Jaka piękna katastrofa: akcje polskiej spółki podrożały o kilkaset procent, a potem… nastąpił krach

Jaka piękna katastrofa: akcje polskiej spółki podrożały o kilkaset procent, a potem… nastąpił krach

Ta historia będzie pewnie przypominana w kolejnych latach inwestorom zainteresowanym rynkiem akcji. Jako przestroga przed zbyt pochopnym pakowaniem pieniędzy w niepewne aktywa. Bo euforia towarzysząca notowaniom Rafako trwała krótko i szybko zamieniła się w dramat.

Kurs Rafako wystrzelił i… szybko runął

Pod koniec kwietnia zwracałem uwagę na szybko rosnący kurs akcji Rafako. Tylko podczas jednej sesji kurs akcji wystrzelił o ponad 50 proc. A na przestrzeni kilku miesięcy wyglądało to wręcz oszałamiająco. O ile pod koniec ubiegłego roku za jedną akcję płacono kilkanaście groszy, o tyle pod koniec kwietnia papier kupowano nawet za 2 zł. Jeśli zatem ktoś miał „szczęście”, mógł zarobić ponad 1,2 tys. proc.

Gorzej z tymi, którzy kupowali akcje Rafako po 2 zł za sztukę. Już pod koniec maja jedną akcję można było kupić po około 1 zł. A w czerwcu cena zjechała nawet pod próg 20 groszy. Rakieta na północ zamieniła się w wodospad. Niektórzy zastanawiają się pewnie, o co w tym wszystkim chodzi. Już tłumaczę.

Śląska firma ma długą historię. I gigantyczne długi

Rafako to spółka o długiej historii, duży pracodawca w regionie Raciborza. Spółka świadczy usługi dla klientów z sektora energetyki, a konkretnie projektuje i produkuje kotły, które trafiają do bloków energetycznych. Kilka lat temu na tym moglibyśmy zakończyć opis. Ale dzisiaj należy dodać, że w grudniu 2024 roku Sąd Rejonowy w Gliwicach wydał postanowienie o ogłoszeniu upadłości Rafako. Firma zawaliła się pod ciężarem swoich długów. Gigantycznych długów.

Źródło: Stooq

Notowania Rafako/Źródło: Stooq

Do ich powstania przyczynił się m.in. kontrakt z Tauronem. Firma energetyczna zamówiła w Rafako blok węglowy do elektrowni w Jaworznie. Budowa się przeciągała, piętrzyły się problemy, a finalnie okazało się, że jednostka jest wadliwa. Ostatecznie podpisano ugodę, ale dla Rafako oznaczało to konieczność wyciągnięcia z portfela kilkuset mln zł.

Ekspresowe wzrosty to efekt nieporozumienia

Na tym historia mogłaby się zakończyć, ale… coś przecież musiało nakręcić wzrosty. A potem spadki. Najpierw pojawił się cień nadziei. W kwietniu Donald Tusk stwierdził, że na bazie Rafako może powstać podmiot w sektorze zbrojeniowym. Niedługo później premier ogłosił, że do Agencji Rozwoju Przemysłu popłynie 700 mln zł. Pieniądze te mają być przeznaczone na pomoc i rozwój nie tylko Rafako, ale też np. Rafamet. Ten ostatni należy do ARP i produkuje maszyny do obróbki kolejowych zestawów kołowych. Więcej o firmie przeczytacie w tym tekście.

Jeszcze w kwietniu zastanawiałem się w jednym z tekstów, czy euforia nie jest imprezą na Titanicu. I miałem rację. Bo gdy tylko opadł powyborczy kurz, zaczęto zadawać pytania o przyszłość Rafako. Zrobił to m.in. serwis bankier.pl, który nie pozostawia złudzeń: spółka Rafako nie będzie ratowana z publicznych pieniędzy. Niebawem zniknie też z giełdy. Jeśli już ruszy produkcja dla przemysłu obronnego (ale też np. energetyki), to pod nowym szyldem: RFK. I tyle. Jedni stwierdzą, że polityków źle zrozumiano (w tej kwestii wypowiadał się nie tylko premier), inni będą się zastanawiać, kto zarobił na całym tym zamieszaniu…

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
1 komentarz
  1. sdfsd4d napisał

    gdzie są komentarze disqus?

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.