Amerykańskie dane militarne trafiły do Chin. Microsoft obiecuję „zmianę”

Amerykańskie dane militarne trafiły do Chin. Microsoft obiecuję „zmianę”

W tym tygodniu „niepomierne zdumienie” – czy też, mówiąc bardziej obrazowo, opad szczęk ze zdumienia – wywołały za oceanem doniesienia o praktykach, jakich dopuszczano się w odniesieniu do jednych z najbardziej wrażliwych informacji, jakie można sobie wyobrazić. Chodzi o te należące do amerykańskiego Departamentu Obrony. Pentagon obsługę części z nich outsourcował, zlecając to koncernowi Microsoft. Ten z kolei podzlecał to wykonawcom z Chińskiej Republiki Ludowej.

Informacje te ujawnił raport organizacji śledczej ProPublica. Dotyczy on obsługi baz danych w chmurze, na których utrzymanie kontrakt otrzymał Microsoft. Rzecz bowiem w tym, że gigant z Redmont zapewnił ową obsługę, idąc po najmniejszej linii oporu. Czy też może po linii najmniejszych kosztów i największych profitów. Zamiast zatrudnić do tego, jak wskazywałaby logika i praktyka bezpieczeństwa informacyjnego, amerykańskich specjalistów IT z dopuszczeniem do informacji niejawnych, całość sam podzlecił.

Skądinąd nie byłaby to pierwsza sytuacja, w której Microsoft w imię zysku celowo preferuje imigrantów z krajów trzeciego świata lub w ogóle przenosi tam operacje. Działania takie przynoszą głębokie szkody amerykańskiej gospodarce, sprowadzają się także do przerzucania kosztów społecznych na państwo lub szersze kręgi mieszkańców. Ale firma odnotowuje dzięki temu zysk. Tym razem też tak postąpiła – tyle, że egoizm firmy może mieć w tym przypadku konsekwencje wręcz zatrważające dla USA.

Microsoft ma interesy

Tak jakoś się bowiem złożyło, że pośród zagranicznych podwykonawców faktycznie zajmujących się obsługą danych, które Pentagon trzymał w chmurze, zaskakująco często okazali się występować Chińczycy. I to nie osoby etnicznie pochodzenia chińskiego, ale sprawdzone i przyjęte do USA. Wprost przeciwnie. Byli to informatycy fizycznie znajdujący się w Chinach. Zaś pod uwagę fakt, że w ChRL *każdy* podmiot gospodarczy zobligowany jest do współpracy z tamtejszymi służbami…

…najogólniej przyjąć można, że Microsoft całkowicie skompromitował i przyniósł Pekinowi dostęp do tajemnic amerykańskiego Departamentu Obrony na złotym talerzu. Skalę głupoty takiego postępowania wręcz ciężko tutaj oddać, i nawet dziwne byłoby, gdyby chińskie służby nie uzyskały w ten sposób dostępu do wrażliwych informacji Waszyngtonu. Zaskakująca beztroska koncernu o bezpieczeństwo byłaby zarazem kolejnym przypadkiem jego serwilizmu wobec władz komunistycznych Chin.

Skoro *zastrzegliśmy*, to przecież nie nasz problem…

Microsoft broni się, że „ujawnił” sposób swojego działania przy ubieganiu się o kontrakt, i że Pentagon wiedział, gdzie trafią jego dane. Pomijając jednak fakt, że w najmniejszym stopniu nie zmienia to efektu finalnego, to samo owo ujawnienie również, jak się wydaje, było „drobnym drukiem”. Sekretarz Obrony, Pete Hegseth, wydawał się bowiem równie niemile zaskoczony informacjami, które ujawniła ProPublica, co reszta nomen omen publiki.

Hegseth nakazał natychmiastowy, dwutygodniowy przegląd wszystkich kontraktów Pentagonu na usługi w chmurze. A Microsoft zadeklarował, że skoro tak, to już w przyszłości nie będzie używać do obsługi militarnych danych podwykonawców znajdujących się w Chinach. Zupełnie jakby firma nie widziała najmniejszego problemu w tym, że dotychczasowe dane są w istocie skompromitowane.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.