Northrop Grumman, amerykański gigant zbrojeniowy i technologiczny, rozważa rozpoczęcie w Polsce produkcji amunicji przeznaczonej do czołgów. Prezes koncernu ujawniła, że jest on w zaawansowanym stadium rozmów na ten temat i szuka odpowiednich partnerów biznesowych do projektu.
Szalenie ważne jest przy tym, o jaką amunicję chodzi – mają to być bowiem pociski do armat czołgowych kalibru 120 x 570 mm, używanych np. przez amerykańskie czołgi M1 Abrams, koreańskie K2 Black Panther czy niemieckie Leopard 2. Wszystkie te czołgi polska armia albo już eksploatuje (Leopardy) albo zamówiła i właśnie wdraża (Abramsy i Black Panthery).
Waga przedsięwzięcia wymierna jest zarówno pod względem gospodarczym, jak i w wymiarze technologicznym i strategicznym.
Zobacz też: Gigant naftowy zaczyna wydobycie litu. Przyszłość na pewno jest elektryczna?
Jeśli chodzi o tę pierwszą kwestię – biorąc pod uwagę gwałtowne zbrojenia w Europie (zwłaszcza środkowo-wschodniej), w oczywisty sposób wywołane rosyjską agresją na Ukrainę, gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na zaawansowane typy uzbrojenia. W tym zwłaszcza amunicję, której ogromne ilości są wysyłane w ramach wsparcia na Ukrainę.
Znacznie ważniejszy wydaje się jednak aspekt technologiczny i (powiązany z nim) strategiczny. Produkcja współczesnej amunicji czołgowej, artyleryjskiej czy rakietowej wymaga bardzo wysokiej precyzji. Jest to zaawansowany technicznie produkt, zaś zdolności jej produkcji posiada bardzo niewiele krajów na świecie.
Polski przemysł zbrojeniowy (jak np. Mesko czy Dezamet, wchodzące w skład PGZ) od dawna współpracował przy tym z podmiotami amerykańskimi czy z innych krajów NATO. Jednak ulokowanie w Polsce kompletnej linii produkcyjnej nie tylko pozwoli pozyskać mu nowe (i bardzo cenne) zdolności technologiczne, ale też zapewni polskim siłom zbrojnym margines strategicznej i logistycznej swobody w zaopatrzeniu w środki walki.
Może Cię zainteresować: