Akcje polskiego kolosa wzrosły 120% i biją rekordy. Winny jest ten metal. Zarobi fortunę?

Akcje polskiego kolosa wzrosły 120% i biją rekordy. Winny jest ten metal. Zarobi fortunę?

Na warszawskiej giełdzie trudno dziś przejść obojętnie obok notowań KGHM-u. Kurs spółki pnie się w górę. Od początku 2025 roku wzrósł o ponad 120%. Mamy do czynienia z chwilowym entuzjazmem, czy raczej z początkiem dłuższego trendu? Jak to zwykle bywa w przypadku surowców, leży daleko od GPW. Prowadzi przez puste magazyny w Stanach Zjednoczonych, parkiet londyńskiej giełdy metali i globalną walkę o dostęp do miedzi. Co więcej, miedź pozostaje kluczowym materiałem używanym w segmencie nowych technologii.

Miedź gra pierwsze skrzypce na globalnym rynku

Miedź wróciła na nagłówki nie dlatego, że świat nagle odkrył jej znaczenie. Jej brak zaczyna być realnym problemem. Notowania na londyńskiej giełdzie metali przebiły ostatnio kolejne historyczne poziomy, zbliżając się do 12 tysięcy dolarów za tonę. W USA jest jeszcze drożej.

To samo w sobie jest sygnałem, że rynek funkcjonuje dziś w trybie dalekim od równowagi. Metal od lat traktowany jest jak papier lakmusowy światowej gospodarki. Tyle że dziś mierzy nie tylko tempo wzrostu, ale też skalę napięć handlowych i technologicznych ambicji największych gospodarek.

Amerykańska gorączka i „chomikowanie” metalu

Jednym z głównych motorów obecnej hossy nie jest klasyczny boom inwestycyjny, ale strach. Strach przed cłami. Obawy, że w kolejnych latach Stany Zjednoczone mogą nałożyć bariery na import rafinowanej miedzi, sprawiły, że metal masowo płynie za Atlantyk. Tylko w tym roku do USA trafiło około 650 tysięcy ton, co wywindowało tamtejsze zapasy do poziomu, który jeszcze niedawno wydawał się abstrakcją.

Efekt domina jest nieunikniony. Skoro miedź znika z rynku międzynarodowego i trafia do jednego kraju, reszta świata zaczyna odczuwać niedobór. I dokładnie to dzieje się dziś w Londynie.

Londyn pustoszeje, robi się nerwowo

Zapasy na londyńskiej giełdzie metali skurczyły się od początku roku o blisko 40 procent. Co więcej, duża część tego, co jeszcze figuruje w statystykach, została już zarezerwowana do fizycznej dostawy. W praktyce oznacza to, że realnie dostępnej miedzi jest znacznie mniej, niż sugerują tabelki.

To właśnie w takich warunkach rodzą się gwałtowne ruchy cenowe. Rynek zaczyna wyceniać nie tylko aktualny deficyt, ale też ryzyko, że w pewnym momencie po prostu zabraknie metalu dla kolejnych odbiorców.

Kopalnie nie nadążają, prognozy wydobycia spadły

Na papierze wysokie ceny powinny zachęcać producentów do zwiększania wydobycia. W praktyce branża zmaga się z serią problemów, od przestojów technicznych po niższą jakość rud. Najwięksi gracze już korygują swoje plany. Prognozy na przyszły rok zostały obniżone łącznie o setki tysięcy ton, a 2025 coraz częściej określany jest jako rok wyjątkowo trudny dla podaży.

To ważne, bo bez nowych projektów i bez wzrostu wydobycia rynek pozostaje w permanentnym deficycie. A deficyt, jak wiadomo, jest najlepszym przyjacielem wysokich cen.

Coraz śmielsze prognozy i euforyczne scenariusze

W tym kontekście nie dziwią coraz odważniejsze prognozy płynące z rynku finansowego. Poziomy rzędu 13 tysięcy dolarów za tonę przestają być traktowane jak science fiction, a w bardziej optymistycznych scenariuszach pojawiają się nawet wyceny zaczynające się od „15”. To nie jest zbiorowa fantazja, lecz chłodna kalkulacja oparta na zapasach, podaży i strukturze popytu.

Oczywiście, tak gwałtowny wzrost cen to także problem dla odbiorców przemysłowych, szczególnie tych energochłonnych. Ale giełda, jak zawsze, patrzy kilka kroków do przodu. KGHM do niedawna był postrzegany jako powolna lokomotywa, walcząca z wysokimi kosztami. Dziś coraz częściej trafia na radary inwestorów analizujących globalny rynek surowców. Celem jest ekspozycja na metal, którego zaczyna brakować.

W świecie, w którym miedź staje się fundamentem transformacji energetycznej, rozbudowy sieci i infrastruktury cyfrowej, producenci zyskują nowy status. Przestają być tylko dostawcami surowca, a zaczynają pełnić rolę strategicznych graczy.

Naturalnie, każda hossa ma swoje ryzyka. Polityka potrafi zmienić reguły gry, a wysokie ceny zawsze prowokują korekty. Ale są momenty, gdy rynek wchodzi w nową fazę strukturalną, a nie tylko cykliczną. Coraz więcej sygnałów wskazuje, że miedź właśnie znalazła się w takim punkcie. Dlatego KGHM skorzysta na drogiej miedzi. To już widać w notowaniach.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!