Ekonomista: Premier Morawiecki o krypto-walutach
W dzisiejszym krótkim artykule postaram się pokazać podejście naszych decydentów do czegoś czego nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć. Do tego że świat się zmienia i to szybciej niż politycy wprowadzają coraz to nowe poprawki do poprawek w regulacjach prawnych. Rozumiem że ich celem jest uszczęśliwianie nas obywateli w każdym aspekcie uregulowanego życia. Ale tych aspektów jest tak wiele że wyalienowani ze społeczeństwa decydenci większości problemów nie zauważają.
A teraz wypowiedź naszego Premiera Mateusza Morawieckiego odnośnie bitcoina, która w oficjalnym mainstreamie budzi kontrowersje. Porównuje on bitcoina do piramidy finansowej. Na spotkaniu forum ekonomicznego w Davos zapytany o krypto-waluty, odpowiedział[1]:
„I my również myślimy o tym, jakie ryzyka niesie ze sobą kryprowaluta. Niektóre elementy inwestowania w różnego rodzaju instrumenty mają w sobie charakter tzw. „schematu Ponziego”, czyli tzw. odwróconej piramidy finansowej, z którą mieliśmy do czynienia w przypadku Amber Gold”
Zapowiedział także że albo ureguluje krypto-waluty albo ich zakaże. Dziwna to wypowiedź jak na człowieka zarządzającego ekonomią kraju. Porównującego krypto-waluty do piramidy finansowej. Otóż piramida finansowa wg. definicji to[2]:
struktura finansowa, w której zysk konkretnego uczestnika jest bezpośrednio uzależniony od wpłat późniejszych uczestników, stojących niejako niżej w tej strukturze.
A nie obrót i handel, który w wypadku krypto-walut jest uzależniony od popytu i podaży. I dopóki ludzie będą chcieli je kupować, dopóty będą miały wartość. Oczywiście krypto-waluty niosą za sobą wiele zagrożeń: począwszy od finansowania terroryzmu, obchodzenia sankcji gospodarczych, uchylania się od podatków czy też utraty wszystkich zainwestowanych pieniędzy. Ale nie jest to piramida finansowa ani nawet bańka spekulacyjna. Bo by powstała bańka spekulacyjna, potrzeba do tego niemal zawsze kredytodawcy – często w osobie doradców bankowych.
A czy regulować krypto-waluty?[3]:
Problem w tym, że właściwie nie wiemy, czy go regulować, bo z definicji technologia blockchain to nie jest scentralizowany system, który można zamknąć, a rozproszona sieć powiązań. Regulowanie tego w tradycyjnym sensie jest niezwykle trudne i wręcz niemożliwe – zwłaszcza, że nowe krypto-waluty powstają niemal codziennie.
Nie znaczy, że trzeba tego zabraniać, to nie jest metoda. Trzeba po prostu wyjaśniać. Nie wykluczam, że nie obędzie się bez jakiegoś krachu, bo to zwykle jest najlepsza metoda na nauczanie początkujących inwestorów, ale rolą regulatora jest przypominanie o tym, jakie są ryzyka.
Właśnie najlepszą metodą zmniejszającą ryzyko inwestowania w krypto-waluty to nauczanie i informowanie o ryzyku. Tego nam brakuje, a podejście polityków jest niezmienne: wszystko regulować, zakazywać i karać. Bo tak jest prościej.
Ale jak to się ma, do innej wypowiedzi Premiera (także z Davos)[4]:
rozwój gospodarczy, który nie włącza społeczeństwa i nie służy zwyczajnym ludziom, nie będzie zaakceptowany w ramach demokracji.
Internet jest najbardziej demokratycznym tworem jaki powstał w historii świata. Czyżby obowiązywały nas różne standardy?
Źródła: