Donald Trump obiecał, że doprowadzi do uwolnienia słynnego aktywisty i założyciela Silk Road. Ross Ulbricht, skazany na dożywotnie więzienie, miałby je opuścić w wyniku ułaskawienia. Jego sprawa od początku budziła ogrom kontrowersji.
W ramach kampanii wyborczej przed jesiennymi wyborami, Donald Trump pojawił się na konwencji Partii Libertariańskiej. Partia ta nie ma normalnie wielkiego wpływu na życie polityczne, skupiając raczej aktywistów niż technologów politycznych. W kluczowych momentach jednak poparcie Libertarian może być istotne. Tak jak jesienią tego roku.
Drżyj przed swymi federalnymi władcami, śmiertelniku
Za jeden z tematów ważnych dla tego środowiska uchodzi Ross Ulbricht oraz sprawa jego skazania. Jak twierdzą jego zwolennicy – pokazowego, ordynarnego, łamiącego reguły uczciwości oraz obliczonego na to, by zmusić ludzi do strachu przed państwem oraz jego urzędnikami. Ich zdaniem, prokuratorzy postanowili zrobić z Ulbrichta przykład tego, co czeka kogoś, kto odmawia serwilizmu rządowi federalnemu.
Ulbricht był założycielem i administratorem Silk Road, słynnej platformy handlowej w Darknecie. Działała ona w latach 2011-13 (jak na Deep Web – całkiem długo). Miało to być miejsce anonimowego, niecenzurowanego i niepodatnego na rządowe zakazy handlu dowolnymi towarami, w myśl zasady volenti non fit injuria.
Silk Road stała się przez to adresem, pod którym, korzystając z owej wolności, handlowano narkotykami, wykradzionymi danymi, nielegalną bronią, oprogramowaniem hakerskim i innymi tego rodzaju, niedostępnymi na oficjalnym rynku towarami. Jako takie, zasłynęło też szeroko jako pierwsze miejsce, gdzie powszechną walutą rozliczeń był Bitcoin.
Z uwagi na niedostatki tzw, opsecu (m.in. personalnej inwigilacji i podsłuchom) śledczym federalnym udało się namierzyć Ulbrichta. Platforma została zamknięta, sam zaś Ross Ulbricht został aresztowany oskarżony i skazany. Na dożywocie bez możliwości zwolnienia – czyli na karę surowszą niż spotyka dużą część zabójców.
„Free Ross Ulbricht”
Skąd taki absurd, skoro Ross Ulbricht był tylko i aż aktywistą, który założył stronę w Deep Webie? Otóż prokuratorzy Departamentu Sprawiedliwości wpadli na pomysł, że oskarżą go o wszystkie nielegalne działania, które popełniono z wykorzystaniem i w efekcie działalności Silk Road. Także te, których Ulbricht nie tylko nie popełnił, ale nawet o nich nie wiedział.
Pozostaje on uwięziony już 11 lat, zaś jego uwolnienie stało się swego rodzaju sztandarową sprawą dla środowiska libertariańskiego. Nie tylko z uwagi na szokująco represyjne potraktowanie jego samego, ale też zasadę. Aktywiści protestują bowiem przeciwko niczym nieskrępowanej uznaniowości rządu i prokuratury w wymyślaniu z powietrza zarzutów, które można komuś postawić.
I argumentują, że łamie wszelkie reguły systemu prawnego skazywanie kogokolwiek za czyny, których nie popełnił.
Donald Trump miał już rozważać ułaskawienie Ulbrichta przed końcem swojej pierwszej kadencji. Podpisał wtedy stosowne akty w stosunku do 73 osób. W gronie tym jednak nie znalazł się ani Ulbricht, ani też Edward Snowden czy Julian Assange. Trump miał wtedy wahać się z uwagi na naciski polityków. Obecnie ma jakoby żałować tego, że nie podjął takiej decyzji. I zapowiedział, że jeśli wygra kolejną kadencję, podpisze akty łaski pierwszego dnia urzędowania.
Leave no voter behind
Na konwencji Partii Libertariańskiej Trump mówił także o innych ważnych postulatach wolnościowych. Zalicza się do nich m.in. prawne zabezpieczenie możliwości prywatnego przechowywania kryptowalut w ramach self-custody. Obiecał także walkę z CBDC i niedopuszczenie do jej emisji.
Opisując reakcje na wystąpienie 45-go prezydenta na konwencji, niektóre media podkreślały, że został on w niektórych momentach wybuczany. O czym wspomina się rzadziej to to, że akurat deklaracja dot. Rossa Ulbrichta wywołała owacje. Nie żeby jedno i drugie miało dla Trumpa kardynalne znaczenie – faktycznymi adresatami jego deklaracji byli bowiem nie zgromadzeni bezpośrednio na konwencji, a jej widzowie i słuchacze w Internecie.
Środowiska libertariańskie były dotąd nie do końca entuzjastycznie nastawione do Trumpa. Nie bez powodu – w przeszłości wypowiadał on się nieprzychylnie o, między innymi, kryptowalutach. Były prezydent wyraźnie zmienił deklarowany pogląd i od dłuższego czasu dokłada wysiłku, by przekonać o tym odbiorców.
Co w porównaniu do niechętnie nastawionego do krypto prezydenta Joe Bidena (a przede wszystkim, biorąc pod uwagę jego zaawansowany wiek, jego środowiska i doradców) może okazać się mieć znaczenie w listopadzie.