rynkiem, lecz zduszenie go.
BlackRock na zielono
Fundusze te, znane jako ekspansywni ’asset managerowie’, miały „inwestować” w firmy energetyczne, a także podmioty górnicze, które wydobywają węgiel. Czyniły to jednak nie ze względów ekonomicznych (czy raczej nie przede wszystkim – bo i tak zarabiały na sztucznym zawyżaniu cen), a by blokować dostępność węgla na rynku.
Wszystko to miało na celu forsowanie niesławnych założeń Net Zero. Jako akcjonariusze podmiotów działających w sektorze wydobycia węgla, BlackRock, Vanguard i State Street działały bezpośrednio wbrew ich interesowi. Zarazem, dzięki swojemu porozumieniu, niejednokrotnie były w stanie uzyskiwać zawyżone wpływy w stosunku do swoich udziałów i wymuszać na tych firmach szkodliwe dlań posunięcia.
Prócz skupowania akcji wydobywców węgla oraz „inwestowania” w kontrolę nad nimi, fundusze te podejmowały tez podobne działania w stosunku do największych podmiotów energetycznych. Ofiarą działań, które miały wymuszać założenia Net Zero ponad interes czy sens ekonomiczny, padły m.in. Arch Resources czy Peabody Energy Corp.
Wysokie ceny węgla oraz obniżone wolumeny produkcji energii z tegoż węgla miały z kolei celowo podwyższać jej koszty. Tak, by w mafijnym nieco stylu „zachęcić” do inwestycji w droższe i bardziej zawodne „źródła odnawialne”. W myśl logiki tych funduszy (zresztą publicznie deklarowanej), chciały one poprzez wysokie rachunki za prąd zmusić Amerykanów, by „troszczyli się o klimat”.
Relacje z inwestorami i klientami
Działania funduszy, prócz tego, że stanowiły pogwałcenie przepisów antytrustowych, mogły tez z dystansem traktować inne prawa. ’Asset managerowie’ zarządzają bowiem w większości środkami innych inwestorów. Jako tacy, są skrępowani obowiązkiem powierniczym („fiduciary duty„), by dążyć do najlepszych możliwych wyników finansowych dla swoich klientów.
Tymczasem zarządy tych funduszy świadomie poświęcały interes inwestorów w imię realizacji własnych priorytetów ideologicznych, takich jak Net Zero. A to stanowi naruszenie zobowiązań powierniczych i kontraktowych.
Prokuratorzy generalni dziesięciu stanów zwrócili się o sądowe zabezpieczenie, które uniemożliwiłoby trzem funduszom korzystanie z uprawnień do głosowania jako akcjonariusze w dowolnym przypadku, w którym uprawnienia te miałyby zostać wykorzystane w celu sztucznego ograniczania podaży na rynek energii oraz konkurencji na tym rynku.
Nie byłby to pierwszy przypadek, w którym BlackRock, State Street czy Vanguard budzą kontrowersje. Zarówno swym stosunkiem do przepisów, podejściem do kwestii gospodarczych, jak i tych politycznych. W tym przypadku sprawa może wyglądać o tyle ciekawie, że oskarżenie zwróciło się o proces przed ławą przysięgłych. Której członkowie, ktokolwiek się w niej znajdzie, najprawdopodobniej płacili zawyżone rachunki dzięki „uprzejmości” tych funduszy.