AI to bomba z opóźnionym zapłonem? GLJ Research: „mamy tylko tyle czasu zanim to wszystko upadnie”
Kolejny głos z Wall Street postanowił namieszać w medialnym kotle. Analityk Gordon Johnson z GLJ Research, uważa, że jego zdaniem boom wokół sektora sztucznej inteligencji jako takiej może osiągnąć punkt krytyczny już za około 18–24 miesiące. Johnson przywołuje jako kontekst euforię „bańki internetowej” (dot-com bubble) z przełomu tego tysiąclecia i uważa, że podobieństwa są zatrważające. Jego teza? Pieniądze płyną cały czas przede wszystkim za głośnym marketingiem i obietnicami bez pokrycia, a nie za faktycznymi działaniami przynoszącymi firmom zysk (choć od tej reguły są pewne chlubne wyjątki).
Przesyt inwestycyjny
Johnson przypomina w swoim wpisie na platformie społecznościowej X lata 1999–2000, kiedy to „durne wydatki” napędzały bańkę internetową, czyniąc z niej wehikuł napędzający wzrost cen akcji firm, które w praktyce nie miały modelu biznesowego. Obecnie, jak twierdzi, obserwujemy podobne mechanizmy: inwestorzy rzucają miliardy na startupy AI, oczekując rewolucyjnych rezultatów, choć realne oszczędności kosztowe czy chociażby nowe strumienie przychodów pozostają na razie w sferze obietnic.
Zdaniem Johnsona rynek przetwarzania naturalnego języka, rozpoznawania obrazów czy autonomicznych systemów wciąż bardziej przypomina zabawkę niż usprawnienie kluczowych procesów biznesowych. W krótkim terminie hossa może przecież się utrzymać – kapitał chętnie płynie tam, gdzie roi się od innowacyjnych narracji. Jednak prawdziwy wstrząs przewiduje wtedy, kiedy pierwsze głośne projekty wyraźnie zawiodą.
Analityk ostrzega przed scenariuszem, w którym „awaria” AI nastąpi gwałtownie, na przykład wskutek błędnej automatyzacji procesów finansowych lub krytycznych funkcji operacyjnych w wielkich zakładach przemysłowych. To moment, w którym rynki nagle dostrzegą rozbieżność między bajecznymi obietnicami a realnym wpływem technologii na wynik finansowy i zrobią to w sposób bolesny i masowy.
Zobacz też: Prezes NVIDIA sprzedaje akcje własnej spółki! Wie coś, czego nie wiedzą inni?
Kiedy nadejdzie przełom?
Johnson określa horyzont katastrofy na 18–24 miesiące od dnia dzisiejszego, czyli mniej więcej między początkiem 2027 a latem 2028. W jego apokaliptycznej wizji pierwszy sygnał alarmowy podniosą media: raporty o spektakularnych porażkach pionierskich rozwiązań AI. W połączeniu z zewnętrznymi czynnikami – na przykład eskalacją konfliktów handlowych czy niespodziewanym skokiem inflacji – takie informacje mogłyby uruchomić wspomnianą lawinę wyprzedaży.

Nawet mimo obecnych rekordów na giełdach technologicznych – akcje Nvidia (172,77 USD) i Cisco (68,09 USD) utrzymują się wysoko, napędzane optymizmem inwestorów – Johnson jest przekonany, że obecne wyceny nie są trwałe. Dopóki firmy nie zaczną masowo i przekonująco raportować zwrot z inwestycji w AI, hossa może w każdej chwili zawrócić.
Nie wszyscy jednak podzielają pesymizm eksperta GLJ Research. Przeciwnicy dotcomowej analogii argumentują, że fundamenty sektora AI dramatycznie różnią się od tamtych sprzed 25 lat. W przeciwieństwie do Cisco w 2000 roku, Nvidia ma wszakże realne rynki zbytu na swoje procesory – centra danych, instytucje finansowe, producentów aut autonomicznych. Tylko czy Nvidia nie jest tutaj wyjątkiem od reguły?
Czy bańka musi pęknąć?
Branża internetowa po implozji dotcomów ostatecznie odrodziła się i przyczyniła do narodzin największych gigantów znanych dzisiaj ze ścisłych topek indeksów technologicznych. Podobnie branża AI może przejść najpierw fazę korekty, ale w długim terminie trwale zyskać na wartości. Kluczowe będą jednak: stopniowo malejąca tolerancja inwestorów wobec przechwałek, rosnące oczekiwania na konkretne osiągnięcia oraz zdolność firm do obrony swojej wartości w obliczu załamań finansowych.
Patrząc na kursy akcji czołowych graczy – Nvidia i Cisco – widzimy, że rynek wciąż ufa technologii. Czy są one do utrzymania? Jedno jest pewne: przez najbliższe miesiące nie warto odklejać wzroku od raportów finansowych i doniesień sygnalistów. Tylko wówczas rynki ostatecznie zadecydują o tym, czy hossa przełoży się na długotrwałą transformację, czy skończy się spektakularnym pęknięciem porządnie nadmuchanej bańki.
