Złoto, czyli gorący temat ostatnich miesięcy. Od 3 lat cena tego kruszcu zdecydowanie rośnie. Początek 2020 roku to już mocny rajd złota, które w 3 miesiące urosło o 15%. Aktualnie za jedną uncję złota na światowych rynkach płaci się 1 680 USD. Niektórzy z Was powiedzą, że to cena papierowego złota. To prawdziwe, w formie fizycznej, kosztuje już dzisiaj znacznie więcej. Przyjrzyjmy się zjawisku rozjechania cen złota papierowego i fizycznego. Obalimy także przy tym kilka mitów z tym związanych. Na przykład ten, że posiadacze „fizyka” będą lada moment kupować za nie całe kamienice.
Papierowa cena złota
Na początku spójrzmy na cenę, którą niektórzy z pogardą nazywają „papierową”. Gdy widzimy nagłówki artykułów mówiących o uncji złota przebijającej cenę 1 500 USD, mowa o oficjalnej i uśrednionej cenie ze światowych giełd złota:
Krytycy powiedzą, że przecież na tych giełdach nikt nie handluje „prawdziwym” złotem tylko jakimiś nic nie wartymi kontraktami terminowymi. I jest to całkowita prawda. W magazynach COMEX-u ilość fizycznego złota, które jest zabezpieczeniem kontraktów terminowych, jest bardzo mała.
Handel czymś czego nie ma?
Niektórzy z Was zadadzą sobie zapewne pytanie jak można handlować tysiącami uncji złota na giełdzie, która w magazynach ma jedynie ułamek całego wolumenu? Prosta odpowiedź, mało kto żąda fizycznego rozliczenia kontraktów. W przypadku takich instrumentów mamy dwie opcje. Pierwsza, zażądać fizycznego rozliczenia kontraktu, czyli kontrahent ma obowiązek w wyznaczone miejsce dostarczyć towar, który jest obiektem kontraktu. Druga, rozliczyć się poprzez przesłanie odpowiedniej ilości pieniędzy tej stronie, na korzyść której kontrakt się rozliczył.
Dlaczego więc, jeżeli w magazynach COMEX-u jest tyle złota, aby pokryć jedynie ułamek wolumenu, ktoś z dużym kontraktem terminowym po prostu nie zażąda fizycznej dostawy i nie wykolei tego całego pociągu kłamstwa? Jest kilka powodów.
Po pierwsze, władze COMEX-u, bądź inny organ nadzorujący w mgnieniu oka znalazłyby kilka argumentów za tym, żeby tego nie robić. Można przecież w przeciągu kilku godzin zmienić zasady działania giełdy np. na takie, że fizyczne rozliczanie kontraktów jest możliwe jedynie dla kontraktów nie większych niż 1 000 uncji. W myśl tak sformułowanych przepisów, nie możemy już żądać rozliczenia kontraktu o większej wartości.
Po drugie, po co ktoś miałby żądać fizycznej dostawy? Oczywiście jest możliwość, że znajdzie się jeden odważny, który powie „sprawdzam”. I niech sprawdzi i niech okaże się, że jego rozliczenie w formie fizycznej wyczyści połowę COMEX-owych magazynów. Tutaj pojawia się dla niego problem. To otrzymane fizycznie złoto trzeba gdzieś przechować. Musi ono być odpowiednio zabezpieczone i ukryte. Trzeba zapewnić transport i nadzór nad całym przedsięwzięciem. W przypadku złota sprawa jest jeszcze dość prosta, ponieważ jego współczynnik wartości do objętości jest bardzo wysoki. Wyobraźcie sobie jednak sytuację na kontraktach terminowych na kawę czy kukurydzę o wartości 100 ton. Gdzie przechować taki ogrom surowca, który przecież może zgnić, zabrudzić się, zostać skażony w bardzo prosty sposób. Potrzeba by było magazynów z odpowiednim oświetleniem, wilgotnością, temperaturą i przepływem powietrza. To wszystko kosztuje sporo pieniędzy. Nie zapominajmy, że na COMEX-ie są ludzie, którzy chcą zarobić, a nie kupić fizycznie jakiś kruszec czy surowiec.
Po trzecie, dlaczego ktoś miałby zmienić zasady gry, która jest niezwykle prosta i opłacalna dla niego i wszystkich graczy? Cena z COMEX-u jest wyznacznikiem światowej ceny, ponieważ spotykają się tam najwięksi i grają największymi wolumenami. Co z tego, że Wy swoje trzy jedno uncjowe monety sprzedacie po 2 000 USD za sztukę swojemu koledze, kiedy na COMEX-ie tysiące uncji zmienia właściciela każdego dnia po zupełnie innej cenie. Jeżeli jeden z dużych graczy nagle zacząłby grać przeciwko innym, to reszta zapewne szybko by się go pozbyła albo poprzez zmianę regulacji, albo oskarżając go o jakieś przestępstwo czy niedociągnięcia na podstawie sfabrykowanych dowodów. Może i gra na COMEX-ie nie jest czysta, ale jeżeli zasady są znane i respektowane, to taka gra może toczyć się bez końca.
Po czwarte, czasami jesteś tak dużym graczem z tak wielkim kapitałem, że jest tylko jeden stół przy którym możesz grać. Najwięksi muszą grać z największymi, gdyż jedynie oni mają taki kapitał, żeby zaspokoić siebie nawzajem. Oczywiście, takie banki jak JP Morgan, Goldman Sachs, Deutsche Bank czy HSBC mogą sobie kupić trzy mennice i dwie kopalnie, aczkolwiek produkcja złota jest na tyle skomplikowanym procesem, że byłoby to zbyt czasochłonne. Poniższa grafika przedstawia światowe wydobycie złota z podziałem na kraje.
Ciężko jest więc sobie wyobrazić aby jakiś bank przejął np. 10% światowej produkcji złota ponieważ chce zagrać na jego wzrosty w przeciągu kolejnych 4 tygodni.
Rozjechanie się cen
Żyjemy w bardzo ciekawych czasach, gdyż na własne oczy możemy zobaczyć tak długo wyczekiwane przez wielu, rozjechanie się cen papierowego i fizycznego złota. Poniższy wykres przedstawia papierową cenę złota, która wynosi około 1 680 USD za uncję.
A po jakiej cenie możemy dostać najpopularniejsze, jednouncjowe, złote monety? Na początek weźmy pod lupę kilku globalnych dilerów.
Jednouncjowy złoty orzeł od US Mint kosztuje 2 375 USD. Ponad 40% powyżej ceny spot!
Jednouncjowy złoty krugerrand od Bullion by post kosztuje 1 734 EUR (1 886 USD). 12% powyżej ceny spot.
Jednouncjowy złoty krugerrand od JM Bullion kosztuje 1 824 USD. Jednakże jest niedostępny. 9% powyżej ceny spot.
JM Bullion
A teraz sprawdźmy co dzieje się na naszym, rodzimym podwórku.
Jednouncjowy złoty kangur od FlyingAtom.Gold kosztuje 8 070 PLN (1 942 USD). 16% powyżej ceny spot.
Australijski Kangur w FlyingAtom.Gold
Jednouncjowy złoty kangur od Mennicy Skarbowej kosztuje 8 264 PLN (1 989 USD). 18% powyżej ceny spot.
Mennica Skarbowa
Jednouncjowy złoty kangur od Metali Lokacyjnych kosztuje 8 350 PLN (2 009 USD). 20% powyżej ceny spot.
Metale Lokacyjne
Jednouncjowy złoty kangur od Mennicy Kapitałowej kosztuje 8 056 PLN (1 938 USD). 15% powyżej ceny spot.
Mennica Kapitałowa
Jednouncjowy złoty kangur od Goldenmark kosztuje 8 463 PLN (2 036 USD). 21% powyżej ceny spot.
Gdzie kryzys? Gdzie tragedia?
Patrząc na powyższe dane można więc uznać, że cena papierowego i fizycznego złota rozjechały się. Pytanie tylko co z tego? Oczywiście Ci, którzy posiadają fizyczne złoto są bogatsi od tych, którzy grali na kontraktach. Jednakże, w przypadku kogoś, kto ma kilka lub kilkanaście złotych monet ta różnica w wartościach nominalnych nie jest ogromna.
Niektórzy mogą podać argument, że posiadacze fizycznego złota mogą teraz je upłynnić i zgarnąć bardzo dobre zyski. Pytanie tylko, czy jest to mądre posunięcie. Aktualna sytuacja na świecie i działania banków centralnych powodują, że perspektywy dla złota są z tygodnia na tydzień coraz lepsze. Po co więc sprzedawać teraz i zgarnąć 20% premii, jeżeli realnie można myśleć o złocie po 2 500 USD za uncję?
Jeszcze kilka miesięcy temu wielu zwolenników złota zapowiadało rozjechanie się kursów papierowego i fizycznego złota. Stało się to właśnie faktem. Pytanie tylko, czy coś w zasadzie się zmieniło? Przecież cena papierowego złota się nie załamała. Na COMEX-ie złoto nie kosztuje 1 000 czy 500 USD za uncję. To ceny fizycznego metalu poszły w górę. Nie stało się to jednak przez utratę zaufania do systemu finansowego i walut fiducjarnych. Mocny wpływ na to miało zatrzymanie produkcji w wielu mennicach i kopalniach na świecie z powodu pandemii. Ucierpiały łańcuchy dostaw i spora część logistyki. Dlatego też, sporą „winę” za wzrost fizycznego złot ponosi pandemia i jej skutki. Można zakładać, że za kilka tygodni, kiedy sytuacja wróci do normy, to ceny fizyka spadną, gdyż na rynek z powrotem powróci płynność i regularne dostawy.
Rynek fizycznego metalu był przez chwilę przykładem manii. Z powodu wstrzymania dostaw dealerzy zaczęli podnosić ceny licząc na wyższe zyski. Media odegrały swoją rolę alarmując o brakach złota na świecie. Ludzie rzucili się na fizyczny metal, a sprzedawcy dalej podnosili ceny, co powodowało jeszcze większą manię i większe zakupy. Teraz sprawa jakby ucichła i widać powolne obniżki cen fizyków.
Dla tych, którzy liczyli na krociowe zyski i kupowanie kamienic za kilka złotych monet, niestety przyszedł czar rozczarowania. Oderwanie się cen fizyka od cen COMEX-u stało się faktem, jednakże dużo mniej spektakularnym niż się spodziewano.
Maciej Kmita