Bank of America wróży losy hossy, a Google komentuje trend AI. Zdemaskowali bańkę?

Bank of America wróży losy hossy, a Google komentuje trend AI. Zdemaskowali bańkę?

Najnowszy sondaż globalnych zarządzających Bank of America tylko potwierdził to, co wielu doświadczonych inwestorów sygnalizowało już po cichu. Strach przed bańką na sztucznej inteligencji wyrósł na największe ryzyko rynkowe tego cyklu biznesowego. A to nie jest drobiazg. Jeszcze jesienią dominowały obawy o obligacje, inflację, stopy procentowe. To tak zwana klasyka okresów przejściowych.

Dziś aż 45% ankietowanych mówi wprost: największym zagrożeniem są wyśrubowane wyceny firm budujących swoje strategie na AI. Jeszcze ciekawszy jest jednak drugi wniosek: po raz pierwszy od 2005 r. większość zarządzających uważa, że przedsiębiorstwa zaczęły przesadzać z inwestycjami kapitałowymi. I tu kryje się cały haczyk.

Biliony dolarów w błoto?

Hossa na rynku AI jest ekstremalnie kapitałochłonna. Najwięksi gracze od Alphabetu (Googla) po Microsoft pakują do infrastruktury więcej pieniędzy, niż branża widziała kiedykolwiek wcześniej. Budują farmy serwerowe, superchipy, rywalizują o dostęp do energii jak o strategiczny surowiec. To nie przypomina typowego boomu technologicznego, ale wieloletni projekt przemysłowy zakrojony na skalę globalną.

Ale im potężniejsze inwestycje, tym większe pytanie, które coraz częściej słyszę na spotkaniach zarządzających: kto właściwie to wszystko spłaci? Owszem, AI zmienia reguły gry, ale tempo wzrostu kosztów potrafi dziś wyprzedzać przychody w sposób, który nawet w Dolinie Krzemowej zaczyna budzić ciarki.

Szef Google zabiera głos. Co z AI?

Kiedy szef Alphabetu, Sundar Pichai, mówi publicznie o irracjonalności, to rynek powinien słuchać każdego z jego słów. Co prawda Google przechodzi przez tę hossę pewnie, a kapitalizacja spółki podwoiła się w niespełna siedem miesięcy. Ale sam Pichai nie udaje, że wszystko wygląda zdrowo. Wskazał, że żadna firma nie będzie odporna… Nawet Google. Stwierdził, zapytany o możliwe pęknięcie bańki.

Pichai idzie jednak krok dalej i tłumaczy, że każdy przełom technologiczny ma swoje wady… Ale dopiero po latach okazuje się, że fundament okazał się trwały. W jego narracji AI ma być drugim internetem: najpierw chaos, potem struktura i nowe modele biznesowe, które trudno zdefiniować dzisiaj. To wątek, o którym w mediach mówi się zdumiewająco mało.

Co jest kluczowe? To, że AI pożera energię w tempie, którego firmy ani sieci przesyłowe jeszcze nie wiedzieli. Już dziś technologia odpowiada za ok. 1,5% globalnego zużycia prądu, a Pichai otwarcie przyznaje, że firma musi spowolnić tempo. Po prostu nie nadąża infrastruktura. Jeśli infrastruktura energetyczna nie zostanie rozbudowana szybciej niż kiedykolwiek w historii, hossa AI może odbić się o twarde ograniczenia natury fizycznej, a nie finansowej.

Silicon Valley zerka przez ramię

Wyceny osiągają poziomy, które przypominają późną fazę bańki internetowej. OpenAI otoczono siecią transakcji o wartości ponad 1,4 bln dolarów… Ale przychody firmy wciąż nie nadążają nawet symbolicznie za skalą inwestycji. Inwestorzy kupują przyszłość, a nie teraźniejszość. To w zasadzie klasyczny znak przegrzania.

Jednocześnie największe koncerny próbują zabezpieczyć się przed nieuniknionym ochłodzeniem. Google rozbudowuje swoje filie w Europie, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, kompensując ryzyko amerykańskiej koncentracji. Inni idą w kierunku pionowej integracji: własne chipy, własne modele, własne dane, własne fabryki energii. To ruchy, które przypominają przygotowania do burzy, nawet jeśli nikt nie mówi tego wprost.

Czy to już bańka? A może dopiero preludium?

Sporo zarządzających uważa, że bańka już się tworzy, ale wynik z listopadowych ankiet jest niewiele wyższy od poprzedniego miesiąca. Bardziej wymowne jest jednak to, że rośnie grupa, która uważa, że firmy boją się zostać w tyle i inwestują w AI nie dlatego, że muszą, lecz dlatego, że robią to wszyscy. To właśnie ten psychologiczny impuls poprzedzał historyczne pęknięcia rynkowe.

Sztuczna inteligencja nie jest kolejnym modnym trendem. W długim terminie zerwolucjonizuje świat pracy, edukacji, medycyny, finansów … Właściwie wszystko, czego dotknie. Ale cykl inwestycyjny jest nieubłagany. Jeśli zyski nie przyjdą szybko, rynek może ukarać firmy za wielkie inwestycje. Największym zmarwieniem byków na rok 2026 , poza podwyżkami stóp Fed i wyższą inflacją (45% ankietowanych) jest właśnie upadek bańki AI (26% zarządzających w ankiecie Bank of America). Rynek niedoszacowuje ryzyka?

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.