Akcje polskiego giganta runęły po wynikach. 'Spadek o 50% od szczytu’. Okazja czy pułapka?
Grafika pokazująca spadek cen akcji

Akcje polskiego giganta runęły po wynikach. 'Spadek o 50% od szczytu’. Okazja czy pułapka?

Notowania InPostu runęły we wtorek na amsterdamskiej giełdzie i zamknęły sesję ponad 10% spadkiem. Osiągnęły najniższy poziom od blisko dwóch lat. Powodem nie jest żadna katastrofa finansowa. Przychody spółki rosną jak na drożdżach, a wolumeny paczek biją kolejne rekordy. Firma chce zainstalować kolejne kilkanaście tysięcy paczkomatów. Ten paniczny efekt to raczej splot negatywnych czynników, mianowicie 'konfliktu’ z Allegro i rozczarowującego zysku netto w cieniu kosztownych, strategicznych inwestycji.

Polska zwalnia, zagranica goni

Słabnący wzrost na rynku krajowym to sygnał ostrzegawczy. Jeszcze niedawno Polska była dla Rafała Brzoski i jego zespołu „kurą znoszącą złote jaja”. Tymczasem w drugim kwartale tempo doręczeń nad Wisłą wyhamowało do 6%. To najniżej od czterech lat.

Zatem niby tylko spowolnienie, ale dla inwestorów oznacza, że fundament finansowy, na którym przecież spoczywa dalsza, międzynarodowa ekspansja, zaczyna drżeć.

Kontrast z zagranicą jest uderzający. W Wielkiej Brytanii, po włączeniu Yodel do grupy, przychody eksplodowały o 177% rok do roku. W całym kwartale InPost dostarczył 324 mln paczek, o 23% więcej niż rok wcześniej – i po raz pierwszy ponad połowa obrotów pochodziła z rynków poza Polską.

To punkt zwrotny: firma, która narodziła się jako lokalny challenger wobec Poczty Polskiej, staje się graczem europejskim. Marże rosną, ale wolumeny wzrostu przekazanych paczek nie są imponujące, jak kiedyś. Z drugiej strony, czy to powinno kogoś dziwić, przy takiej skali biznesu?

Źródło: Bloomberg

Allegro i InPost

Na obrazku rodem z PowerPointa wszystko wygląda to imponująco. Ale rynki patrzą dziś przede wszystkim na spór z Allegro, największym partnerem logistycznym InPostu. Brzoska oskarża platformę o manipulowanie prezentacją opcji dostawy i kierowanie klientów do własnych rozwiązań. Allegro ripostuje, że zarzuty są bezpodstawne. Stawką jest niemal 99 mln zł kary umownej… A co ważniejsze – kontrola nad tym, kto zyska lojalność kupujących.

Nie jest to zwykła sprzeczka handlowa. To raczej walka o strategiczne pozycje na rynku, który dojrzewa i nie wybacza naiwności. Jeszcze w pandemii Allegro i InPost stanowili tandem, który rozwinął skrzydła na fali e-commerce’owego boomu. Dziś Allegro buduje alternatywne kanały z DHL i innymi partnerami, chcąc odzyskać część marży. Dla InPostu rozstanie z Allegro może być ryzykiem niemal 'egzystancjalnym’. Przynajmniej w najbliższej przyszłości.

Źródło: Bloomberg

Wyniki i mieszane sygnały

Liczby z raportu kwartalnego można czytać jak horoskop – każdy znajdzie coś dla siebie. Przychody 3,5 mld zł, o 35% więcej niż rok wcześniej, to wynik budzący uznanie. EBITDA na poziomie miliarda złotych też wygląda solidnie. Ale już zysk netto – 254 mln zł, czyli o 21% mniej niż przed rokiem – psuje obraz. Marża spadła, a koszty integracji Yodel oraz inwestycji w Hiszpanii wyraźnie ciążą.

Nic dziwnego, że kurs akcji osunął się o blisko 13% w trakcie sesji i zamknął dzień niemal 10% niżej. Od początku roku wartość spółki stopniała o jedną trzecią – bolesna korekta dla firmy, która jeszcze niedawno uchodziła za jedno z najgorętszych nazwisk na europejskiej giełdzie.

Czy to tylko korekta?

Reakcja rynku może być przesadzona. Marże w Polsce wciąż są solidne, a zagraniczna ekspansja zaczyna przynosić owoce. Z drugiej strony, rynek krajowy ewidentnie się nasyca, a presja konkurencyjna rośnie. Jeżeli Allegro utrzyma twardy kurs, InPost będzie musiał bardziej agresywnie szukać wzrostów poza Polską. Firma w tym kwartale wygenerowała ponad 50% przychodów poza Polską.

Firma zapowiada instalację ponad 14 tys. nowych paczkomatów w tym roku. Z tego większość trafi na rynki zachodnie – do Wielkiej Brytanii, Beneluksu czy Hiszpanii. Ambicja jest jasna: uczynić z InPostu gracza o zasięgu paneuropejskim. Takiego, który potrafi zbilansować spowolnienie w kraju szybkim wzrostem w metropoliach zachodniej Europy.

Dziś spółka notowana jest mniej więcej przy 22-krotności rocznego zysku netto i 15-krotności oczekiwanego zysku netto w kolejnych 12 miesiącach. To wydaje się relatywnie atrakcyjny poziom, jak na spółkę w dalszym ciągu wzrostową. Pytanie, czy naprawdę spółka 'dowiezie’ zysk taki, jak oczekiwał rynek, skoro w tym kwartale zysk netto tak rozczarował?

Test biznesu Brzoski

Paradoks InPostu polega dziś na tym, że spółka jednocześnie notuje dynamiczny rozwój i walczy z erozją zysków. To typowy problem firm w fazie intensywnej ekspansji. Po prostu trzeba wydawać miliardy, by zdobywać rynek. Ale inwestorzy oczekują krótkoterminowych wyników. Dziś firmie zależy na rozwoju bardziej, niż windowaniu rentowności. Spółka jest gotowa płacić za to coraz więcej. Ale inwestorom niekoniecznie się to podoba, bo co jeśli wzrost napotka przeszkody i zakończy się fiaskiem?

Środowisko jest bardzo konkurencyjne. Dla Rafała Brzoski nadchodzące kwartały będą pewnego rodzaju testem, czy jego model „polskiego Amazona od logistyki” wytrzyma w realiach twardej gry. O ile konflikty z Allegro nie zamienią się w trwałą wojnę handlową, InPost ma szansę obronić pozycję lidera i przekuć chwilowe turbulencje w sukces. Ale jeśli współpraca faktycznie się rozpadnie, biznes firmy może okazać się znacznie mniej dochodowy, niż zakładali akcjonariusze.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.