Bank of America: 'Wall Street żyje w bańce. I ona pęknie’. Za rogiem krach większy od dotcomów?
Na amerykańskim rynku akcji dzieje się coś, co trudno już nazwać zwykłym optymizmem inwestorów. Rynki szybują na rekordowe poziomy, a wielu doświadczonych graczy zaczyna przecierać oczy ze zdumienia. W tle wybrzmiewa pytanie, które niepokoi coraz większą rzeszę inwestorów. Czy właśnie obserwujemy narodziny bańki spekulacyjnej większej niż ta, która pękła na początku milenium? Bank of America podzielił się swoimi obserwacjami i ostrzega przed rosnącą bańką.
IndeksS&P 500 tylko udaje dywersyfikację?
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda zdrowo. Indeks S&P 500, barometr kondycji amerykańskiego rynku, wciąż notuje wzrosty. Ale gdy przyjrzymy się bliżej, okazuje się, że 38% jego wartości koncentruje się… w zaledwie 10 spółkach. To znaczy, że jeśli kupujesz „rynek”, to w rzeczywistości obstawiasz Apple, Microsoft, Nvidia i garść innych gigantów.
To ich akcje rosną, a reszta to brutalnie mówiąc balast. Balas, który nie nadąża za technologicznymi gigantami. Problem w tym, że gdy ich wyceny dotkną szczytu, indeks może zachować się jak samochód, któremu padł silnik.
To nie pierwszy raz, kiedy indeks zaczyna przypominać fundusz skoncentrowany na technologicznych liderach. Podobnie było w 2000 roku, tuż przed pęknięciem bańki dot-comów. Wtedy trzon rynku stanowiły Microsoft, Intel i Oracle. Dziś – znów Microsoft, ale obok niego Nvidia, Alphabet i Meta. Historia może się nie powtarza, ale często rymuje. Oracle święci dziś podobne triumfy, tylko Intel wyszedł z mody.
Wycenowo jesteśmy nad szczytem 2000 roku
Wskaźnik forward P/E (czyli cena do przewidywanych zysków) dla największych spółek wynosi obecnie 27. W szczycie bańki dot-comów dla porównania było to „zaledwie” 25x. Jeśli wierzyć danym, to jesteśmy już na wycenowym Olimpie, który wcześniej zwiastował jedno. Bardzo bolesną korektę.
Jednak rynki nie zawsze zachowują się racjonalnie. Historia zna wiele przykładów euforii, która trwała znacznie dłużej, niż podpowiadały modele wyceny. W 2020 roku, mimo pandemii, hossa utrzymała się przez miesiące. Podobnie z tzw. „meme stockami” – GameStop i spółka rosły wbrew zdrowemu rozsądkowi. I niektórzy na tym naprawdę zarobili fortunę.
Płynność napędza emocje, a emocje… nie znają fundamentów
Czynnikiem, który podsyca aktualny entuzjazm, jest polityka pieniężna. Średnia globalna stopa procentowa spadła z 4,8% do 4,4% w ciągu ostatniego roku i jak przewidują stratedzy Bank of America może spaść jeszcze mocniej. To oznacza tańszy pieniądz, więcej kredytów i więcej kapitału na rynku.
Do tego dochodzą planowane zmiany regulacyjne, mające ułatwić dostęp do giełdy drobnym inwestorom. W teorii brzmi to jak demokratyzacja rynków. W praktyce? Więcej uczestników, większa płynność, większa zmienność – i, jak to trafnie ujęli analitycy Bank of America „większa bańka”.
Byki nie chcą zejść z karuzeli
VIX, popularny indeks strachu, wskazuje zaskakującą beztroskę. W okolicach 16,5 punktu trudno mówić o nerwach. Na rynku panuje spokój, a może raczej – błogi stan pozbawiony strachu. Nikt nie chce być tym, który opuści imprezę za wcześnie.
Co więcej, sierpień może dolać oliwy do ognia. Według danych z Goldman Sachs, to właśnie ten miesiąc jest rekordowy pod względem skupów własnych akcji przez spółki. Korporacje z nadmiarem gotówki, jak Apple czy PayPal, nie będą się zastanawiać dwa razy. Po prostu kupią swoje papiery, by podbijać kursy.
W cieniu euforii rośnie też zainteresowanie tzw. „short squeeze’ami”. Najbardziej shortowane spółki to dziś tykające bomby. Dla jednych zagrożenie, dla innych potencjalne żyły złota. Ale jak zawsze: kto nie wie, co robi, ten raczej zostanie zraniony, a nie nagrodzony.
Strategiczna refleksja: bańka czy szansa?
Z drugiej strony, dane historyczne są bezlitosne… Gdy indeksy pozostają powyżej kluczowych średnich kroczących przez ponad 60 dni (a tak jest teraz), rynki w ciągu kolejnych 12 miesięcy notowały średnio 12,6% wzrostu. Mediana? Jeszcze lepsza – 16%.
Nie da się ukryć: jesteśmy w strefie ryzyka. Insiderzy sprzedają akcje jak opętani, małe spółki palą gotówkę szybciej, niż ją pozyskują, a oferty pracy w USA spadają. I mimo to rynek rośnie. Paradoks? Raczej typowy obraz hossy napędzanej sentymentem. Obniżki stóp w USA i bańka AI są głównym motorem wzrostu.
Zadaniem inwestora nie jest przewidzieć moment pęknięcia bańki. To raczej gra dla wróżbitów. Kluczem jest raczej zrozumienie, gdzie jesteśmy w cyklu i jakie zasady obowiązują przy rozgrywce. Zatem jak mawiają starzy wyjadacze z Wall Street… Dziś po prostu nadal łatwiej jest surfować na falach, niż je zatrzymać.

gdzie są komentarze disqus?