- Ogólnopolski protest rolników, zbiegający się z podobnymi akcjami w całej UE, zaowocował dziś i w ubiegłych dniach kolejnymi działaniami ulicznymi oraz granicznymi.
- Obiektem szczególnego resentymentu protestujących jest „Zielony Ład” – lansowany przez instytucje Unii Europejskiej zestaw ekologicznie zorientowanych rozwiązań politycznych , oskarżanych przez rolników o zideologizowanie i całkowicie destrukcyjny wpływ na branżę.
- Nieodmiennie zapalna pozostaje kwestia żywności sprowadzanej z Ukrainy, której niskie ceny rujnują opłacalność produkcji rolniczej w Polsce; z kolei jej jakość dalece nie odpowiada wymogom.
Zarówno kwestie ekologii, jak i niekontrolowanego importu z Ukrainy uważane są przy tym przez protestujących za bezpośrednio związane z sobiepaństwem Komisji Europejskiej, która według ich oskarżeń przyznaje sobie prawo do praktycznie jednostronnego decydowania o kardynalnie żywotnych kwestiach prawnych i gospodarczych.
Zapachy i smaki granicy
Po dawnemu trwa rozpoczęty tydzień temu protest na przejściach granicznych. Rolnicy mają przepuszczać jedną ciężarówkę na godzinę, skutkiem czego są kilometrowe korki. Z blokady wyłączone są transporty humanitarne oraz wojskowe, co okazjonalnie skutkuje ciekawymi sytuacjami, gdy losowe tiry, wiozące zupełnie co innego, deklarują się jako powyższe by uniknąć postoju.
Zaledwie kilka dni temu głośno było o protestujących na przejściu granicznym w Dorohusku, którzy odkryli wagony załadowane spleśniałym ziarnem z Ukrainy, oczekujące na transport do Polski. Okazuje się, że bynajmniej nie jest to jedyny punkt na granicy, gdzie dokonuje się „ciekawych” odkryć.
Rolnicy protestują także w Hrubieszowie – a dokładniej przed terminalem, który służy do transportu ukraińskiego cukru do Polski. W miejscowości tej transporty kolejowe z Ukrainy przeładowywane są bowiem na polskie wagony (jest to niezbędne z uwagi na różnice w rozstawie torów, które na wschodzie są szersze).
Rolnicy twierdzą, że cukier ten także nie spełnia wymogów. Tymczasem jego wwóz ma być w żaden sposób niekontrolowany. Nie wiadomo, przez kogo i pod jaką etykietą jest on sprzedawany (z pewnością nie widać tego w cenach – wszystkie marki cukru są mniej więcej równie drogie…). Deklarują także, że na własny koszt przeprowadzą badania składu importowanego cukru.
Lista problematycznych produktów jest zresztą dłuższa. W sprowadzanych z Ukrainy malinach wykryto drobinki plastiku. Po ponowionych badaniach (z uwagi na odwołanie się ich importera), maliny te na mocy decyzji wojewody lubelskiego objęto zakazem importu do RP. A kontrowersje dotyczą także miodu, koncentratu pomidorowego, mąki etc.
Zobacz też: Strzał w stopę czy celność pijanego? Huti atakują kolejne statki – i coś im nie…
Wdzięczność dla wielmożnych instytucyj
Do protestów dochodziło dziś też w miastach. Największym echem odbiły się dziś te we Wrocławiu. Protestujący, pod hasłami sprzeciwu przeciwko Zielonemu Ładowi i innym apodyktycznie narzucanym pomysłom z Brukseli, za cel wzięli mieszczące się we Wrocławiu przedstawicielstwa Komisji i Parlamentu Europejskiego, a także urzędów wojewódzkiego i marszałkowskiego.
W protest rolników włączono liczne traktory, których kolumny w dużej mierze zakłóciły ruch w mieście. Fasady gmachów unijnych potraktowano jajkami oraz obornikiem. Ten ostatni, jako „odorant”, wysypano także przed wejściem do tych budynków. Akcenty olfaktoryczne nie były jednak bynajmniej jedynymi formami wyrazu, po które sięgnęli protestujący.
Wyrażali oni także płomienne uczucia w stosunku do instytucji europejskich za pomocą rac, petard i słomy, którą podpalono na ulicach. Policja wzywała protestujących do rozejścia się, zaś straż pożarną wysłano w celu ugaszenia ognia – wóz strażacki nie został jednak przez strajkujących dopuszczony, zaś wezwania policji cieszyły się cokolwiek mizerną popularnością.
Zobacz też: Fala nagłych spadków – wszystkie metale szlachetne w dół. Złoto znów poniżej…
Stosunki dobrosąsiedzkie
Mają również miejsce kontrprotestów ze strony ukraińskiej. Ukraińcy organizują swoje protesty zarówno po własnej, jak i polskiej stronie granicy. Po tej pierwszej blokowane są polskie tiry i ciężarówki – w tym także cysterny, które miały wieźć paliwo do celów wojskowych (o blokowanie tych transportów jesienią strona ukraińska oskarżała protesty polskiej branży transportowej).
Co ciekawe, protesty po stronie ukraińskiej zawierają pewien wymiar merytorycznych postulatów. Choć nie sposób wnikać w ich zasadność, to próbę dyskusji na argumenty z pewnością warto odnotować.
Zdarzały się jednak także – i to już w granicach RP – sytuacje, które eufemistycznie określić można jako „nieprzyjemne”, a które w istocie wypełniają znamiona niektórych czynów opisanych w kodeksie karnym. Pojawiały się bowiem, obok okrzyków ku chwale Ukrainy, głosy życzące śmierci Polakom, a także groźby kierowane do przejeżdżających polskich kierowców.
Ze strony polskich rolników również zdarzały się incydenty – jak np. wysypanie ukraińskiego zboża na drogę, co miało miejsce w tym tygodniu – obeszło się jednak bez ataków fizycznych ani też ich gróźb.
Może Cię zainteresować: