Crypto Brawl: Cena Bitcoina wystrzeli w przypadku kolejnego kryzysu finansowego!

Kryptowaluty to poza systemowy twór zdecentralizowanej i cyfrowej formy gotówki. Możemy nimi płacić, nabywać różne dobra i usługi, a także przechowywać w nich swoje oszczędności. Pomimo swojej niezależności i decentralizacji wielu analityków oraz komentatorów ekonomicznych stara znaleźć się korelację pomiędzy kryptowalutami a innymi aktywami. Najczęstszą próbą jest pokazanie korelacji pomiędzy indeksem SP500 a ceną Bitcoina. I tak jak SP500 w zasadzie wyznacza trend na ogólnoświatowym rynku akcji, tak ruchy Bitcoina najczęściej definiują ruchy całego rynku kryptowalut. Od ponad 10 lat na amerykańskim rynku akcji trwa hossa. Jest to najdłuższa hossa w historii amerykańskiego parkietu. Coraz częściej pojawiają się głosy, że już niedługo czekają nas poważne spadki a indeksy jak SP500 czy Russel 2000 zanurkują głęboko. Czy więc w przypadku światowego kryzysu cena Bitcoina urośnie? Dlaczego to właśnie na rynek kryptowalut popłynie ogromny kapitał spekulacyjny?

Co to za bzdury?!

Stwierdzenie, że w przypadku kryzysu na rynkach finansowych, kapitał spekulacyjny skieruje się ku Bitcoinowi jest ryzykowny. Nawet bardzo ryzykowny. Od kilkudziesięciu lat w przypadku poważniejszych napięć na politycznej arenie świata bądź w przypadku niepewności na rynkach kapitałowych, spekulanci wyprzedają szybko swoje aktywa i kierują kapitał do amerykańskich obligacji. Dlaczego? Z kilku powodów. Przede wszystkim dolar jest bezsprzecznie walutą numer jeden na świecie nie tylko pod względem rezerw strategicznych danego kraju ale także podczas rozliczeń między narodowych. Szacuje się, że w ujęciu wartościowym 70% wszystkich transakcji na świecie odbywa się przy pomocy amerykańskiego dolara. Po drugie, gospodarka USA dalej jest największą gospodarką świata (Chiny są blisko ale wciąż zajmują drugą pozycję) co daje jej atut stabilnego hegemona, który ma duże szanse na przetrwanie najgorszych momentów. Po trzecie, większość handlu na największych rynkach świata odbywa się przy pomocy botów, które zaprogramowane przez komputerowych geniuszy, w przypadku spadków na giełdach automatycznie sprzedają wszystkie akcje i kupują obligacje USA. Dzieje się to w czasie milisekund.

Dziewictwo Bitcoina

Bitcoin istnieje 10 lat. Narodził się idealnie w najgorszym momencie Wielkiego Kryzysu. I do tej pory nie przeżył jeszcze poważnych spadków na największych rynkach akcji. Był już obecny w krajach, które dotykał kryzys, jednakże zawsze było to zaledwie na poziomie lokalnym a nie globalnym. Nikt więc nie ma pojęcia co stanie się z Bitcoinem jak zobaczymy 50% spadki na NASDAQ, NYSE czy Deutsche Borse. Aczkolwiek warto wspomnieć, że w przypadku mini kryzysów na poziomie lokalnym, cena Bitcoina zawsze wystrzeliwała do góry. Było tak już w przypadku Cypru, Argentyny, Grecji, Chin, Indii, Turcji, Iranu, Palestyny, Nigerii, czy w brexitowym Zjednoczonym Królestwie.

Atrakcyjne i tanie krypto

Kolejnym argumentem jest fakt, że kryptowaluty są po prostu tanie. Bitcoin jest 50% od swojego ATH, Ethereum 85%, Ripple 92%, EOS 80%, Stellar 91% czy Cardano 96%. Technicznie więc dalej jesteśmy w momencie ogromnych spadków. To fakt, że odrobiliśmy już sporo od dołka w styczniu tego roku. Ale do szczytów jeszcze bardzo ale to bardzo daleka droga. Spekulanci więc mogą zauważyć rynek, który jeszcze nie odbudował się po bessie, dalej się rozwija i przede wszystkim ma tak małą kapitalizację, że nie będzie problemu aby jeden inwestor instytucjonalny go rozbujał jak huśtawkę. Można więc wnioskować, że nawet jeżeli ułamek kapitału aktualnie ulokowanego na rynkach akcji spłynie do kryptowalut to będziemy mieć prawdziwe wzrosty, które spokojnie przebiją te z ostatnich 6 miesięcy.

A czy ty jesteś zapakowany w kryptowaluty i oczekujesz na wystrzał ich ceny? Czy może jednak wolisz bezpieczniejsze kruszce albo niepopularne surowce? Czy może jednak wierzysz w kolejne lata hossy na parkietach całego świata?

Maciej Kmita

Komentarze