Bank of America: Mamy sygnał spadków na globalnych rynkach. Co mówi ankieta instytucji FMS?
Na pierwszy rzut oka – wszystko wygląda świetnie. Rynek huczy od euforii, akcje idą w górę jak rakieta Elona Muska, kryptowaluty znów wracają na czołówki mediów, a fundusze inwestycyjne kipią od optymizmu. Ale jeśli spojrzeć głębiej, właśnie zapaliło się jedno z najbardziej jaskrawych, historycznych świateł ostrzegawczych.
W najnowszym lipcowym Fund Manager Survey od Bank of America padł konkret: poziom gotówki w portfelach największych globalnych zarządzających aktywami spadł do 3,9%. To nie tylko najmniej od miesięcy – to sygnał, który w przeszłości regularnie zwiastował coś, czego nikt nie lubi. Korektę.
Zbyt dobrze, żeby było dobrze?
Co dokładnie oznacza ten magiczny poziom „3,9%”? W skrócie: inwestorzy przestają trzymać gotówkę na czarną godzinę, a zamiast tego ładują się w rynek, jakby jutra miało nie być. Według BofA, to klasyczny „sell signal”. Czyli znak, że rynek może być przegrzany, a uczestnicy stają się zbyt pewni siebie. A jak pokazuje historia, paradoksalnie ynki nie lubią, gdy ludzie przestają się bać.
Ten entuzjazm nie wziął się znikąd. Badanie pokazuje, że globalni zarządzający funduszami są dziś najbardziej optymistyczni od lutego 2025 r. Apetyt na ryzyko rośnie w zawrotnym tempie. Wszyscy chcą mieć więcej akcji, więcej krypto, więcej ekspozycji na aktywa, które jeszcze niedawno uchodziły za nie do ruszenia. Ale euforia to jedno, a stabilność – drugie.
Euro w ogniu. ECB zaczyna się niepokoić
Na celowniku znalazło się również euro. Fundusze zaczęły pompować w nie pieniądze z siłą godną hedge fundów z czasów „Big Shorta”. Ekspozycja na wspólną walutę UE jest dziś najwyższa od stycznia 2005 roku. Problem w tym, że ten napływ kapitału już wywołał migrenę w Europejskim Banku Centralnym. Silne euro oznacza niższą inflację, a przecież EBC desperacko próbuje ją delikatnie podkręcić. Tymczasem rynek mu to skutecznie utrudnia.
Gotówka w odwrocie. A co, jeśli przyjdzie korekta?
Historia uczy jednego: kiedy poziom gotówki spada poniżej 4%, rynek często funduje bolesną lekcję tym, którzy uwierzyli, że będzie tylko rosnąć. Brak gotówki oznacza, że w razie tąpnięcia nie ma za co kupować dołka – a więc i reakcja jest dramatyczniejsza.
Dziś inwestorzy obstawiają miękkie lądowanie globalnej gospodarki, powrót Trumpa do rozmów handlowych i spokojną końcówkę roku. Ale wystarczy spojrzeć na kalendarz: już od 1 sierpnia wchodzą w życie zapowiedziane 30-procentowe cła na towary z Meksyku i Unii Europejskiej. Do tego napięcia na linii Waszyngton–Bruksela rosną z dnia na dzień. A kto zna Trumpa, ten wie, że negocjacje z nim potrafią zmienić się w handlową burzę w ciągu jednej konferencji prasowej.
Fed na zakręcie. Kto obejmie stery?
Wisienką na torcie jest Fed. Jerome Powell powoli schodzi ze sceny, a rynek już obstawia, kto zostanie nowym szefem Rezerwy Federalnej. Według badania BofA, instytucje dają 17% na Kevina Warsha, 14% na Christophera Wallera, a 7% na Kevina Hassetta.
To nie są tylko nazwiska z LinkedIna. Nowy prezes Fed będzie mieć olbrzymi wpływ na dolara, stopy procentowe, rynek długu i kierunek polityki monetarnej na kolejne lata. Dziś rynek marzy o łagodnym podejściu, ale niektórzy z kandydatów to jastrzębie w czystej postaci – i mogą wnieść ze sobą zupełnie inną jakość.
Fala euforii? Czy raczej fala, która zaraz opadnie?
Na papierze – wszystko wygląda świetnie. Indeksy rosną, inwestorzy wierzą, a media grzeją nagłówkami. Ale jak powiedział kiedyś Warren Buffett: „Dopiero gdy odpływa fala, okazuje się, kto pływał bez kąpielówek.” Poziom gotówki na poziomie 3,9% sugeruje, że sporo ludzi właśnie wskoczyło do wody… i oby nie musieli za chwilę wyjść na brzeg zmarznięci i z pustym portfelem.
